7 listopada 2024

loader

Polityczny wymiar początków transformacji

Podstawą naszej reformy gospodarczej był sojusz zamykających w więzieniach za działalność opozycyjną, z zamykanymi w więzieniach za działalność opozycyjną.

        Na początku polskiej transformacji gospodarczej do tego, by zagwarantować powodzenie  wolnorynkowej strategii gospodarczej nie wystarczała sama doktryna liberalizmu – czyli reguła niewidzialnej ręki rynku. Potrzebny był też sojusznik wewnętrzny. Okrągły stół był tym forum, gdzie ów sojusznik został wyłoniony pod parasolem Solidarności.

Jak wiadomo, przy okrągłym stole doszło do sojuszu „postępowej opozycji” (rzekomo lewicowej grupy dysydentów) z ludźmi z dawnych struktur władzy. Można powiedzieć: nastąpił sojusz zamykających w więzieniach za działalność opozycyjną, z zamykanymi w więzieniach za działalność opozycyjna.
Z sojuszu tego wykluczeni byli, też zamykani w więzieniach, będący w opozycji założyciele Solidarności tacy jak Walentynowicz, Gwiazda czy Wyszkowski. Nie należeli oni do grona „opozycji postępowej”. Wśród wykluczonych znaleźli się również przedstawiciele tych, którzy swoją postawą doprowadzili do obalenia socjalizmu bez ludzkiej twarzy.
Stawką sojuszu było przejęcie władzy. Opozycja rzekomo „nie postępowa” została zdominowana przez „postępową” przy pomocy służb specjalnych. Służby zapewniły przekazane władzy owej „postępowej” opozycji. Służby zaś były w ręku dawnych struktur, funkcjonariuszy dawnej władzy (Jaruzelski, Kiszczak). Tak więc „postępowa opozycja” w walce o władzę wpadła w sidła poprzedniej władzy. To była cena jaką ona zapłaciła za współudział we władzy.
W wyniku negocjacji okrągłego stołu i poufnych rozmów w Magdalence, przekazujący władzę zapewnili sobie urząd prezydenta i tzw. resorty siłowe z dotychczasową obsadą kadrową. Bo tylko one mogły im zapewnić realizację ustalonych warunków. Nastąpiła zatem zmiana ustroju z tymi samymi ludźmi w najważniejszych strukturach państwa.
Zamiana premiera i ograniczone (przecież nie wolne) wybory do Sejmu miały symbolizować zmianę ustroju. Ceną było zapewnienie realizacji reform według strategii „postępowej opozycji” oraz gwarancje bezpieczeństwa (bez rozliczania i lustracji) dla ludzi ze struktur poprzedniej władzy. Strategia polegała na pozbawieniu możliwości wpływu na realizację transformacji innych sił poza „postępową opozycją”. Ilustracją tego może być spotkanie ekonomistów u prezydenta Jaruzelskiego. Pokazali oni prezydentowi bezzasadność kierunków reform. Prezydent nie mógł (nie chciał) podjąć kroków zapobiegawczych.
To pokazuje, dlaczego odstąpiono od wcześniej opracowanych propozycji reform. Dlaczego nie podjęto u progu transformacji żadnej refleksji nad krytyką przyjętej drogi, zarówno zewnętrzną jak i wewnętrzną. Dlaczego też obie układające się strony przy okrągłym stole oparły transformację na liberalnej doktrynie oraz na realizacji programu reform pochodzących z zewnątrz, finansowanych przez obce fundacje (fundację Sorosa, propozycje Sachsa i Miltona). Zapewne uznano, że najlepiej zapewni to interesy obu stron.
Ciekawe, że Jeffrey Sachs transmitowany na telebimie w czasie Kongresu Ekonomistów Polskich (listopad 2019 r.) odżegnywał się od liberalizmu, mówiąc: „w wielu wywiadach, których wówczas udzielałem przedstawiałem się nie jako liberał, ale jako socjaldemokrata, którym nadal jestem”. Czyżby więc to Leszkowi Balcerowiczowi i jego apologetom należy przypisać zastosowanie doktryny liberalnej w polskiej transformacji?.
Pozostawienie resortów siłowych w rękach ludzi dawnej władzy, którzy stracili ideały jakim służyli poprzednio, dało im możliwość spenetrowania wszystkich sfer życia społeczno-gosdarczego. Osaczyli oni wszelkie dziedziny życia od gospodarki po media, a na prezydentach (Lech Wałęsa, Bronisław Komorowski) kończąc.
Dodajmy, że trzecim „tenorem” – założycielem Platformy Obywatelskiej był Gromosław Czempiński (wysokiej rangi oficer służb specjalnych) obok Tuska i Płażyńskiego. Nie jest przypadkiem, że największe afery na początku transformacji były z udziałem służb specjalnych. Choćby afera FOZZ, czy Art B. O aferze FOZZ L. Balcerowicz miał wiedzieć. Brał udział z premierem Bieleckim w spotkaniu z kierownictwem NIK (szefem był W. Pańko) na ten temat. Otrzymał również stosowną notatkę napisaną przez inspektora NIK Michała Falzmanna, odkrywcę afery FOZZ. Jak wiadomo, zarówno W. Pańko jak i M. Falzmann zginęli w niewyjaśnionych do końca okolicznościach
Jak ludzie usadowieni w tych strukturach byli wpływowi i skuteczni, świadczy casus rządu J. Olszewskiego na początku transformacji. W 1992 r. potrafili wywołać przewrót pałacowy. Słusznie zauważa G.W. Kołodko, że „Solidarność niby kochała naród, ale ta jej część, która przejęła władze, tak mu przyłożyła, że wpędziła kraj w nadmierną transformacyjną recesję i nową fazę kryzysu. Historia uzna, że nikt tak nie oszukał robotników jak ta niby-robotnicza Solidarność”.
Beneficjentami transformacji nie byli ci, którzy wywalczyli możliwość jej przeprowadzenia i ponieśli duże straty nie tylko ekonomiczne (dawniej nazywano ich klasą robotniczą) – lecz poprzednie elity: tzw, nomenklatura, która przefarbowała się z czerwonej na różową. To dla nich były tworzone, pod płaszczykiem gospodarki rynkowej, warunki do uwłaszczenia. Przy okazji wyszło na jaw jak dalece ta nomenklatura była bezideowa. Opuściła ludzi, którym rzekomo służyła i dla których sprawowała władzę. Aby stworzyć dla niej warunki i mechanizmy w gospodarce, trzeba było wprowadzić odpowiednie rozwiązania. Nie bez powodu prezydent A. Kwaśniewski zawetował ustawę reprywatyzacyjną. Wyłączałaby ona spod wpływu służb to, kto ma zostać właścicielem czy współwłaścicielem reprywatyzowanego majątku. To tłumaczy również niepowodzenie inicjatywy prof. Kołodki dotyczącej kontroli uczciwego bogacenia się.
Jakże trafnie prof. Kowalik stwierdził; „Najbardziej masowy ruch pracowniczy dokonał przewrotu, z którego wyłonił się jeden najbardziej niesprawiedliwych ustrojów społecznych, jakie zna historia powojennej Europy”. Prof. Chodakiewicz stwierdza zaś, że rozwiązania, jakie proponował L. Balcerowicz; „były z ducha neoliberalne, prowadziły do uczynienia z Polski neokolonii. Razem z J. Sachsem działali tak, aby ocalić komunistów jako kapitalistów, a jednocześnie skruszyć gospodarkę komunistyczną, etatystyczną”.
Ze skutkami transformacji gospodarczej Leszka Balcerowicza zetknąłem się w praktyce gospodarczej. Doświadczenia z okresu transformacji były wielką lekcją polityczną a zarazem merytoryczną, połączeniem teorii z praktyką.
Zawsze bylem i jestem przeciwny polityce ekonomicznej jaką uprawiał L. Balcerowicz. Dawałem temu wyraz w publikacjach i w działaniach na rzecz refom gospodarczych. Publikowałem w niszowych wydawnictwach. Wydawnictwa wpływowe i „wolne” nie chciały „zaśmiecać” swoich łamów takimi tekstami.
Przekonałem się, jak działa cenzura redaktorska. Niczym nie różniła się od tej, z którą musiałem się często zmagać w poprzednim okresie. No, może tym, że ta z poprzedniego okresu była jednak z czasem łagodzona pod wpływem wydarzeń politycznych.

Andrzej Dryszel

Poprzedni

Słabnie siła militarna naszego kraju

Następny

Gospodarka 48 godzin

Zostaw komentarz