GadzinowskiTrbuna
Pod osłoną fali gróźb rosyjskiej inwazji na Ukrainę trwa pełzający anszlus Białorusi. Z projektu nowej białoruskiej Konstytucji, jaki ma być przyjęty pod koniec lutego, zniknął ważny zapis. O tym, że Białoruś wyrzeka się posiada broni nuklearnej i dąży do uzyskania statusu państwa neutralnego. Nowa Konstytucja zniesie też ograniczenia uczestnictwa armii białoruskiej w wojnach toczonych poza granicami tego państwa.
Wiele wskazuje na to,że pod osłoną rosyjskich gróźb inwazji na Ukrainę, zachowująca nadal formalne pozory neutralności, Białoruś zamieni się w gospodarza stałej bazy wojsk rosyjskich. Wojsk nadal formalnie obcego państwa. Armia rosyjska przebywająca w Białorusi na gościnnych manewrowych występach, może zostać tam po ich zakończeniu. Znakomity pretekst ku temu dali Kremlowi Amerykanie przysyłając dodatkowy kontyngent swego wojska do Polski. Polska gości już stały kontyngent rotacyjnych wojsk NATO. Ten dodatkowy oddział tysiąca siedmiuset wojaków z USA to efekt niedawnego, dwustronnego porozumienia USA- Polska. Dokonanego poza politycznymi strukturami NATO. Do tego mamy mieć w Polsce w pełni już gotową bazę w Radzikowie- fragment globalnej, amerykańskiej Tarczy Antyrakietowej.
Mnożenie instalacji wojskowych NATO i USA w Polsce można uznać za wzmocnienie polskiego bezpieczeństwa. Cieszyć się. Można też uznać,że mnożenie takich instalacji to mnożenie na naszym terytorium celów dla wrogich ataków w razie międzynarodowego konfliktu. Który z tych poglądów jest prawdziwy? Zwykle rozstrzyga to praktyka, czyli agresywna wojna.
Pan premier Morawiecki poleciał do Kijowa.Ogłosił tam powstanie europejskiej sojuszu Wielka Brytania- Polska- Ukraina. Wybrzmiało to świetnie w mediach. Potem okazało się, że ów „Pakt Trzech” to tylko fakt medialny. Przykrywka dla bieżących, krajowych kłopotów brytyjskiego premiera, spadku popularności ukraińskiego prezydenta i polskiego rządu,który ma problemy z utrzymaniem większości parlamentarnej. Zapewne żywot medialny „Paktu Trzech” nie przetrwa trzech tygodni.
Mamy pierwszych wygranych w wojnie informacyjno-propagandowej Rosji z NATO. To przewodniczący ChRL Xi Jinping. Jemu światowe media przypisały przekonanie rosyjskiego prezydenta do idei „pokoju olimpijskiego”. Do nieatakowania Ukrainy w czasie pekińskich Igrzysk Olimpijskich. Tak to przewodniczący Xi został globalnym, medialnym „peacemakerem”.
Drugim wygranym jest premier Węgier Wiktor Orban. Ten znowu poleciał do Moskwy. Poparł medialnie prezydenta Putina i zapewne załatwił sobie obniżki cen rosyjskich surowców energetycznych oraz inne wsparcie w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Czy uda mu się je ponownie wygrać, czy tylko zachować silną pozycję po przegranej? Na pewno utrata władzy nie zatopi politycznie Orbana. Nie trafi on do lochu za łamanie prawa,korupcję, cwaniactwo. Prędzej już trafi do Rady Dyrektorów Gazpromu.
Sukces w wspomnianej wyżej wojnie Rosja – NATO odniósł, pośrednio, pan prezydent Duda. Tylko dlatego, że złamał „bojkot dyplomatyczny” zainicjowany przez administrację USA i wziął udział w inauguracji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Został za to obsobaczony przez krajowy liberalny, medialny Komentariat. Za to, że mógł tam „stać obok Putina”, że był tam „jedynym prezydentem z Unii Europejskiej i NATO”.
„Flaczki” nie zgadzają się z takim „bojkotem” pana prezydenta Dudy. Chińczycy są mistrzami protokołu dyplomatycznego, dysponują dużymi salami reprezentacyjnymi, potrafią tak gości rozsadzić, że nie dochodzi do niechcianego, niespodziewanego spotkania. Zagwarantują polskiemu prezydentowi suwerenność osobistą.
Wielce szczęśliwie stało się też, że pan prezydent był w Pekinie jedynym prezydentem z Unii Europejskiej i NATO. Właśnie dzięki temu, awansował do ścisłej czołówki światowej reprezentacji politycznej. W chińskich i chińsko języcznych mediach polski prezydent był wymieniany „na paskach” obok prezydenta Rosji i sekretarza generalnego ONZ. Jako przywódca Europy i NATO. Dzięki temu miliardy ludzi na całym świecie miały szanse dowiedzieć się,że jest na naszym globie takie państwo jak Polska. Państwo ważne, bo jego prezydent reprezentuje na Igrzyskach Unię Europejską i NATO. Państwo przyjazne Chinom i Chińczykom. I tak dzięki obecności pana prezydenta Dudy miliardy Chińczyków będą miały pozytywne skojarzenia z ”Bolan”, czyli Polską. Oby te skojarzenia przekuły się potem pozytywne wybory konsumenckie, choćby przy zakupach polskiego mleka w supermarketach.
A pan prezes Jarosław Kaczyński przyjął strategię przeczekiwania. Prestiżowa porażka w głosowaniu „ustawy lex Kaczyński” utwierdziła go w przekonaniu, że nie ma sensu walczyć z czwartą falą pandemii. Zwłaszcza, że ta fala nie zagraża już załamaniem się systemu służby zdrowia. Kiedy fala opadnie nieco, pan prezes wymieni zużytego ministra zdrowia Niedzielskiego na nowy model. A ten ogłosi sukces rządu w walce z pandemią. Bo wszyscy już przechorowali, a kto miał umrzeć to umarł.
Rząd będzie też przeczekiwać „Polski Ład”. Nowy, wspaniały, ale niedoskonały. Bo nowy. Za niedoskonałość tego Ładu zapłacą utratą stanowisk ministrowie finansów. Jeden,dwóch może nawet, wiceministrów. Nie sparaliżuje to pracy ministerstwa, bo oprócz ministra,pobiera tam pensje jeszcze pięciu wiceministrów. Jest potencjał dla kozła ofiarnego.
Pan premier Morawiecki ogłosił narodowy sukces w negocjacjach o elektrownie w Turowie z samorządami i rządem czeskim. Polega na tym, że przed negocjacjami mieliśmy zapłacić Czechom 30 miliardów euro, a po nich zapłacimy 45 miliardów euro. A może i więcej. Ale za to pokazaliśmy „tchórzliwym Pepiczkom”, że my Sarmaci potrafimy twarde „Nie” powiedzieć. Że stać Polskę na to.
Przeczekać chcą elity PiS komisję śledczą w sprawie Pegasusa. Wisi ona na głosach pana posła Kukiza i trójki jego parlamentarzystów. Deklarują oni, że zagłosują jeśli pan Kukiz zostanie przewodniczącym komisji. Problem w tym, że w komisji zasiadać mogą jedynie przedstawiciele „konwentowych” klubów i kół poselskich. A pan poseł Kukiz takim nie jest. Dodatkowo okazało się, że pan poseł Kukiz zblatowany jest ze spec służbami. Śpiewa, jak mu graja.
Pan prezes Kaczyński czeka aktywnie. Powołał nową partyjną strukturę. Sekretarzy wojewódzkich. Wszyscy są lokalnymi działaczami PiS. Podlegają bezpośrednio prezesowi Kaczyńskiemu. Będą organizować przyszłe wybory samorządowe i parlamentarne. Nie są jeszcze parlamentarzystami, ale mogą nimi zostać. Zwłaszcza w miejsce tych, którzy nie wykazali się ostatnio lojalnością wobec pana prezesa. Będą młodymi szczupakami wpuszczonymi do stawu tłustych karpi.