Hongkong zmierza w kierunku głębokiej recesji. Trwające tam od pięciu miesięcy protesty powodują, że gospodarka tego regionu skurczyła się o ponad 3 proc. zaledwie w ciągu jednego kwartału.
Protesty na szeroką skalę rozpoczęły się w Hongkongu w połowie bieżącego roku. Chociaż mają one głównie podłoże polityczne, to jednak demonstracje młodych ludzi są również związane z pogarszającym się standardem życia (nastąpił tam olbrzymi wzrost cen nieruchomości) oraz silnymi nierównościami dochodowymi panującymi w tym Specjalnym Regionie Administracyjnym.
Niepokoje społeczne zbiegły się też z niekorzystnymi warunkami ekonomicznymi w Azji. Wojna celna między USA i Chinami, jeszcze przed wyjściem milionów obywateli na ulicę tej byłej brytyjskiej kolonii, powodowała redukcję wymiany handlowej Hongkongu ze światem.
Zarówno eksport, jak i import zaczęły się kurczyć już pod koniec 2018 r. Sierpień i wrzesień bieżącego roku pokazują ogólny spadek wymiany handlowej już wynoszący około 8 proc. (w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku), co oznacza najgorszy wynik od kryzysu finansowego panującego ponad dekadę temu.
Konsumpcja w odwrocie
Nie tylko handel, ale i inwestycje idą ostro w dół. Redukcja wymiany handlowej i niepewność związana z kondycją globalnej gospodarki przyczyniły się do ich znacznego zmniejszenia.
Według urzędu statystycznego dla Specjalnego Regionu Administracyjnego Hongkong, już w II kwartale bieżącego roku inwestycje skurczyły się o ponad 10 proc.
W kolejnym kwartale, według wstępnych danych opublikowanych niedawno, udział inwestycji w produkcie krajowym brutto spadł o 16,3 proc. w porównaniu z trzecim kwartałem ubiegłego roku.
Jak wskazuje Cinkciarz.pl, w ciągu ostatnich 45 lat tylko jeden raz inwestycje uległy tam silniejszemu spadkowi. Były to kwartały samego szczytu kryzysu azjatyckiego pod koniec ubiegłego stulecia.
Regionalny rząd starał się w ostatnich miesiącach ratować sytuację, zwiększając wydatki publiczne aż o 5,3 proc. (rok do roku) w III kwartale – najwięcej od 15 lat – ale i tak nie zapobiegło to załamaniu się całego wzrostu PKB.
Zamknięte ulice czy interwencje policji nie sprzyjają zakupom. Dotyczy to zwłaszcza towarów innych niż żywność i napoje. Sprzedaż zanurkowała o jedną czwartą. Turystów jest mniej o połowę
Ogólny poziom sprzedaży detalicznej obniżył się o 11,5 proc. w lipcu i 23 proc. w sierpniu (obie wartości w ujęciu do roku ubiegłego).
Sprzedaż dóbr trwałego użytku (elektronika, pojazdy, meble) spadła o 14,3 proc r/r w sierpniu, a ubrań o 32,1 proc r/r w tym samym miesiącu. O prawie jedną trzecią obniżyła się wartość sprzedaży w galeriach handlowych, a popyt generowany przez konsumentów na biżuterię, zegarki czy inne luksusowe towary spadł o 47,4 proc. w sierpniu – według oficjalnych danych tamtejszego urzędu statystycznego.
Ta ostatnia kategoria zakupów jest także dobrym miernikiem wydatków turystów, których ubywa.
Coraz rzadziej przyjeżdżają
Dane Rady Turystyki Hongkongu pokazują, że liczba odwiedzających Specjalny Region Administracyjny spadła we wrześniu o ponad 34 proc. – do 3,1 miliona. To drugi z rzędu po sierpniowym, ponad 30-procentowy spadek w ujęciu rok do roku.
Gros turystów odwiedzających Hongkong to obywatele Chin (70-80 proc.). Według Departamentu Handlu Hongkongu turysta wizytujący ten region wydaje średnio 6,6 tys. hongkońskich dolarów (ok. 3,3 tys. zł) na osobę podczas jednej wizyty (w 2018 r.), a w sumie ich wydatki sięgnęły w ubiegłym roku 328 mld dol. hongkońskich.
Na razie nie ma żadnych sygnałów, by sytuacja w turystyce ulegała poprawie. Bloomberg zacytował wypowiedź szefowej administracji Hongkongu Carrie Lam, mówiącej, że w pierwszej połowie października liczba osób odwiedzających region zmniejszyła się o około połowę w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku.
Uwzględniając olbrzymi udział turystyki w sprzedaży detalicznej, można oczekiwać, że tempo jej spadku utrzyma się na poziomie ok. 25 proc. w kolejnych miesiącach. Szacunki ekonomistów Bloomberga pokazują, że we wrześniu sprzedaż mogła zanurkować o 28,5 proc rok do roku.
Nałożenie się na siebie trzech negatywnych czynników – dramatu w handlu zagranicznym, załamania się inwestycji i spektakularnego spadku sprzedaży detalicznej – sprawia, że w ciągu III kwartału bieżącego roku PKB obniżył się o 3,2 w porównaniu z drugim kwartałem i o 2,9 proc. w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku.
Raz już był tam kryzys
W ciągu ostatnich 30 lat Hongkong raz doświadczył głębszego spowolnienia – o 3,4 proc. na początku 2009 r. – ale kolejny kwartał to był już wzrost o 3,6 proc.
Biorąc pod uwagę, że dotychczasowe wstępne dane nie obejmują jeszcze wrześniowej sprzedaży detalicznej (publikacja na początku listopada), można oczekiwać, że zostaną one zrewidowane jeszcze w dół.
Nie ma też co liczyć na szybkie odbicie koniunktury w najbliższych tygodniach, tak jak to miało miejsce w 2009 r. Protesty trwają, inwestycję spadają, turyści wystrzegają się regionu. Obecna sytuacja może być zatem znacznie trudniejsza niż w szczycie kryzysu finansowego. Dane Banku Światowego z lat 1960-1990 pokazują, że Hongkong ani razu nie był wtedy w recesji. Również w latach 50. ze względu na niezwykle szybki rozwój i napływ siły roboczej, najprawdopodobniej także był to okres bez spadku PKB.
W rezultacie jest bardzo prawdopodobne, że obecny spadek aktywności gospodarczej będzie najsilniejszy od momentu okupacji Hongkongu przez Japonię i migracji ponad połowy ludności z tego regionu w pierwszej połowie lat 40. ubiegłego stulecia.
Biorąc pod uwagę skalę słabnięcia eksportu, zmniejszające się inwestycje czy spadek liczby turystów, trudno oczekiwać szybkiego powrotu na ścieżkę wzrostu produktu krajowego brutto.