Jermak rezygnuje. Afera korupcyjna uderza w najbliższe otoczenie Zełenskiego

Andrij Jermak w maju 2024 r. (fot. Office of the President of Ukraine)

Szef administracji prezydenta Ukrainy Andrij Jermak podał się do dymisji po piątkowych przeszukaniach przeprowadzonych przez służby antykorupcyjne w jego mieszkaniu. Śledczy badają rozbudowany mechanizm wyłudzeń i łapówek w sektorze energetycznym, a w materiałach operacyjnych pojawia się pseudonim „Ali Baba”, który część ukraińskich polityków łączy właśnie z Jermakiem.

Dymisja Jermaka to najpoważniejszy wstrząs polityczny od początku listopada, kiedy Narodowe Biuro Antykorupcyjne i Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna ujawniły istnienie złożonego „systemu przestępczego”. Według śledczych mechanizm miał funkcjonować w państwowych spółkach energetycznych, a firmy współpracujące z Energoatomem przekazywały od 10 do 15 procent wartości kontraktów jako łapówki. Pieniądze trafiały następnie do tzw. „back office’u” w centrum Kijowa — struktury służącej do prania środków i ukrywania ich pochodzenia. Łączna suma, jaka miała przepłynąć przez ten system, sięga około 100 milionów dolarów.

Za organizatora procederu służby wskazują Timura Mindycza, dawnego współpracownika Zełenskiego, który opuścił Ukrainę tuż przed rozpoczęciem przeszukań u osób powiązanych z aferą. Według prokuratorów Mindycz miał stworzyć sieć wpływów obejmującą wysokich urzędników państwowych, w tym byłego wicepremiera Ołeksija Czernyszowa oraz byłego ministra energetyki, a później ministra sprawiedliwości Hermana Hałuszczenkę. Z ustaleń śledczych wynika, że Hałuszczenko korzystał z usług współpracowników Mindycza przy praniu pieniędzy, posługując się pośrednikami powiązanymi z resortem energetyki.

W dokumentach zgromadzonych przez NABU znajduje się również wątek dotyczący ukrywania tożsamości osób znajdujących się na szczycie struktur. Na nagraniach operacyjnych śledczy zidentyfikowali pseudonim „Ali Baba”, którym — zdaniem części opozycyjnych parlamentarzystów — miał posługiwać się jeden z najwyżej postawionych uczestników układu. Pseudonim składający się z inicjałów AB prowadzi niektórych komentatorów do spekulacji, że może odnosić się do Andrija Borysowycza Jermaka. Sam zainteresowany stanowczo zaprzecza związkom z tymi materiałami, a w piątkowym oświadczeniu podkreślił, że „śledczy nie napotkali z jego strony żadnych przeszkód”.

Przeszukania w domu Jermaka były kolejnym etapem dochodzenia, które już doprowadziło do zatrzymań oraz dymisji kilku urzędników. W Kijowie od tygodni narastała presja, by odsunąć go od stanowiska, zwłaszcza wśród tych, którzy uważają, że nieprawidłowości w sektorze energetycznym nie mogły pozostawać bez wiedzy najwyższych przedstawicieli administracji.

Zełenski, komentując dymisję, podkreślił, że zależy mu na pełnej przejrzystości działań państwa oraz „braku jakichkolwiek wątpliwości co do uczciwości Ukrainy”. Zapowiedział również, że w najbliższych dniach przedstawi kandydatury osób, które mogą przejąć kierowanie kancelarią prezydenta.

Mimo deklaracji współpracy ze strony Jermaka skala śledztwa oraz ranga osób pojawiających się w materiałach sprawiają, że sprawa będzie miała dalszy ciąg. Odejście najważniejszego urzędnika w otoczeniu Zełenskiego otwiera nowy etap kryzysu politycznego, który rozwija się równolegle z wojną i walką o utrzymanie zachodniego wsparcia.

Redakcja

Poprzedni

Inflacja w Polsce spadła do 2,4 proc. Najniżej od wiosny i poniżej celu NBP

Następny

Cukier bardziej szkodliwy dla mózgu niż tłuszcz?