Podano, że żołnierze antydżihadystowskiej koalicji dowodzonej przez USA przeprowadzili rzadką operację przy użyciu sił lądowych na wschodzie Syrii, w prowincji Dajr az-Zaur. Zabito 25 dżihadystów z Państwa Islamskiego (PI). Szczegółów nie ujawniono. Dajr az-Zaur to jedyna prowincja, która prawie w całości jest w rękach PI.
Z kolei źródło we wspieranych przez USA Syryjskich Siłach Demokratycznych podało, że wspomniane „komando atakowało pojazdy PI nadjeżdżające z miasta Rakka”, matecznika terrorystów. Operacja miała być wymierzona „w ważnych przywódców” PI. Koalicja bombarduje cele PI w Iraku i Syrii od lata 2014 r.
Nie wiadomo, czy w operacji naziemnej uczestniczyli żołnierze USA, których w Syrii jest ok. 500. Nie jest też jasne, czy jest to swego rodzaju odpowiedź na porozumienie Rosji, Turcji i Iranu o regulowaniu syryjskiej wojny domowej.
Natomiast w Ankarze podano, że lotnictwo tureckie i wojska lądowe zabiły 48 dżihadystów z PI. Pewien problem w tym, że Ankara ma zwyczaj szerzyć komunikaty o atakowaniu PI, a uderzenia mogą być wymierzone w YPG – siły Kurdów syryjskich walczących z PI.
Niebawem ma dojść do międzysyryjskich rozmów pokojowych w stolicy Kazachstanu, Astanie. Tak uzgodniły Rosja, Turcja i Iran. Turcja uzyskała już pewność, że nie będzie tam przedstawicieli Kurdów syryjskich. Wiadomo, że nie będzie PI i ugrupowań wywodzących się z al-Kaidy.
A, kto będzie – to wciąż zgaduj zgadula. Nawet, kto będzie reprezentować rząd prezydenta Baszara el-Asada w Damaszku. Nie wiadomo, też, kiedy ma do rozmów dojść.