Thank you in advance to add my photos to your favourites. You can see more pictures on www.focusonmore.com Check my Instagram page and follow me for more amazing photos!
To nie był dobry rok. Podobnie jak wszyscy miałem nadzieję na zdecydowanie bardziej skuteczną walkę z pandemią. Mamy przecież szczepionkę, która jeszcze z początkiem roku była prawie niedostępna, oraz niezbędne doświadczenie.
Tymczasem w Polsce znów umiera 500 osób dziennie. Według 7-dniowej średniej dziennej zgonów na 100 tys. mieszkańców (25.XI-01.XII.2021, Forsal.pl) wygląda to tak: Hiszpania – 0.05, Francja 0.11, Włochy 0.12, Dania 0.20, Niemcy 0.35, Austria 0.59, Polska 0.92. Owszem, gorzej jest w pozostałych krajach Grupy Wyszehradzkiej, czy na Bałkanach, ale co to za pociecha? Stopień zaszczepienia naszego społeczeństwa jest ciągle za mały. Gdzie indziej akcję szczepień zorganizowano znacznie skuteczniej, mimo, że i tam przecież antyszczepionkowcy są i nie próżnują. W Polsce antyszczepionkowcy cieszą się jednak specjalnymi względami, co prezydent tłumaczy tym, że Polacy mają w sobie gen sprzeciwu i nie należy z nim walczyć. W krajach, gdzie sytuacja epidemiczna jest o niebo lepsza niż w Polsce, podejmuje się o wiele bardziej zdecydowane kroki, by IV falę pandemii ograniczyć do minimum. Niezaszczepieni nie mogą korzystać z różnego rodzaju udogodnień i usług publicznych, a władze i pracodawcy mają prawo to sprawdzać. W Polsce ograniczamy się do otwierania wygaszonych szpitali covidowych lub do powiększania oddziałów covidowych w normalnych szpitalach kosztem chorych cierpiących na inne schorzenia.
Poważnym niebezpieczeństwem, które zawisło nad nami w odchodzącym roku jest sprowokowany i zorganizowany przez reżim Łukaszenki konflikt na granicy polsko-białoruskiej. To odwet za sankcje, jakie UE nakłada na władze Białorusi za prześladowanie opozycji. Nie przypadkiem Łukaszenka zaatakował Polskę, uznał, że jest najsłabszym ogniwem UE. Funkcjonariuszom Straży Granicznej, policji i żołnierzom przyszło zmierzyć się z zagrożeniem dotąd nieznanym. Na dodatek w okolicznościach, które nie budowały wokół nich dobrej atmosfery. Rząd PiS długo bronił się przed współpracą z unijnymi instytucjami, co szczerze mówiąc nie było dla nikogo zrozumiałe. Tym bardziej, że sam nie był w stanie podjąć żadnej skutecznej akcji dyplomatycznej, która mogłaby przywołać Łukaszenkę do porządku. Doprowadziliśmy do sytuacji, że wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej stały się stres-testem dla całej UE. Litwa i Łotwa, które znalazły się w podobnej sytuacji, od razu zaprosiły do współpracy unijną Agencję Straży Granicznej i Przybrzeżnej Frontex, nie odcięli od miejsca zdarzeń dziennikarzy, współpracowali z UE. Rząd PiS działał na terenach przygranicznych na podstawie przepisów o stanie wyjątkowym, które posłużyły za pretekst do usunięcia stamtąd mediów, dzięki czemu wyłączył się spod niezależnej kontroli społecznej. Po formalnym zakończeniu stanu wyjątkowego większość sejmowa przyjęła ustawę o ochronie granicy, która jest niekonstytucyjną protezą zastępującą stan wyjątkowy. Obecną stabilizację sytuacji (choć ciągle daleką od normalnej) zawdzięczamy dyplomacji unijnej, gdyż nasza okazała się niezdolna do rozwiązania tego problemu.
Przeciwnie, z uporem tworzymy nowe. Mam na myśli zdumiewający atak wymierzony w naszego największego partnera handlowego w Unii i najbliższego sąsiada, w Niemcy. Przyszły kanclerz i szef nowego rządu niemieckiego zapowiedział, że jego kraj będzie dążył do dalszej integracji Unii Europejskiej, czyli głębiej wpisywał się we wspólnotę i zasady, którymi ona się kieruje. W odpowiedzi prezes PiS, człowiek faktycznie kierujący krajem uznał, że oto rodzi się IV Rzesza i że Polska na to nie pozwoli. Przepraszam, ale są to skojarzenia absurdalne, a dla współczesnych Niemiec po prostu obraźliwe.
Ciągle też nie gaśnie spór rządu z Unią wokół praworządności. PiS zabrnął już tak daleko, że realne staje się, to co wydawało się niemożliwe, czyli wstrzymanie funduszy unijnych dla Polski. Sprawa obrosła licznymi i wyłącznie niekorzystnymi dla nas rozstrzygnięciami sądowymi. Nałożono na Polskę pierwsze bardzo kosztowne kary, należy się spodziewać nowych, gdyż reforma ministra sprawiedliwości z punktu widzenia demokratycznych zasad, którymi kieruje się UE, jest nie do zaakceptowania. Unia już wstrzymuje wypłaty środków dla Polski. W tych dniach dowiedzieliśmy się, że także zasada „pieniądze za praworządność” zyska akceptację TSUE. Co to oznacza dla Polski i dla naszej sytuacji gospodarczej nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Zwłaszcza, gdy mamy najwyższą od 20 lat inflację i galopującą drożyznę.
Na to wszystko nakładają się niezliczone i niebywałe w swoim wymiarze finansowym i moralnym skandale. Korupcja polityczna jest nieskrywaną praktyką. Rząd kupuje niezbędne do sejmowej większości głosy nawet za cenę stanowisk w specjalnie dla celów handlowo-politycznych stworzonym ministerstwie.
To nie jest dobry bilans na koniec roku, wiem. Nie ulega wątpliwości, że dobrostan naszego państwa po ostatnich 12 miesiącach się pogorszył. Bardzo bym chciał na koniec przyszłego roku powiedzieć, że to był stan przejściowy.