(181212) — JERUSALEM, Dec. 12, 2018 (Xinhua) — Italian Interior Minister Matteo Salvini visits the Yad Vashem Holocaust memorial museum in Jerusalem on Dec. 12, 2018. (Xinhua/JINI)
Na plaży tunezyjskiego miasta Dżardżis – niedaleko granicy libijskiej – znaleziono zwłoki ok. trzydziestoletniej kobiety. Nie były jeszcze w stanie rozkładu, więc tunezyjski oddział Międzynarodowego Czerwonego Półksiężyca jest pewien, że pochodzą z łodzi, która rozpadła się i utonęła w poniedziałek z ponad 80 ludźmi na pokładzie.
To już drugie ciało z tej samej łodzi znalezione w Tunezji. Oba zostały pogrzebane przez wolontariuszy Czerwonego Półksiężyca (MCP) na miejskim cmentarzu dla migrantów obok wysypiska śmieci. Cmentarz jest już przepełniony, więc władze miejskie budują nowy, który ma być gotów za dwa miesiące. Przewodniczący lokalnego MCP Mongi Slim, jak i mieszkańcy miasta, chciał, by był to cmentarz „szanujący ludzką godność”. „Budowa była konieczna, gdyż regularnie napływają do nas zwłoki, a polityka migracyjna państw Unii Europejskiej jest, jaka jest” – tłumaczył Slim.
O kolejnej tragedii wiadomo nie tylko z powodu zwłok, ale i rzadkiego cudu: trzy osoby, które przeżyły katastrofę trzymając się drewnianych części łodzi, zostały przypadkiem odnalezione, po 48 godzinach przebywania w wodzie. Łódź wyruszyła z Libii wypełniona migrantami z Gwinei, Wybrzeża Kości Słoniowej, Mali i Burkina Faso, mężczyznami, kobietami i dziećmi, którzy uciekali przed groźbą zamknięcia ich w libijskich więzieniach, gdzie migranci umierają z głodu, chorób lub po bombardowaniach. Śmiertelny bilans ostatniego bombardowania wzrósł zresztą do 53 zabitych i niestety może znowu wzrosnąć, ze względu na dużą liczbę ciężko rannych.
Wczoraj wieczorem żaglowiec należący do włoskiego lewicowego kolektywu Mediterranea, jeden z trzech ostatnich pozarządowych statków ratujących migrantów, uratował 55 wykończonych osób przebywających na łodzi, która kręciła się po morzu w kółko, z braku GPS. Żaglowiec popłynął w kierunku włoskiej Lampedusy eskortowany przez Hiszpanów z Open Arms. Włoski wicepremier Matteo Salvini wydał natychmiast dekret zabraniający Włochom z Mediterranea zbliżania się do włoskich wód terytorialnych (Open Arms dostał taki zakaz już wcześniej).
„Basta!” – grzmiał dziś rano w radiu Salvini – „Jeśli lewacki statek nie popłynie na Maltę, będzie jasne, że chodzi o następny akt nieposłuszeństwa, gwałtu i piractwa! Nie ustąpię!”. W końcu Malta wysłała swój okręt, by odebrać uratowanych i zabrać do siebie.
Według porozumienia maltańsko-włoskiego, Włochy będą zmuszone do zamiennego przyjęcia takiej samej liczby migrantów z Malty, by ich potem próbować przekazać innym państwom europejskim. Póki co jednak, oba statki ratownicze pozostają z migrantami w pobliżu Lampedusy.