„Wiele wiadomości otrzymywanych przez dowódców na wojnie jest sprzecznych, jeszcze więcej fałszywych, a najwięcej – niepewnych” pisał w XIX w. , wielki teoretyk wojskowy, pruski generał Carl von Clausewitz. Dziś teza ta jest w pełni adekwatna do informacji, jakie otrzymuje opinia publiczna w związku z ciągle tlącym się konfliktem na Wschodniej Ukrainie.
W dobie wojny informacyjnej, świadomej dezinformacji jaką uprawiają obie strony konfliktu, niezwykle trudno z całą stanowczością stwierdzić wiarygodny przebieg wydarzeń jakie mają miejsce na dotkniętym rebelią Donbasie. Niestety informacje do nas docierające w ostatnich dniach, budzą uzasadniony niepokój. Sekwencja obserwowanych wydarzeń, przy niesprzyjającym splocie okoliczności może doprowadzić do przejścia tego „zamrożonego” konfliktu, w fazę „gorącą”. Warto więc zatem pokusić się o interpretację i analizę tego co tam naprawdę się dzieje, a nie to co próbuje się nam wmówić .
Metoda „żabich skoków” i walki o Staromarijewkę
Na mocy porozumień pomiędzy Ukrainą, a siłami separatystów z Doniecka i Ługańska przy pośrednictwie OBWE i Rosji, ustanowiono obszar neutralny dzielący oba wojska, tzw. „strefy zielone”. Na przestrzeni jednak ostatnich lat, wojska ukraińskie przeprowadziły kilka, zakończonych sukcesem lokalnych operacji ofensywnych, w wyniku których przejęły kontrolę nad kilkoma wioskami będącymi w owej „zielonej strefie”. Strategia „żabich skoków” pozwala siłom lojalnym wobec władz w Kijowie, kawałek, po kawałku, odrywać kolejne obszary będące dotychczas pod kontrolą prorosyjskich sił rebelianckich na Donbasie. Jedną z takich operacji ukraińskie wojska rządowe przeprowadziły nocą 27 października br, zajmując wioskę Staromarjewka, znajdującą się pomiędzy kontrolowanymi przez Ukraińców miasteczkiem Granitnoje, a będącym pod kontrolą separatystów miastem Telamanowo. Atak przeprowadziły ukraińskie siły specjalne, forsując rzekę i zajmując liczącą 180 mieszkańców wieś, w której ok 40 posiada rosyjskie paszporty, od dwóch lat hojnie wydawanych przez Moskwę mieszkańcom Donbasu. Stąd nie przypadkiem, już 29 października w tej sprawie rosyjskie MSZ wydało oficjalne oświadczenie, dotyczyło ono zaniepokojenia zaostrzeniem sytuacji na Donbasie i bezpieczeństwa obywateli Rosji. Mokwa skierowała apel o pomoc do członków tzw. „normandzkiej czwórki” (Francja i Niemcy) .
Tymczasem Ukraińcy 28 października 2021 zaczęli budować przeprawę pontonową przez rzekę Kałmius. Wioska jest za rzeką, a na górujących nad nią z trzech stron wzgórzach, pozycje mają rebelianci z 1 „Słowiańskiej” brygady zmotoryzowanej sił DNR. Ukraińcy chcieli przerzucić ciężki sprzęt w tym bojowe wozy piechoty, oraz tworzyli drogę zaopatrzenia dla swoich wojsk. Rebelianci z 1 brygady „Słowiańskiej” za pomocą 122 mm haubic D-30 przystąpili do ostrzału pozycji żołnierzy ukraińskich chcąc zniszczyć ich przeprawę i posiłki podchodzące z Granitnoje , w efekcie wyprzeć wojska Kijowa z wioski Staromarjewka.
Bayaktary wkraczają do akcji i naruszają równowagę sił
We wtorek 28 października sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy w oficjalnym komunikacie poinformował, że ukraińskie siły w Donbasie po raz pierwszy w celu bojowym wykorzystały turecki dron uderzeniowy Bayraktar TB. Była to jakoby odpowiedź na atak przeprowadzony z użyciem baterii haubic D-30 „rosyjsko-terrorystycznych wojsk”, które prowadziły ostrzał pozycji sił ukraińskich w okolicach miejscowości Granitnoje. W wyniku tego ostrzału „dwóch ukraińskich żołnierzy zostało rannych, jeden z nich zmarł”. Według sztabu armii ukraińskiej, bezzałogowy aparat latający nie przekraczał linii rozgraniczenia i bombą kierowaną ML zniszczył jedną haubicę . „Po tym ostrzały ukraińskich pozycji zakończyły się” – stwierdzili Ukraińcy .
Bezpilotowiec (operacyjno taktyczny dron rozpoznawczo uderzeniowy) Bayraktar to konstrukcja turecka, działa na wysokości do 7,5 km i jest w stanie atakować cele z odległości do 8 km. Jego uzbrojenie to albo pociski z głowicą naprowadzaną laserowo, albo korygowane bomby lotnicze, które zapewniają najwyższą celność rażenia.
Ukraina kupiła łącznie 30 egzemplarzy bezzałogowców Bayaraktar TB2. W styczniu 2019 roku zawarto kontakt na 6 bezzałogowców i 3 stacje kontrolne, a w listopadzie 2020 Kijów zakupił dodatkowo 20 kolejnych dronów, na uzbrojenie ukraińskich sił powietrznych.
W związku z kontraktem Ankary i Kijowa, Rosja stanowczo w 2019 r protestowała, podnosząc argument, że dostawa przez Turcję w/w broni naruszy kruchy balans sił na Donbasie. Kijów odpowiadał, że drony służyć będą do celów patrolowych, monitoringu i rozpoznania. W ocenie specjalistów, użycie Bayaraktarów przez Ukraińców na Donbasie, było jednak kwestią czasu, szczególnie po udanym ich zastosowaniu przez Azerbejdżan przeciwko siłom Armenii w listopadzie 2020, podczas zwycięskiej wojny o Nagorny Karabach. Bayarktary rozgromiły OPL armii Górskiego Karabchu opartą o systemy „Osa AKM”, walnie przyczyniając się do zwycięstwa Azerów. Wcześniej wojskowi tureccy z sukcesem stosowali je przeciw wojskom Syrii i w Libii przeciwko siołom marszałka Haftara. Tureckie drony Bayarktar TB, to sprawdzona i groźna broń, szczególnie wobec przeciwnika nie dysponującego nowoczesną i wielowarstwową obroną przeciwlotniczą .
Berlin i Moskwa potępiają Kijów, Waszyngton pyta co robi 41 armia
W wyniku ataku lotniczego ukraińskiego Bayaraktara, zniszczona została jedna z 3 haubic D-30 rebelianckiej baterii. Po incydencie 28 października 2021, Niemcy, bardzo stanowczo stanęli na straży przestrzegania porozumień mińskich. 29 października br. rzecznik niemieckiego resortu spraw zagranicznych Anrea Sasse stanowczo skrytykował działania wojska Ukrainy. „Berlin jest bardzo zaniepokojony zwiększeniem intensywności walk na wschodzie Ukrainy, a także powiadomieniem Sztabu Generalnego ukraińskiej armii, że Siły Zbrojne Ukrainy użyły drona Bayraktar w odpowiedzi na ostrzał artyleryjski oraz zabicie żołnierza oraz zranienie drugiego żołnierza”. (…) „drony są używane przez wszystkie strony, chociaż porozumienia mińskie pozwalają na to tylko misji OBWE”. Swoje stanowcze zaniepokojenie oczywiście wyraziła Moskwa. A politycy rosyjscy i media nie szczędziły Ukrainie ostrych komentarzy i gróźb konsekwencji jakie poniesie za naruszenie porozumień mińskich.
Oliwy do ognia dodali Amerykanie, publikując 31 października na łamach „Washington Post” obszerny artykuł o zagrożeniu ataku sił rosyjskich na Ukrainę. Zaprezentowano między innymi, zdjęcia satelitarne twierdząc, że wynika z nich, że siły rosyjskiej 41 Armii Ogólnowojskowej, stale stacjonującej w syberyjskim mieście Nowosybirsk, po ćwiczeniach nie wróciły na Syberię, a zamiast tego połączyły się z innymi jednostkami rosyjskimi w pobliżu granicy z Ukrainą. Zdjęcia, wg autorów artykułu wydają się wskazywać, że również elitarna 1 Gwardyjska Armia Pancerna przemieszcza swój personel i środki w stronę Ukrainy. Artykuł odbił się szerokim echem w mediach europejskich w tym polskich. „Zapachniało prochem”.
Co zrobią Rosjanie?
Zbuntowane samozwańcze republiki DNR (Doniecka Republika Ludowa) i LNR (Ługańska Republika Ludowa) dysponują swoją siłą zbrojną. Wprawdzie rekruci pochodzą w 80% z terenów objętych antykijowską rebelią, jednak kadra oficerska w dużej części to „urlopowani” oficerowie rosyjscy. Wojska te umundurowała, wyposażyła i w większości uzbroiła Federacja Rosyjska. Dla specjalistów nie jest tajemnicą, że dwubrygadowy II Korpus (wojska LRL) i liczący 3 brygady I Korpus (siły DNR), to niejako I rzut sił rosyjskiego Południowego Okręgu Wojskowego. W przypadku ataku armii ukraińskiej na siły separatystów, nie trzeba być wróżką, aby wiedzieć, że wkroczy do akcji, tak jak w sierpniu 2014 roku armia rosyjska. Tuż za granicą Donbasu na wysokości Rostowa mamy dyslokowaną rosyjską 8 armię ogólnowojskową gwardii, z elitarna i świetnie wyposażoną 150 dywizją zmotoryzowaną, 20 dywizją zmotoryzowaną wspieranymi przez 238 brygadę artylerii czy 47 brygadę rakietową z wyrzutniami „Iskander-M” .
Siły separatystów dysponują OPL opartą o dostarczone przez Rosjan, samobieżne przeciwlotnicze systemy rakietowe Strieła-10M i „Osa-AKM” , spięte w system ochrony obiektów „Mantija-ARP”. Jak wykazała zeszłoroczna wojna Azerbejdżanu i Armenii o Nagorny Karabach, są one z racji zbyt krótkiego zasięgu bezsilne wobec ataku tureckich dronów uderzeniowych Bayraktar TB2. Rozmieszczone na linii granicznej rosyjskie środki WRE mogą zapewnić osłonę (zneutralizować elektronicznie dron) tylko w zasięgu 25 km, od granicy. A i to, wobec najnowszych modyfikacji systemu kierowania Bayaraktarów, realna skuteczność zagłuszenia kanałów łączności dronem przez środki WRE, są dyskusyjne.
Dla przywrócenia równowagi sił, a tylko tak utrzymać można satysfakcjonujące Moskwę status quo na objętym rebelią Donbasie, niezbędne są posunięcia natury wojskowej. Na dziś patrolujące Bayaraktary TB mogą bezkarnie niszczyć cele na pierwszej i drugiej linii obrony wojsk samozwańczych republik ludowych Donbasu. Rosjanie po prostu muszą coś z tym zrobić i zapewnić ochronę rebelianckim żołnierzom. Mają w mojej ocenie dwie możliwości.
Po pierwsze, na obszarze DNR i ŁNR Rosjanie muszą stworzyć pełnowartościowy system OPL, w którego skład wejdą skuteczne stacje radiolokacyjne zdolne wykrywać i śledzić drony, oraz środki ich skutecznego rażenia, jak system Pancyr–SM. Najnowszy rosyjski system krótkiego zasięgu Pancyr SM pozwala wykryć cele z odległości 75 km i razić je na dystansie do 40 km. Oprócz 4 działek 30 mm, pojazd ma 12 kontenerów na rakiety. Do zwalczania dronów opracowano nowe małe rakiety, każdy kontener zawiera ich 4 szt. Tylko jeden pojazd jest wstanie wystrzelić 48 rakiet w kierunku atakujących dronów. Systemy Pancyr-SM osłaniałyby systemy średniego zasięgu Buk M3, a być może nawet rakiety dalekiego zasięgu systemu S-400 Triumf. Tak rozbudowany system antydostępowy, stworzyłby skuteczny „parasol przeciwlotniczy” chroniący jednostki separatystów przed atakiem lotniczym ukraińskich dronów Bayraktar TB2.
Opcjonalnie, Rosjanie na wzór działań USA przeciwko Jugosławii , Libii i Iraku mogliby ogłosić „strefę zakazu lotów”, którą patrolowałyby rosyjskie samoloty. No, ale to wymaga zaangażowania znacznych sił lotniczych i stanowi ewidentnie działanie wojenne wymierzone w Kijów. Rosjanie dysponują stosownymi siłami myśliwców (Su-35, Su-30SM) , latającymi radarami A-50 i samolotami uderzeniowymi (Su-34) zdolnymi zniszczyć stacje kierowania dronami, jednak z racji kosztów politycznych, to scenariusz mało prawdopodobny.
Przewidywane i możliwe działania Moskwy, polegać mogą na tym, że pod osłoną skoncentrowanych na granicy z Ukrainą, wydzielonych sił 1 Armii Pancernej Gwardii, 41 i 8 Armii Ogólnowojskowych (co zaobserwowali Amerykanie) , Rosjanie wprowadzą na Donbas swoje jednostki przeciwlotnicze i radiotechniczne, które „spontanicznie” staną się OPL Donieckiej Republiki Ludowej.
Widząc ostatnią reakcję Niemiec, Moskwa może kalkulować, że wiele krajów okaże zrozumienie wobec rosyjskich wojskowych posunięć na Donbasie. Przedstawione one zostaną, jako niezbędne działania powstrzymujące Kijów przed dalszą eskalacją konfliktu na Donbasie. Działanie typowo obronne, uniemożliwiające wojskom Kijowa ofensywne używanie dronów uderzeniowych Bayaraktar wobec zbuntowanych sił separatystów z DNR i ŁRN.