W sensie gospodarczym, ogromna większość musi stracić na epidemii koronawirusa. Są jednak i tacy, którzy mogą wygrać.
Kryzys spowodowany epidemią koronawirusa to także szansa biznesowa. Jak w każdym kryzysie, będą wygrani i przegrani. Jedni stracą mniej, inni więcej, a niektórzy wykorzystają tę szansę do dynamicznego rozwoju.
Chciałbym, aby polskie firmy wykorzystały tę szansę do zbudowania przewagi konkurencyjnej – i zaistniały na rynkach globalnych.
Strategiczne miejsce
Kiedy kryzys zaczął się w Chinach, wiele firm zrozumiało, że zależność od chińskiego rynku może powodować problemy. Analitycy stwierdzili, że wiele globalnych firm będzie musiało zdywersyfikować swoje łańcuchy dostaw. Firmy opierające swój handel tylko na chińskich produktach z przerażeniem obserwowały topniejące stany magazynowe i komunikaty o zamykaniu granic i przedłużających się kwarantannach.
Dziś wiele biznesów zaczyna rozumieć zasadę pareto1 nie tylko w sprzedaży, ale również w zakupach.
Zaczynamy rozumieć że nie tylko zysk i niska cena są wyznacznikiem w biznesie, ale również coraz bardziej popularne wzornictwo, marka, szybkość realizacji zamówienia i dostawa, elastyczne podejście do klienta i jego obsługa.
Klienci są gotowi zapłacić więcej właśnie za dodatkową obsługę i wyjątkowe doznania. Sklepy internetowe już dawno wiedzą, że kluczem ich sukcesu jest obsługa klienta i szybkość realizacji zamówienia. Przewiduję, że właśnie te elementy biznesu zaczną decydować o większym potencjale oferty biznesowej, niż tylko najniższa cena.
Jako, że Polska gospodarka jest w dużej mierze oparta na firmach produkcyjnych, wytwarzających fizyczne produkty, mamy wykwalifikowanych pracowników i leżymy w strategicznym logistycznie miejscu na styku gospodarek wschodu i zachodu, powinniśmy wykorzystać ten trudny czas do budowy naszych biznesów. Jak ostatnio wykazali analitycy EY to nie wewnętrzna konsumpcja napędza Polską gospodarkę, a polski eksport.
Najgorsze pierwsze miesiące
Kluczowe dla uzyskania przewagi konkurencyjnej dla polskich przedsiębiorców będzie przetrzymanie pierwszych miesięcy kryzysu w odpowiedniej kondycji, tak aby w momencie wybudzania się globalnej gospodarki z kwarantanny byli gotowi do rozpoczęcia negocjacji i przyjęcia zamówień w nowo tworzonym łańcuchu dostaw i przepływów gospodarczych.
Kluczową rolę w tym przypadku ma nasz rząd, który musi zadbać o to, aby polskie przedsiębiorstwa w jak najmniejszym stopniu ucierpiały na kryzysie. Nasi politycy muszą zrozumieć, że dla dobra naszej przyszłości trzeba pomóc mniejszej grupie politycznej, jaką są przedsiębiorcy, a nie większej grupie wyborców, którymi są pracownicy.
Pamiętajmy, że w końcowym rozrachunku każda upadająca firma to utrata miejsc pracy i potencjału rozwojowego naszej gospodarki, czyli pośrednio budowy naszego dobrobytu. Szczególną opieką rząd powinien otoczyć średnie firmy, które są zbyt duże, aby szybko reagować na gwałtownie zmieniającą się sytuację ekonomiczną i zbyt małe, aby je ratować za wszelką cenę, jak w przypadku banków czy kopalni.
Politycy muszą przygotować narzędzia, które umożliwią pomoc państwa dla polskich biznesów, przedsiębiorcy, aby dostosować swoje firmy do spowolnienia gospodarczego oraz pracownicy, którzy powinni zrozumieć, że firmy, w których pracują są częścią ich życiowego ekosystemu i muszą o nie dbać tak jak ich właściciele.
Dzisiejszy czas będzie prawdziwym sprawdzianem dla polskiego biznesu, polskiej klasy politycznej i samych Polaków. Wierzę jednak, że to co się dzieje jest dla nas nie tylko samym zagrożeniem, ale również wielką szansą na rozwój.
Sebastian Sadowski-Romanov
- Zasada ta, sformułowana przez ekonomistę Vilfredo Pareto polega w uproszczeniu na tym, że 20 proc. sytuacji sytuacji powoduje 80 proc. efektów – na przykład 20 proc. klientów przynosi 80 proc. zysków.