9 grudnia 2024

loader

Król węgiel nie chce abdykować

Rząd już dziś pośrednio subsydiuje nieopłacalne wydobycie węgla kamiennego. W przyszłości będzie to robił bezpośrednio i jeszcze większym kosztem.
W myśl porozumienia rządu Prawa i Sprawiedliwości z górniczymi związkowcami wydobycie węgla Państwowej Grupy Górniczej miałoby być dotowane z pieniędzy podatników do 2049 roku, a górnicy zatrudnieni obecnie we wszystkich państwowych kopalniach węgla kamiennego mieliby uzyskać gwarancje pracy aż do uzyskania uprawnień do emerytur górniczych lub otrzymania osłon socjalnych.
Czyli, dwudziestokilkuletni pracownik zaczynający dzisiaj pracę w państwowym górnictwie uzyskałaby w ten sposób gwarancje niewidziane w żadnym innym sektorze gospodarki ani w górnictwie prywatnym – zauważa Forum Obywatelskiego Rozwoju. .Chyba lepiej byłoby przeznaczyć dla niego te same środki, ale pozwalające na znalezienie zatrudnienia w innym fachu, niż w niebezpiecznym i szkodliwym górnictwie węgla kamiennego.
Polscy podatnicy co roku dopłacają ponad 3 mld zł do emerytur i rent górników węgla kamiennego i brunatnego. Szacuje się, że koszty opóźnienia zamykania kopalń mogą za 5 lat przekroczyć kolejne 3,5 mld zł rocznie. Już dzisiaj rząd pośrednio subsydiuje nieopłacalne wydobycie poprzez państwowe spółki energetyczne, a teraz, likwidując obowiązek hurtowej sprzedaży energii, zmniejszy jeszcze przejrzystość tego procederu.
Efektem będzie dalsze hamowanie inwestycji w energetyce oraz wyższe rachunki gospodarstw domowych i przedsiębiorstw za prąd – wskazuje FOR. Państwowa Polska Grupa Górnicza posiada najmniej wydajne kopalnie w całym sektorze. Bez nowych dotacji prawdopodobnie zakończyłyby one wydobycie już w latach 2035–2040. Przyjęty w porozumieniu rządu ze związkowcami harmonogram przewiduje jednak, że wydobycie w jednej trzeciej z nich miałoby być kontynuowane w następnych latach i stopniowo wygaszane aż do 2049 roku.
25 września rząd Prawa i Sprawiedliwości podpisał porozumienie ze strajkującymi związkowcami górniczymi. Strona rządowa deklaruje w nim, że wystąpi do Komisji Europejskiej o zgodę na bezpośrednie dotowanie wydobycia w kopalniach państwowej Polskiej Grupy Górniczej z pieniędzy podatników aż do wygaszenia ostatnich z nich w 2049 roku.
Ostateczna umowa pomiędzy rządem i związkami zawodowymi ma zostać opracowana do 15 grudnia i przedstawiona Komisji Europejskiej w celu uzyskania zgody na udzielenie pomocy publicznej. Jednocześnie, wszyscy górnicy pracujący obecnie w państwowych kopalniach węgla kamiennego mieliby uzyskać gwarancje pracy aż do uzyskania uprawnień do emerytur górniczych lub otrzymania osłon socjalnych.
Zgoda KE jest jednak mało prawdopodobna, ponieważ na mocy porozumienia z 2010 roku dopuszczalne jest przyznawanie pomocy publicznej w górnictwie wyłącznie kopalniom postawionym w stan likwidacji do końca 2018 roku, zaś dotowanie węgla byłoby sprzeczne z unijnymi celami klimatycznymi.
Realizacja zapowiedzi zawartych w porozumieniu mogłaby doprowadzić do podwojenia kosztów górnictwa ponoszonych przez podatników. Państwowe dotacje dla górnictwa mają dzisiaj przede wszystkim charakter pośredni – dopłat do emerytur górniczych. Koszty dopłat do emerytur i rent górniczych szacuje się na ponad 3 mld zł rocznie. Każda złotówka wpłacona przez górnika do ZUS zwiększa zobowiązanie emerytalne systemu wobec niego w zależności od rodzaju wykonywanej pracy o 1,5 lub 1,8 zł.
Górniczy związkowcy deklarują, że podążymy w ten sposób niemiecką ścieżką transformacji energetycznej. Może Niemców stać – bo są oni wyjątkowo kosztownym (także dla podatników) wzorem do naśladowania. Szacuje się, że w latach 1970–2012 rząd federalny dopłacał do kopalń średnio 7 mld dzisiejszych euro rocznie, zamykając ostatnią kopalnię dopiero w 2018 roku. A my chcemy to zrobić ponad trzydzieści lat później.
Rząd PiS powinien raczej skupić się na swojej funkcji właściciela nierentownych państwowych kopalń – i przedstawić realistyczny program ich wygaszania oraz wprowadzania rozwiązań dla lokalnych społeczności. Zamiast tego zapowiada walkę w Brukseli o pozwolenie na odwlekanie, kosztem podatników, likwidacji państwowego wydobycia węgla kamiennego.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Naciąganie wiecznie żywe

Zostaw komentarz