Od poniedziałku w Donbasie obowiązuje zawieszenie broni, które przy okazji 53-ej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa uzgodnili ministrowie spraw zagranicznych tzw. czwórki formatu normandzkiego – Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy, Jean-Marc Ayrault, Sigmar Gabriel, Siergiej Ławrow i Pawło Klimkin.
Jest to kolejny rozejm, który teoretycznie obowiązuje, a w praktyce natężenie walk może trochę osłabło, ale nie ustało. Ale tak jest od lat, czy obowiązuje rozejm czy nie. Według przedstawiciela Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), do 20 lutego w strefie konfliktu miało dojść do wycofania ciężkiego uzbrojenia zakazanego porozumieniami mińskimi.
Wiadomość o propozycji ogłoszenia rozejmu, którą przed spotkaniem monachijskim uzgodniła grupa kontaktowa (delegaci Ukrainy, Rosji i OBWE), została powitana przez przedstawiciela ukraińskiego sztabu generalnego, Leonida Matiuchina z wymownym sceptycyzmem.
„Działania prorosyjskich separatystów w Donbasie sprawiają, że nie ma tam na razie warunków do ogłoszenia rozejmu. Zgodnie z ustaleniami, w tym celu na linii frontu konieczny jest choćby tydzień ciszy w walkach”, stwierdził. Sztab w Kijowie utrzymuje, że separatyści ostrzeliwują stanowiska wojsk ukraińskich zwykle kilkadziesiąt razy dziennie.
Po uzgodnieniach w Monachium gospodarz, Sigmar Gabriel mówił, że wszyscy członkowie grupy zobowiązali się do wywarcia wpływu na strony konfliktu w Donbasie, by rozejm przestrzegano zgodnie z wytycznymi grupy kontaktowej. Misja OBWE musi uzyskać możliwość kontrolowania, gdzie co jest. Czerwony Krzyż otrzyma możliwość zajęcia się sprawami humanitarnymi, przede wszystkim wymianą jeńców. Bez rozejmu i wycofania ciężkiej broni nie da się uruchomić reform politycznych – tłumaczył polityk SPD.
W chwili, gdy czwórka formatu normandzkiego obradowała w Monachium nad nowym rozejmem, prezydent Rosji, Władimir Putin podpisał dekret, w którym Rosja uznała dokumenty, w tym paszporty, wydawane przez władze separatystycznych Republik Ludowych, Donieckiej i Ługańskiej. Niezwłocznie możliwość ich uznawania odrzuciła sąsiednia Białoruś, a także Francja i Niemcy z czwórki normandzkiej oraz USA. Zaś prezydent Ukrainy, Petro Poroszenko odrzucając dekret Putina uznał, że jest to dowód, że Rosja okupuje Donbas.
Odpowiadając na reakcje zagraniczne, rzecznik prezydenta Putina oświadczył, że uznanie paszportów wydawanych przez separatystów mieszkańcom opanowanych przez siebie obszarów nie jest naruszeniem prawa międzynarodowego i nie powoduje zaostrzenia sytuacji. „Jest to prawne uznanie stanu faktycznego”, zaznaczył i podkreślił, że decyzja zapadła ze względów humanitarnych, ponieważ obecnie setki tysięcy ludzi nie mają możliwości wyrobienia paszportów czy ich przedłużenia.