28 marca 2024

loader

Demiurg polskich finansów szykuje się na drugą kadencję

Każde posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej to jest horror dla 2,5 miliona kredytobiorców, którzy nie wiedzą, o ile wzrosną raty zaciągniętych przez nich kredytów i jak będzie wyglądać ich przyszłość.

Szef Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński okłamał Polki i Polaków uporczywie twierdząc w latach 2020 i 2021, iż stopy procentowe nie będą podnoszone aż do końca jego kadencji, która wygasa w lecie 2022 r. Tymczasem każdy z nas ponosi koszty błędnej polityki NBP mierząc się z drożyzną oraz rosnącymi kosztami kredytów – twierdzą  działacze Lewicy.

– Blisko 11-procentowa  inflacja i brak działań NBP pokazują jak na dłoni niekompetencję i nieodpowiedzialność prezesa Glapińskiego. Przez cztery miesiące zapewniał, że wszystko jest pod kontrolą, że inflacja swoje apogeum już osiągnęła, że będzie już tylko maleć – komentuje poseł Tomasz Trela.

– Nie podniosę ręki za przedłużeniem kadencji prezesa Glapińskiego – oświadczył w Polsat News wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty. – Jeszcze pół roku temu prezes NBP mówił, że inflacja będzie na poziomie 2 procent i nie ma sensu podnosić stóp procentowych – podkreślił.

W marcu 2022 r. Rada Polityki Pieniężnej po raz siódmy podniosła stopy procentowe. Raty kredytów wzrosły o kilkaset lub nawet o kilka tysięcy złotych. Wzrastający od końca 2021 roku koszt pieniądza w Polsce spowodował, że osoby posiadające złotowy kredyt mieszkaniowy już mierzą się z coraz wyższymi ratami – a za chwilę otrzymają informację o kolejnej podwyżce.

– Dzisiaj każde posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej to jest horror dla 2,5 miliona kredytobiorców, którzy nie wiedzą jakie będą decyzje, którzy nie wiedzą o ile wzrosną raty ich kredytów, którzy nie wiedzą jak będzie wyglądała przyszłość.  Powód tych drastycznych i chaotycznych decyzji jest jeden, a jest nią polityka gospodarcza rządu Prawa i Sprawiedliwości przez ostatnich siedem lat. To ona doprowadziła do szalejącej inflacji, rosnących rat kredytów i niepewności –  ocenia poseł Dariusz Wieczorek.

W ocenie Lewicy współwinnym całej tej sytuacji jest obecny  prezes Narodowego Banku Polskiego.

– Prezes Glapiński zasłużył na dymisję, ponieważ jego dotychczasowe działania pogłębiają niestabilność polskiego rynku i w gospodarce. Prezes NBP, jeżeli się do czegoś przyczynił to do wzrostu inflacji. Adam Glapiński nie powinien już więcej pełnić swojej funkcji – oświadczyła poseł Magdalena Biejat.

Zadaniem Narodowego Banku Polskiego jest dbanie o stabilność złotego, co oznacza, że inflacja w Polsce nie powinna w dłuższym terminie wyskakiwać powyżej celu inflacyjnego. Obecnie inflacja jest już na poziomie blisko 11 procent, zamiast zapowiadanych przez bank centralny dwóch i pół procent. Oznacza to, że NBP poniósł porażkę, która przekłada się na coraz wyższe koszty życia Polek i Polaków.

To, jakie decyzje przedsiębiorstwa oraz osoby prywatne podejmują w sprawie np. zaciągania kredytów odbywa się na podstawie między innymi zapowiedzi prezesa Adama Glapińskiego oraz prognoz formułowanych przez kierowaną przez niego instytucję.

Komunikacja NBP jest więc niezmiernie ważnym instrumentem kształtowania polityki gospodarczej w naszym kraju. Od 2020 r. aż do końca 2021 r. cały czas prezes NBP twierdził, iż do końca jego kadencji stopy procentowe nie będę rosnąć, a głównym źródłem jego niepokoju nie jest inflacja, ale wręcz deflacja.

Prezes NBP ma obowiązek wyznaczać ścieżkę dla rynku finansowego, aby osoby, które planują wziąć kredyt lub też oceniają czyjąś zdolność kredytową miały pewność co do tego, jak będą wyglądała sytuacja w najbliższych kilkunastu miesiącach. Niestety Adam Glapiński nie spełnił tego zadania. Szef Narodowego Banku Polskiego nie umie też przyznać się do błędu i powiedzieć: przepraszam pomyliliśmy się, niepotrzebnie tak mocno podkreślałem, iż podwyżek stóp procentowych nie będzie. Dlaczego? Ponieważ walczy o kolejną kadencję szefa NBP, tak więc uważa, że nie może się w takiej sytuacji przyznać do błędu.

Warto przypomnieć, co w ostatnich latach mówił prezes Adam Glapiński o inflacji:

– W oczy zagląda nam groźba deflacji – inflacja jest teraz ostatnim problemem. To będzie trudny i ciężki kryzys, ale mam nadzieje, że wyjście z niego będzie energiczne (8 kwietnia 2020 r.)

– Chcę podkreślić, że inflacja nie ma negatywnego wpływu na zasobność portfeli Polaków. Mówię coś przeciwnego do tytułów w mediach. Inflacja jak dotąd nie ma negatywnego wpływu na zasobności portfeli Polaków. Wszystkie wynagrodzenia i świadczenia emerytalne rosną znacząco szybciej niż inflacja. Dotyczy to także tych najmniej zarabiających, bo istotnie rośnie także płaca minimalna (9 lipca 2020 r.)

– Od dłuższego czasu nie rozumiem skąd takie ogromne zaniepokojenie niektórych obserwatorów rzekomą groźbą wybuchu inflacji, żadne dane tego nie potwierdzają: ani perspektywy rozwoju gospodarczego, ani kształtowanie się cen światowych, ani dynamika płac oraz sytuacji wewnętrznej.  Do końca tej kadencji Rady Polityki Pieniężnej i mojej stopy nie ulegną zmianie, w żadnym wypadku nie będą rosnąć. To jest zupełnie abstrakcyjne, żeby w momencie, kiedy gospodarka dopiero zaczyna się nieśmiało odbijać, abyśmy mieli mrozić gospodarkę wzrostem stóp procentowych. Zupełnie nie ma argumentów do tego. Inflacja jest niska, grozi nam zbyt niska inflacja (15 stycznia 2021 r.)

– Zmieniam retorykę. Inflacja jest przejściowa, ale w okresie dwóch lat, a i to też nie wiadomo, choć to teraz tak widzimy. Inflacja nie jest przejściowa, inflacja jest uciążliwa. Będziemy się starali ją sprowadzić do minimalnych poziomów, ale nie kosztem dużego bezrobocia. Myślę, że nikt nas do tego nie zmusi. Tego nie można Polsce zrobić. A z inflacją sobie damy radę (1 grudnia 2021 r.)

A dziś już chyba wszyscy dobrze widzą, jak prezes Adam Glapiński „daje sobie radę” z inflacją w Polsce.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

W pogoni za sztucznym rozumem

Następny

Z wprowadzaniem sankcji rząd PiS spieszy się powoli