8 grudnia 2024

loader

Optymizm urzędowy czy uzasadniony?

Sprzedaż detaliczna w naszym kraju zmniejszyła się w styczniu tego roku, spadło zatrudnienie, inflacja wzrosła ponad rządowe oczekiwania, mamy kolejne lockdowny. Podobno wszystko to nie stanowi jednak żadnego powodu do niepokoju.
Trzecia fala pandemii bez przeszkód dotarła do Polski. Tendencje wzrostu średniej tygodniowej liczby zgonów z powodu COVID-19 wykazują już bardziej zdecydowany ruch w górę. Rząd przywrócił zaostrzony reżim pandemiczny w czterech województwach (warmińsko-mazurskim, pomorskim, lubuskim i mazowieckim). Jeśli nic się nie zmieni, kolejnymi na liście mogą być kujawsko-pomorskie, śląskie i podkarpackie.
Jak ocenia Paweł Durjasz, główny ekonomista państwowej grupy PZU, te nowe, regionalne obostrzenia nie powinny znacząco wpłynąć na polski produkt krajowy brutto w I kwartale tego roku. Po danych za styczeń, ostrożnie można prognozować nieznaczny wzrost PKB w stosunku do poprzedniego kwartału i zmniejszenie spadku PKB w skali roku do około minus 2,0 proc. Wezbranie trzeciej fali pandemii czyni jednak bardzo prawdopodobnym rozszerzenie ograniczeń aktywności gospodarczej na inne obszary Polski i ich utrzymanie w kwietniu. Może to oznaczać nieco słabsze odbicie PKB w II kwartale i lekkie przesunięcie w czasie ścieżki ożywienia wzrostu gospodarczego. Ale wzrost PKB w 2021 roku powinien sięgnąć 4 proc., z możliwością wejścia w okolice 5,5 proc. rok później.
Dane o aktywności gospodarczej w styczniu były nadspodziewanie dobre (właściwy obraz sytuacji pokazują dane wyczyszczone z wpływu efektów kalendarzowych). Odnotowano dziewiąty już z rzędu miesięczny przyrost produkcji przemysłowej – i to największy od czterech miesięcy (1,7 proc. miesiąc do miesiąca). Produkcja sprzedana przemysłu jest już wyższa od poziomu sprzed pandemii, czyli z lutego 2020 r., o 4,5 proc. – i wybiła nawet ponad przedpandemiczny trend. Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że styczniowy wynik uzyskany został w warunkach obowiązujących od szeregu tygodni ograniczeń aktywności gospodarczej w Polsce i w krajach istotnych dla naszego eksportu.
Do tego indeks koniunktury w przemyśle przetwórczym mocno w lutym wzrósł nie tylko w Polsce, ale i w Niemczech oraz w całej strefie euro, szczególnie za sprawą wzrostu nowych zamówień. Wzrostowa tendencja produkcji powinna być zatem kontynuowana. W samym styczniu sprzedaż detaliczna obniżyła się wprawdzie o 1,4 proc. miesiąc do miesiąca, po grudniowym wzroście o 1,4 proc. m/m. W porównaniu do wyników z marca (minus 13,2 proc. m/m) czy kwietnia 2020 r. (minus 14,6 proc. m/m) był to jednak tym razem spadek niewielki w warunkach wzmożonych antypandemicznych obostrzeń. Wzrosła natomiast produkcja budowlano-montażowa, kontynuując pozytywną tendencję z poprzedniego kwartału.
W styczniu zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw obniżyło się o ok. 15 tys. etatów m/m, co nie zdarzyło się od dawna w tym miesiącu roku. W styczniu co roku aktualizowana jest próba przedsiębiorstw spełniających kryterium co najmniej 10 zatrudnionych i ten styczniowy spadek zatrudnienia jest najprawdopodobniej konsekwencją trudnej sytuacji mniejszych firm, które zmuszone były ograniczyć działalność w 2020 r. Badania koniunktury wskazują z kolei, że większe firmy – zwłaszcza przemysłowe – poszukują nowych pracowników. Przy tym liczba osób zarejestrowanych jako bezrobotne rosła od jesieni wolniej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku.
Nadspodziewanie silny wzrost cen paliw – w warunkach podwyżek cen regulowanych (w tym opłaty „cukrowej” i „mocowej”) – przyczynia się do wyższej niż oczekiwaliśmy inflacji na początku 2021 r. Według szybkiego szacunku GUS, wzrosła ona do 2,7 proc. r/r w styczniu i – jak ocenia Paweł Durjasz – już w kwietniu może wyraźnie przekroczyć 3 proc. r/r, pozostając powyżej tej granicy do końca roku. Podobnie ocenia sytuację NBP. Według marcowej projekcji, inflacja obniży się następnie nieco poniżej 3 proc. w roku 2022, po czym ponownie wzrośnie, nie wychodząc jednak powyżej górnej granicy dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego NBP (3,5 proc. r/r). Paweł Durjasz nie spodziewa się zmiany stóp procentowych NBP do końca 2022 r. Podobnie jak inne banki centralne, Rada Polityki Pieniężnej nie chce zbyt wcześnie hamować popytu w warunkach odbudowy gospodarki po wstrząsie związanych z pandemią (bo podobno mamy teraz odbudowę gospodarki).
Na świecie sytuacja pandemiczna w głównych ośrodkach gospodarczych jest bardzo zróżnicowana. W ostatnich tygodniach kontynuowany był wyraźny spadek nowych zachorowań w USA i Wielkiej Brytanii. Zmniejszyła się liczba nowych zakażeń w Chinach po tegorocznym styczniowym wzroście. Jednocześnie od końca lutego rośnie liczba zakażeń w Unii Europejskiej, przy mocnym spadku w Hiszpanii i Portugalii, ale wyraźnym wzroście w Europie Centralnej i Włoszech oraz umiarkowanym wzroście we Francji czy Niemczech.
Sytuacja pandemiczna determinuje stopień stosowanych ograniczeń aktywności gospodarczej i – głównie poprzez sytuację sektora usług – wpływa na dynamikę PKB i jej krótkookresowe perspektywy. Jednak optymistyczne oczekiwania co do wzrostu gospodarczego w roku 2021, pomimo pojawiania się nowych mutacji koronawirusa i narzekań na wolne tempo procesu szczepień w wielu krajach, ostatnio się nawet wzmocniły. Oprócz nadspodziewanie dobrych bieżących danych o aktywności gospodarczej (szczególnie w USA) i perspektyw coraz większej dostępności szczepionek, wynika to z sygnałów o mocnym, trwałym wsparciu procesu odbudowy gospodarczej ze strony polityki fiskalnej i monetarnej.
Jak stwierdza główny ekonomista grupy PZU, istotne znaczenie ma tu m.in. uchwalony właśnie przez Kongres USA pakiet stymulacyjny, zakładający dość szybkie wydatkowanie 1,9 biliona dolarów w postaci bezpośrednich transferów, wydłużenia dodatkowych zasiłków dla bezrobotnych, pomocy w spłacie kredytów, a także środków na sfinansowanie kluczowych inwestycji infrastrukturalnych, procesu szczepień oraz wsparcia dla szkół, władz lokalnych i mniejszych firm poszkodowanych w wyniku pandemii.
Banki centralne z kolei deklarują utrzymywanie ultra luźnej polityki pieniężnej przez dłuższy okres, szczególnie w odniesieniu do stóp procentowych. Poprawa perspektyw wzrostu gospodarczego oraz oczekiwania wzrostu inflacji przyczyniły się ostatnio do wyraźnego wzrostu rentowności obligacji, zwłaszcza w USA (już nawet powyżej 1,5 proc. dla 10-letnich). Dla banków centralnych, które poprzez skup obligacji na dużą skalę próbują przeciwdziałać zbyt szybkiemu wzrostowi rynkowych realnych stóp procentowych, może być to problem. Starają się więc studzić optymistyczne oczekiwania i wskazywać zagrożenia dla postpandemicznego ożywienia gospodarczego. O ile jednak amerykański bank centralny (FED) ocenia wzrost rentowności obligacji jako naturalną reakcję na poprawę perspektyw gospodarczych, to jego europejski odpowiednik (EBC) obawia się pogorszenia warunków finansowania w strefie euro i negatywnego wpływu tego zjawiska na wzrost PKB. Deklaruje przy tym gotowość do przeciwdziałania mu poprzez zwiększony skup aktywów.
Ostatnie dane o aktywności gospodarczej, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, zaskakują pozytywnie. W styczniu 2021 r. silnie odbiła w górę sprzedaż detaliczna, wskaźniki koniunktury – w tym w usługach – utrzymały w lutym bardzo wysoki poziom. Utrzymuje się niezła sytuacja w przemyśle i ożywienie w budownictwie mieszkaniowym. Do tego sytuacja na rynku pracy zaczęła się znowu poprawiać, a w miarę spadku liczby nowych zakażeń niektóre stany zaczynają rozluźniać sanitarne restrykcje.
W strefie euro z kolei, zwłaszcza w Niemczech, bardzo mocno poprawia się ciągle koniunktura w przemyśle. W lutym w wielu krajach przestała się pogarszać sytuacja w usługach. Sprzedaż detaliczna w strefie euro odnotowała jednak w styczniu bardzo mocny spadek w warunkach pandemicznych ograniczeń. Prognozy instytucji międzynarodowych i banków inwestycyjnych wskazują na mocne odbicie globalnego PKB w drugim i trzecim kwartale, a okres 2021-2022 ma być czasem najsilniejszego wzrostu PKB od wielu lat.
Jak wskazuje Paweł Durjasz, kluczowym założeniem jest tu zneutralizowanie wpływu koronawirusa na gospodarkę. W tym kontekście największym zagrożeniem dla tej prognozy jest pojawianie się nowych, groźniejszych jego mutacji

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Jeździmy niebezpiecznymi pociągami retro

Następny

Polska nie jest już państwem praworządnym

Zostaw komentarz