8 listopada 2024

loader

„Fenomen” Zemmour

Po telewizyjnej debacie pod koniec września, kiedy starli się dwaj pretendenci do prezydencji Jean-Luc Mélenchon z lewicy i Éric Zemmour z rasistowskiej prawicy, sondaże, jeśli im wierzyć, wskazują na stagnację pierwszego i wielki postęp drugiego. Zemmour zagłuszył w mediach nawet kowid, wszyscy go zapraszali, by głosił swe tyrady w obronie chrześcijańskich korzeni Francji. 63-letni publicysta historyczno-polityczny pobił nawet Marine Len Pen w reklamie „francuskości”: otwarcie nienawidzi islamu i chce, żeby to było modne.

70-letni Jean-Luc Mélenchon mimo całej werwy, którą włożył w tę transmitowaną na żywo debatę, wydał się swym przeciwnikom jakby przestarzały, w porównaniu z „odkrywczymi” uwagami Zemmoura o „ginącej Francji” pod imigrancką „okupacją”, głównie z Afryki. Nieważne, Arabowie, czy Czarni, powinni jego zdaniem wrócić na swój „egzotyczny kontynent” ze względu na religię, którą wyznają. I to mówi popularny telewizyjny publicysta (tendencji Le Figaro), syn żydowskich emigrantów z Algierii. We francuskiej debacie dominuje nuworysz, który usunął z drogi Marine Le Pen, wyprzedzając ją z prawej. Ona też wydała się przy nim przestarzała, choć jest młodsza.
W rezultacie, według ostatnich sondaży Zemmour (18 proc.), który ma pewne poparcie oligarchii i drobnej burżuazji, uplasował się za numerem jeden, czyli rządzącym dziś autorytarnym neoliberałem Emmanuelem Macronem (24 proc.), który w czasie epidemii kazał tysiącami likwidować łóżka szpitalne. Czy Zemmour widzi jakieś zadania społeczne, oprócz „opanowania imigracji”? „Tak, krytyka konsumpcjonizmu jest przestarzała” – mówił, gdy bieda postępuje w kraju. Gospodarczo Zammour mógłby być macronistą, likwidowałby usługi publiczne nie gorzej od obecnego prezydenta, ale ma jeszcze „to coś”, otwarty rasizm bez kompleksów. I jak widać, to się podoba.

Wampir sondaży

Niektórzy ujrzeli portret wampira na zdjęciu Zemmoura, więc na karykaturach wysysa on krew z Marine Le Pen lub wbija się zębami w szyję Xaviera Bertranda, kandydata klasycznej prawicy (Republikanów), by wysysać im wyborców. W kwestiach islamu i imigracji jest bardziej radykalny od Le Pen, a jego monotematyczność na razie nie działa przeciw niemu. Na wszystko ma przykłady historyczne. Kiedy dziennikarz Corriere della Serra zapytał go w 2014 r., jak to jest z tym deportowaniem milionów muzułmanów, odpowiedział, że „to nierealistyczne, ale historia lubi zaskakiwać” i podał przykłady Czarnych Stóp, czyli Francuzów z Algierii, którzy musieli wrócić na kontynent po przegraniu wojny niepodległościowej (1962) i Niemców po II wojnie światowej, wysiedlonych ze wschodniej Europy, „gdzie mieszkali od wieków” .
Rok 2014 był przełomowy dla jego kariery: wyszedł jego zbiór esejów Francuskie samobójstwo, który zrobił furorę wydawniczą i pierwszy raz prasa zaczęła mówić o „fenomenie” Zemmoura. Wcześniej był dziennikarzem politycznym i polemistą: napisał np. Pierwszą płeć, prawicową odpowiedź na feministyczną Drugą płeć Simone de Beauvoir z 1949 r., w której wywodził, że naród się feminizuje, co grozi uwiądem, faceci stają się gejami „z wyboru” i w ogóle trzeba, żeby rządzili raczej biali heteroseksualni mężczyźni, ze względu na pewien „archaizm” kobiet.
We Francuskim samobójstwie bronił pamięci kolaboranta, marszałka Pétaina, bo „na wschód” Niemcy wywieźli prawie samych Żydów zagranicznych, imigrantów, podczas gdy olbrzymia większość Francuzów-żydów ocalała. Tego samego roku Zemmour przeczytał Le Grand remplacement – „Wielką Zamianę”- skrajnie prawicowego geja-rasisty, pisarza i eseisty Renaud Camusa, i ta lektura służy mu za fundament rasistowskiej argumentacji do dziś.

Naród w narodzie

Brenton Tarrent, Australijczyk, który ponad dwa lata temu zabił pół setki muzułmanów w nowozelandzkim Christchurch, był wielkim fanem książki R. Camusa. Przedstawia ona imigrantów-muzułmanów z dawnych kolonii jako prowadzących świętą wojnę najeźdźców, chcących na różne sposoby zastąpić europejską populację białych i zdobyć władzę. Tekst jest odtąd modny w Stanach i wielu krajach, w aktywnych środowiskach skrajnej prawicy. Dla Zemmoura stał się wyrocznią. Było dla wielu zaskakujące, że praktykujący żyd berberyjski o nordyckim imieniu Eric, syjonista i „gaullista” jednocześnie, wdał się w zażartą walkę o wartości chrześcijańskie Francji.
Zemmour powtarzał, że muzułmańscy imigranci powinni nosić imiona „z katolickiego kalendarza”, a nie Mohamed, czy podobne. Inaczej to znaczy, że muzułmanie nigdy się nie połączą, tworząc odrębną kulturę, która ma rozsadzić francuską od środka. W 2016 pisał do Le Figaro, że „środek Paryża, Hale, to najlepsze miejsce, by fizycznie poczuć znikanie narodu francuskiego, podczas gdy z przedmieść nadchodzi, po długiej wędrówce z głębi Afryki, naród arabo-muzułmański, który już zastąpił tam mieszkańców.” W wizji Zemmoura, wszystkie problemy pogrąża imigracja i „wojna etniczno-wyznaniowa” islamu, którą prowadzą „kolonizatorzy”, chcący „eksterminacji” białych, heteroseksualnych katolików.

Fala famy

Po wrześniowej debacie z Mélenchonem, jego sondaże nie przestają rosnąć. Jest stale obecny na okładkach czasopism i w telewizji. Zaczął się wokół niego dyskretny ruch polityczno-finansowy. Widać pierwsze postacie, jak miliarder i ekonomista Charles Gave, bliski „tożsamościowcom” ze skrajnej prawicy, finansista Julien Madar, bankier od Rotschildów, czy Jonathan Nadler, b. wysoki dyrektor w banku Rothschildów, który przeszedł do JP Morgan. Od wiosny działają prężne organizacje i stowarzyszenia, jak „Pokolenie Z”, czy „Przyjaciele Erica Zemmoura”. Jego sztab, choć nie zgłosił kandydatury, zbiera mu podpisy merów – musi ich mieć 500, by odegrać rolę w wyborach. Raczej nie będzie problemów z tej strony.
Do ocieplenia wizerunku Zemmoura doszło szczególnie, gdy średni paryski komik Gaëtan Matis rozpowszechnił głupi dowcip. Kiedy zaczynał się proces części sprawców zamachów w Bataclan w Paryżu, w którym zginęło ponad sto osób, Matis ogłosił na Instagramie, że „gdyby miał maszynę do poruszania się w czasie, zabukowałby Bataclan na wieczór 13 listopada 2015, by zorganizować tam spotkanie Erica Zemmoura ze swoją publicznością.” Zwolnili zaraz go z pracy w teatrze, humorysta kajał się w telewizjach, że bardzo się wygłupił, a przepraszał tym bardziej, że nie może spać w domu z powodu ciągłych gróźb śmierci, boi się o rodzinę, wszystko mu runęło i stał się społecznie trędowaty. Pokazał zemmourystów jako ofiary.

Vive la Pologne!

Podczas gdy rząd Macrona nieprzyjemnie ofuknął Polskę po słynnym wyroku TK o miejscu prawa europejskiego, Zemmour wznosił okrzyki i zachwycał się mądrością i niezależnością polskich sędziów. Zapowiedział zrobienie tego samego we Francji – „konstytucja musi być najwyższa” a jurysdykcja „autonomiczna”. Jeśli doliczyć Marine Le Pen, która obiecała od razu to samo, oraz innych eurosceptyków z lewa i prawa, decyzje europejskie PiS byłyby popierane przez ok. 40 proc. Francuzów. Według Zemmoura, dzielna Polska „pokazuje drogę” do większej suwerenności państw w Unii.
Jeden z polemistów „antysystemowego” kandydata, Denis Peschansky, badacz prawicy i historyk, uważa, że tezy Zemmoura „korespondują z bardzo reakcyjnym ruchem kulturowym, poprzez przejęcie dyskursu pétainistów Praca-Rodzina-Ojczyzna, i potępienie tych, których wskazuje jako odpowiedzialnych za kryzys, tzn. imigrantów.” Zemmour nie przebiera w słowach: „Nasze terytorium pozbawione ochrony dawnych granic, w miastach i na wsi przeżywa strach przed rabunkami. Najazdy Normanów, Hunów, Arabów i wielkie inwazje po upadku Rzymu zostały zastąpione przez bandy Czeczenów, Romów, Albańczyków z Kosowa, Arabów i czarnych Afrykanów, którzy niszczą, gwałcą i kradną.” Polacy, jako biali i katolicy, są prawdopodobnie święci.

Odporny na wszystko

Żadne do tej pory rewelacje nie zaszkodziły wyborczemu wzrostowi Zemmoura. Ma żonę, dzieci, oficjalną kochankę (młodą szefową swej kampanii) i już z pół tuzina kobiet, które od kilku miesięcy zasypują go oskarżeniami o molestowanie seksualne. Pierwsza była Gaëlle Lenfant, socjalistka z południa kraju, która wyznała, że w pierwszym dziesięcioleciu tego wieku Zemmour przycisnął ją do ściany w La Rochelle i pocałował bez pytania. Potem znalazło się kilka innych dziennikarek i pracownic mediów, które składały podobne deklaracje (pocałunki, głaskanie bez pytania). Zresztą, jeśli nie wystarczy kompromitacja i groźba tego, co opowiada, nic do niego nie zniechęci nowych, zapalonych fanów. Uważają się za nonkonformistów.
W liście do merów Zemmour jest bardzo poprawny, daleki od swych kwiecistych obelg wobec muzułmanów, odwołuje się do klasycznej prawicy, do czasów RPR, jak się nazywali dzisiejsi Republikanie trzy nazwy wcześniej (zmieniają ją po przegranych wyborach). Inaczej mówiąc swojski chirakizm, z symbolami niezależności i „wielkości” Francji, ale bez ekscesów. W jednym zgadza się z Mélenchonem, wyprowadzić kraj z NATO. Podczas gdy Zemmour zaczął się piąć w sondażach, Macron przejął trochę jego wyborców zmniejszając o połowę pulę wiz przyznawanych w Algierii i Maroku, pod lipnym pretekstem.
Nikt dziś nie wie, czy „fenomen Zemmour” to meteor tylko, czy potężna siła, która może ruszyć Macrona z miejsca. Przytłaczająca przewaga prawicy w sondażach deprymuje lewicę, ale Nieuległa Francja się nie poddaje, jest jeszcze pół roku. Na razie wszelkie spekulatywne projekcje przewidują ostateczne zwycięstwo Macrona, ale są ikonoklaści, który nie wierzą, że wejdzie on do drugiej tury. Jego znaleziona w internecie partia potakiwaczy schudła z setek tysięcy członków do ledwo 20 tys. Jest powszechnie znienawidzony, ale wierny burżuazyjny blok wyborczy stoi za nim murem. Lewicy będzie bardzo ciężko. Mélenchon ma za sobą ludzi, jak na tym wideo z 6 października, i ciągle ma szansę.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Ceremonia picia herbaty

Następny

Aszraf Ghani – prezydent z teczki