7 listopada 2024

loader

Czy mamy wrócić do trójpolówki?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Rolnictwo regeneratywne – moda ostatnich lat i zarazem swoisty powrót do przeszłości polegający na odchodzeniu od wielkoprzemysłowych metod produkcji rolnej.

Czy jesteśmy gotowi na rolnictwo regeneratywne? Rolnictwo takie może i powinno stać się w najbliższej przyszłości dominującym systemem produkcji rolnej. Jego podstawą jest bowiem wzbogacanie gleby w substancję organiczną, czyli próchnicę, co jest niezbędne dla zachowania jej żywotności w długiej perspektywie. Trzeba zauważyć, że dbałość o jakość gleby leży zarówno w mikroekonomicznym interesie samego producenta, dla którego stanowi podstawowy warsztat pracy, jak i w interesie ogólnospołecznym, ze względu na fundamentalne znaczenie bezpieczeństwa żywnościowego oraz szerzej – minimalizacji negatywnego wpływu produkcji żywności na środowisko naturalne, w tym na zmiany klimatu. Nie do końca natomiast uzasadniona jest nazwa „rolnictwo węglowe”, która pojawia się często w mediach. Ten sektor od zarania dziejów zajmuje się wytwarzaniem związków organicznych (z wykorzystaniem procesów fizjologicznych roślin i zwierząt), których podstawą jest węgiel. „Węglowość” nie jest więc cechą wyróżniającą system rolnictwa regeneratywnego.
W systemie rolnictwa regeneratywnego niezbędne będzie zastosowanie dawnych sposobów gospodarowania (w tym głównie płodozmianu i międzyplonów), aczkolwiek musi być to powrót w nowoczesnym wydaniu. Dawne techniki musiały bowiem zapewnić produktywność ziemi wystarczającą dla wyżywienia mniej niż 3 miliardów ludzi a dziś na świecie jest ich niemal 8 mld i liczba ta sukcesywnie rośnie. Jednocześnie nie można też liczyć na znaczący wzrost areału ziemi uprawnej, chyba, że kosztem tropikalnych lasów deszczowych lub ewentualnie innych terenów (np. pustynnych czy półpustynnych), ale tylko jeśli możliwe będzie bardzo znaczne potanienie procesu odsalania wody morskiej. Obecnie już niemal jedna trzecia lądów Ziemi zajęta jest przez mniej lub bardziej intensywną produkcję rolniczą.
Oznacza to, że przyszłe regeneratywne rolnictwo, wykorzystując elementy dawnych technik wytwórczych, w swojej istocie oparte będzie jednak o osiągnięcia systemu konwencjonalnego, w tym przede wszystkim na postępie mechanizacyjnym, biologicznym, ale także i chemicznym. Większe niż obecnie znaczenie płodozmianu, bioróżnorodności, optymalizacji nawożenia czy integrowanej ochronie roślin nie oznacza, że można będzie zrezygnować z nowoczesnych maszyn, nawozów czy środków ochrony roślin. Będzie wręcz przeciwnie. Rolnictwo regeneratywne będzie wymagało wykorzystania kapitału rzeczowego i ludzkiego – w obu przypadkach w większej skali niż obecnie. Już teraz system ten stosują je raczej większe gospodarstwa. Poza tym jednym z cywilizacyjnych skutków rolnictwa konwencjonalnego było zmniejszenie zapotrzebowania na pracę w tym sektorze i przesunięcie siły roboczej do innych ekonomicznych aktywności. Także z tego powodu powrót do przeszłości jest niemożliwy. Trudno wyobrazić sobie „reagraryzację” rozumianą jako ponowne przeniesienie się znacznej części populacji z miast na wieś i zajęcie się działalnością rolniczą. Kolejna rzecz dotyczy samego kierunku postępu w rolnictwie. Znane z ostatnich dekad rozwiązania rolnictwa precyzyjnego, umożliwiającego m. in. wspomnianą racjonalizację nawożenia i ochrony roślin, wiążą się z zaangażowaniem znacznego kapitału rzeczowego oraz wymagają dużej fachowej wiedzy producentów (kapitału społecznego).
Dlatego nie można zgodzić się z poglądem, że rozdrobniona struktura agrarna w Polsce sprzyja temu systemowi produkcji. Małe gospodarstwa zazwyczaj nie posiadają wystarczająco dużo żadnego z wymienionych form kapitału a poza tym ich użytkownicy często pracują w sektorach pozarolniczych, stąd imperatyw dbałości o jakość gleby i szerzej – o zrównoważone praktyki rolnicze – jest tam słabszy. Potwierdzają to też liczne badania, z których (wbrew potocznemu mniemaniu), duże gospodarstwa cechują się nie tylko większą wydajnością ekonomiczną, ale też większą „przyjaznością” dla środowiska, w tym wysokim dodatnim saldem materii organicznej.
Konkludując, rolnictwo regeneratywne wpisuje się w te mechanizmy ochrony środowiska i klimatu, gdzie prywatny interes mikroekonomiczny producenta jest zbieżny z potrzebą ogólnospołeczną. Takie mechanizmy mają największą szansę powodzenia, ponieważ nie jest wymagany rozbudowany aparat kontrolny. Wystarczą wypracowane przez naukę rozwiązania oraz edukacja i doradztwo. W polskich (nie tylko zresztą) realiach rzecz w tym, że nie każde gospodarstwo spełnia postulat opłacalności ekonomicznej nowych rozwiązań.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Kto kogo cytuje

Następny

Kłamliwa kampania żarówkowa