Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych przyjęło projekt rezolucji przygotowanej z inicjatywy Księstwa Lichtensteinu, pozwalającej powołać grupę roboczą ds. zbrodni wojennych w Syrii. Grupa ma zajmować się „zbieraniem, chronieniem i analizą dowodów” zbrodni popełnionych w Syrii.
Za jej powołaniem głosowało 105 państw, przeciwko było 15, 52 wstrzymały się od głosu. Grupa ma koordynować działania z komisją śledczą ONZ ds. Syrii. Raporty tej komisji były dotychczas tak formułowane, by nie wskazać nikogo winnego z imienia.
Tymczasem wydarzeniem bez precedensu jest ogłoszenie Deklaracji Moskiewskiej przez Rosję, Turcję i Iran po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych tych krajów – Siergieja Ławrowa, Mevluta Cavusoglu i Mohammada Jawada Zarifa.
Umawiające się strony ogłosiły, że chcą niepodzielnego, świeckiego i demokratycznego państwa syryjskiego. A ponadto zamierzają być gwarantem porozumienia politycznego prezydenta Syrii, Baszara el-Asada z opozycją. Wspólne oświadczenie wskazuje na pilną potrzebę osiągnięcia politycznego rozwiązania trwającej szósty wojny domowej. „Iran, Rosja i Turcja są przekonane, że nie istnieje wojskowe rozwiązanie konfliktu syryjskiego” – czytamy.
Trzy państwa potwierdziły „pełne poszanowanie suwerenności, niepodległości, jedności i integralności terytorialnej Syryjskiej Republiki Arabskiej jako państwa wieloetnicznego, wieloreligijnego, pozawyznaniowego, demokratycznego i świeckiego”, stwierdza Deklaracja.
Jej tekst mówi o „niepodzielnym” państwie syryjskim. W oczy jednak kłuje nieobecność Syrii przy stole obrad. Raczej należy wnosić, że umawiające się strony dokonały podziału strefy wpływów przy formalnym zachowaniu integralności terytorialnej i suwerenności państwa syryjskiego.
Turcja dostała wolną rękę w likwidacji zbrojnej opozycji kurdyjskiej na swoim pograniczu. Szyicki Iran gwarancję dalszych rządów pobratymców religijnych, czyli alawitów stanowiących kręgosłup struktur wojskowych, policyjnych i politycznych reżimu Baszara el-Asada. Iran zaliczył bardzo ważny punkt w konfrontacji ze światem sunnickim. A Rosja dostała swobodę rozbudowy wojskowych baz morskich i lotniczych w Syrii.
A nieobecny przy stole Asad? Pewność uprawiania swojej „demokracji” po osiągnięciu „uregulowania politycznego”, czyli po ostatecznym wyniszczeniu zbrojnego ruchu oporu Państwa Islamskiego i ugrupowań zezujących ku Zachodowi. Jego zadaniem będzie firmowanie nowych porządków w Syrii za gwarancję przetrwania, którą daje i będzie dawać Moskwa.
Deklaracja Moskiewska jest najbardziej widocznym dowodem klęski polityki prezydenta USA, Baracka Obamy. Rosja i Iran podjęły współpracę w eliminowaniu wpływów Zachodu w regionie, a Turcja – w końcu państwo członkowskie NATO – dostała swobodę dyktowania Sojuszowi własnej polityki wobec Kurdów.
Co teraz zrobi Waszyngton? Jest faktem, że w Syrii znajduje się ok 500 jego doradców wojskowych wspierających niektóre z licznych sił zbrojnych w terenie. Jasne jest, że w ostatnich tygodniach lotnictwo rosyjskie, oddziały irańskie i Hezbollahu (ramienia zbrojnego Iranu w Libanie) starały się wybić wszelką opozycję przed objęciem 20 stycznia urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa.
Co prawda Trump i prezydent Rosji, Władimir Putin zalecają się do siebie od kilku miesięcy, ale co naprawdę szykuje Trump, nikt nie wie.