Wspierane przez USA siły irackie posuwają się mozolnie na zachodnim brzegu rzeki Tygrys w Mosulu, w drugim co do wielkości mieście Iraku, gdzie zajadle bronią się jednostki dżihadystów z Państwa Islamskiego (PI). To w Mosulu kalif Abu Bakr al-Bagdadi ogłosił w czerwcu 2014 r. powstanie PI.
Dżihadyści mają wielu fanatyków religijnych, gotowych na śmierć w imię Allaha, którzy potrafią dokonywać zaskakujących przeciwuderzeń. Tak było wczoraj, kiedy przedarli się w pobliże irackich jednostek antyterrorystycznych w południowo-zachodniej części miasta. Dżihadyści ukrywali się wcześniej wśród cywilów. Atak został odparty.
Natarcie sił rządowych, wspieranych przez lotnictwo zachodnie, trwa od października, ale z uwagi na oszczędzanie ludności cywilnej posuwa się powoli. Inny kłopot to niewiara mieszkańców w dobre intencje wyzwolicieli. Są to głównie sunnici, a wojska rządowe to głównie szyici, wpierani przez bojówki szyickie powiązane z Iranem. Szyci dopuścili się zbrodni na sunnitach w innych wyzwolonych miastach, np. w Faludży.
Jeszcze inny kłopot jest taki, że dżihadyści zabijają cywilów, którzy chcą zbiec. Wg ONZ, z zachodniego Mosulu od początku obecnej ofensywy, 19 lutego, wydostało się ponad 28 tys. osób. W mieście pozostaje uwięzionych jeszcze pond 700 tys. osób.
Armii irackiej udało się odciąć ostatnią główną drogę, która mogła służyć dżihadystom do ucieczki z zachodniej części Mosulu, podało dowództwo irackie. Jego oddziały pancerne mają znajdować się w odległości kilometra od tzw. bramy syryjskiej, wjazdu od strony północno-zachodniej.