8 listopada 2024

loader

Zimna wojna, chłodny pokój?

Gdyby nie wojna w Ukrainie to moglibyśmy pozwolić sobie w naszym kraju na niejeden komentatorski żart.

Jak choćby taki, że nikt w ciągu ostatnich 30 lat nie doprowadził do tak skutecznego zjednoczenia NATO pod przywództwem USA, jak prezydent Rosji Władymir Putin.
Co więcej, prezydent Putin jednoczył i wzmocnił NATO, a pomimo tego żadnej wdzięczności ze strony prezydenta Bidena nie zyskał.
Gdyby nie przedłużająca się w Ukrainie wojna niosąca coraz większe straty ludności cywilnej i wojskowych, to zapewne już dzisiaj poważniej, krytyczniej i wnikliwiej analizowalibyśmy przyczyny tego konfliktu. Chłodniej ocenialibyśmy zaangażowane w nim strony.
Przede wszystkim Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, które teraz uważane są za beneficjenta tej „zastępczej wojny”. Szybko bowiem osiągnęły cele, o które wcześniej bezskutecznie zabiegały.
Sprawnie zjednoczyły NATO pod swym politycznym przywództwem. Skłoniły Unię Europejską do prowadzenia solidarnej antyrosyjskiej polityki.
Zerwały tym wieloletnie, dobre relacje zachodnich państw Unii Europejskiej z Rosją. Oparte na tradycyjnych, korzystnych dla obu stron transakcjach „rosyjskie surowce za zachodnie technologie”. Osłabiły tym suwerenność i samodzielność polityczną tradycyjnie antyamerykańskiej Francji i pragmatycznych,realizujących prymat gospodarki nad bieżącą polityką, Niemiec.
USA zmieniły też,tym razem bez tradycyjnych, wcześniejszych konsultacji z jej politycznymi liderami, dotychczasową wschodnią politykę Unii Europejskiej. Rozpoczęły budowę wschodniej flanki NATO złożonej z uzależnionych od amerykańskiej pomocy wojskowej Polski, Rumunii i republik bałtyckich.
Do NATO zgłosiły swój akces neutralna już od początku XX wieku Szwecja i neutralna po 1945 roku Finlandia.
Gdyby zostały przyjęte do Sojuszu PółnocnoAtlantyckiego to Morze Bałtyckie zdominowałyby marynarki wojenne NATO.
USA zainicjowały proces wypychania Rosji z europejskiej strefy politycznej, gospodarczej, kulturalnej nawet. Zablokowały francuskie koncepcje współpracującej Europy „od Lizbony po Władywostok”.
Dowiodły, że potrafią skłonić swych politycznych sojuszników z Unii Europejskiej do podjęcia surowych sankcji gospodarczych wobec Rosji.
Nawet tych niekorzystnych dla gospodarek europejskich sojuszników. Do bojkotu Rosji na wszystkich możliwych polach.
Wyczerpującą wojnę z armią rosyjską siły USA toczą na terytorium państwa ukraińskiego. Nie należącego do NATO. Taka wojna może potrwać długo, aż do przysłowiowego „ostatniego żołnierza”. Ukraińskiego rzecz jasna. Wspieranego przez potencjał militarny NATO.
Udział wojsk amerykańskich lub NATO nie jest w niej przewidziany.

Zimna wojna bis

Prezydent Biden podczas tegorocznego warszawskiego przemówienia ogłosił drugą „zimną wojnę”. Długotrwałą konfrontację pomiędzy światem „Dobra”, czyli demokratycznymi państwami NATO i Unii Europejskiej a światem „Zła”, czyli autorytarną Rosją i jej sojusznikami.
Nawiązał tym do poprzedniej „zimnej wojny” i podziału świata na duopol.
Na „demokratyczny, kapitalistyczny” Zachód pod przewodem USA oraz „totalitarny, komunistyczny” ZSRR i jego sojuszników.
ZSRR upadł, co teraz ma dowodzić skuteczności cywilizacyjnej zachodniej gospodarki wolnorynkowej i wyższości moralnej zachodniej demokracji parlamentarno- gabinetowej.
Powrót do świata podzielonego na dobre demokracje, czyli USA + sojusznicy i te niedobre reżimy autorytarne, korzystny niewątpliwie dla światowego przywództwa USA, jest jednak obecnie już niemożliwy. Tak samo jak powrót do czasów młodości prezydenta Bidena, lub mojej.
Ówczesny ZSRR propagował alternatywną wobec USA ideologię i model gospodarczy. Dzisiaj gospodarka Rosji i USA oparta jest na podobnych, wolnorynkowych zasadach. Oba mocarstwa akceptują zasady wolnego handlu i międzynarodowej rywalizacji gospodarczej.
Celem Rosji nie jest obalenie zachodnioeuropejskiej gospodarki rynkowej.
Oczywiście oba mocarstwa różnią się zakresem praw i wolności obywatelskich. Systemem politycznym. Systemem wyborczym, choć czasem wybierającym podobnych ideowo i politycznie kandydatów. Jak niedawno wybrani prezydenci Putin i Trump.
Albo właśnie wybranym wedle demokratycznych, zachodnich procedur premierem Wiktorem Orbanem. Uchodzącym powszechnie za autokratę, bliskim politycznie i ideowo do rosyjskiego prezydenta Putina.
Proponowany przez prezydenta Bidena powrót do nowej „Zimnej wojny”, do podziału świata na dwa konkurencyjne, czy nawet wrogie obozy, jest dzisiaj niemożliwy.
Mamy bowiem na tym świecie wielu innych znaczących graczy.
Uchodzące za „demokratyczne” Indie, które nie chcą się wpasować w świat dwubiegunowy. Stoją w tym konflikcie pomiędzy USA i Rosją.
Podobną politykę dystansu prowadzi posiadająca mniejszy potencjał gospodarczy Brazylia.
Własną, regionalną politykę realizuje Turcja. Należąca do NATO, silnie powiązana gospodarczo z Unią Europejską. Posiadająca autorytarny system polityczny bliższy Rosji niż demokratycznym Stanom Zjednoczonym Ameryki Północnej. Turcja, sąsiadująca z Rosją i Ukrainą,stara się uzyskać pozycję arbitra. Wspiera negocjacje rosyjsko- ukraińskie.
Mamy w tej świtowej, politycznej mozaice Chiny. Drugą gospodarkę świata. Państwo, które buduje nowy, oryginalny system polityczny i gospodarczy. Nie pasujący do schematów dawnej „Zimnej wojny”. Do podziału na gospodarkę rynkową i państwową. Na polityczny polityczny „demokratyczny” i „totalitarny”.
Chiny prezentujące się jako „odpowiedzialne mocarstwo” również nie zaangażowały się jednoznacznie w konflikt rosyjsko- ukraiński. Na razie zadeklarowały pomoc humanitarną.
Ale coraz częściej światowe media nawołują Chiny do działań politycznych skłaniających wojujące strony by zawarły oczekiwany powszechnie pokój.
Przedłużająca się wojna w Ukrainie coraz bardziej rujnuje światową gospodarkę. Nie tylko poprzez liczne, nałożone sankcje gospodarcze skonfliktowanych stron. Działania wojenne zablokowały infrastrukturę kolejową, drogową, morską. Międzynarodowe rurociągi i gazociągi.
Coraz częściej słyszymy, że światowej gospodarki nie stać na przedłużający się konflikt.
Może właśnie taki zbiorowy, międzynarodowy nacisk wszystkich stron skłoni prezydentów Rosji i Ukrainy do negocjacji i zawarcia przynajmniej rozejmu?
Pokój,nawet ten chłodny, zawsze lepszy jest od każdej „zimnej wojny”.

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

West-plaining to za mało – do zachodniej lewicy, w sprawie waszych i naszych błędów

Następny

Sadurski na Wielkanoc