W ostatnich trzech latach zaległości producentów napojów wysokoprocentowych spadły z 43,9 mln zł do 30,8 mln zł, a wzrosły – browarów. W sumie i łączne długi wynoszą 60,4 mln zł.
Zaległości producentów napojów wysokoprocentowych w rozliczeniach z bankami i kontrahentami spadają. Przez ostatnie trzy lata obniżyły się z 43,9 mln zł do 30,8 mln zł. W górę poszły natomiast przeterminowane zobowiązania browarów. Produkujący wódki, wina i piwa łącznie mają obecnie 60,4 mln zł zaległości.
Na naszym rynku widać zmianę stylu picia – zamiast napojów niskoprocentowych znów coraz częściej wybierane są mocne alkohole. W rezultacie napoje spirytusowe zyskały największy od ponad 20 lat, (ponad 39-proc.) udział w strukturze spożycia napojów alkoholowych.
Zmiana preferencji przekłada się na jakość rozliczeń z dostawcami i bankami. Z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że wytwórcy najmocniejszych trunków – czyli zajmujący się wg klasyfikacji PKD destylowaniem, rektyfikowaniem i mieszaniem alkoholi – w trzy lata, licząc od początku pandemii, zmniejszyli zaległości o 30 proc. W efekcie problemy ze spłatą rat kredytowych, leasingowych i regulowaniem faktur dotyczą 33 tego typu firm. Natomiast nieopłacone w terminie zobowiązania wytwórców win i cydrów, w tym samym okresie, spadły z 8,3 do 3,1 mln zł, a liczba niesolidnych dłużników z 21 do 12.
Browarom od 20 lat systematycznie ubywa rynku (na koniec 2021 r. miały 52,5 proc. rynku w przeliczeniu na 100 proc. wypitego alkoholu). Wprawdzie nadrabiają sprzedaż, oferując z coraz większym sukcesem piwa bezalkoholowe, ale pogorszenia jakości rozliczeń nie udało im się uniknąć – zauważyli analitycy BIG InfoMonitor. Zaległości browarów z 1,4 mln zł w marcu 2020 r. podskoczyły do niemal 18 mln zł na początku 2021 r., potem gwałtownie spadły, by teraz znów wzrosnąć. Razem z producentami słodu mają ponad 26,5 mln zł przeterminowanych zobowiązań, a liczba dłużników od marca 2020 do końca lutego 2023 r. wzrosła z 32 do 37 przedsiębiorstw.
Według ostatnich dostępnych danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), na które powołuje się BIG InfoMonitor, europejska średnia spożycia czystego alkoholu na osobę w wieku co najmniej 15 lat wynosiła w 2021 r. 11,3 litra, w Polsce było to ok. 11,7 litra.
Prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor zwrócił uwagę, że wysokie spożycie wyrobów alkoholowych pomaga producentom w generowaniu zysków i zachowaniu stabilnej sytuacji finansowej. „Udział w zyskach rodzimych producentów mają również konsumenci z innych krajów. Polska jest bowiem jednym z większych producentów i eksporterów alkoholu w Europie” – wskazał. Dodał, że do utrzymywania stabilnej sytuacji finansowej przyczynia się też to, że sektor jest mocno zdywersyfikowany i nie ogranicza się wyłącznie do produkcji wódki czy piwa, ale obejmuje wina, cydry, napoje spirytusowe oraz alkohole wysoko- i niskoprocentowe o różnych aromatach i smakach.
Rogowski stwierdził, że „z wyjątkiem producentów piwa, z punktu widzenia zmian w zaległościach, biznes dobrze sobie radzi”. „W efekcie wypada korzystnie na tle innych gałęzi gospodarki i to pomimo stosunkowo dużej energochłonności i licznych regulacji wprowadzanych przez rząd, w tym zakazu reklamy czy kolejnych podwyżek akcyzy” – ocenił.
Ekspertka BIG InfoMonitor Halina Kochalska przypomniała, że okres pandemii – mimo mniejszej liczby okazji w postaci spotkań rodzinnych, towarzyskich oraz imprez masowych – okazał się dla branży alkoholi nienajgorszy. „Spożycie alkoholu w porównaniu z 2019 r., w którym padł rekord dekady, spadło nieznacznie. W przeliczeniu na jednego mieszkańca Polski (bez względu na wiek) w 2020 r. było to 9,62 litrów na osobę, a w roku 2021 – 9,7 litrów” – wskazała, powołując się na dane GUS. Dodała, że jest to odpowiednio o 0,16 litra oraz 0,08 litra mniej w porównaniu z 2019 r.
Kochalska zwróciła uwagę, że czas COVID-19 spotęgował negatywne zachowania związane z piciem alkoholu. „Izolacja przyczyniła się do zwiększenia ilości i częstotliwości picia, szczególnie wśród osób, które już wcześniej piły ryzykownie” – zaznaczyła. Dodała, że w Polsce w sposób ryzykowny i szkodliwy pije 27 proc. osób (w tym 11,6 proc. to osoby nadużywające) i jest to o 8 p.p. więcej niż przed pandemią. „Przyjmuje się, że odpowiadają one za zakup ponad 70 proc. całego sprzedawanego alkoholu” – podkreśliła.
Eksperci przytoczyli też wyniki badania „Stosunek Polaków do wydatków i marnowania żywności” z lipca ubiegłego roku, z którego wynika, że „wojna w Ukrainie, drożyzna i obawy o przyszłość wpływają na samopoczucie Polaków i podejście do picia”. Na pytanie: Na jakiego rodzaju przyjemności sobie pozwalasz, by zrekompensować sobie pandemię, drożyznę, konieczność cięcia wydatków – 8 proc. ankietowanych odpowiedziało, że sięga po kieliszek.
„Znacznie częściej jest to sposób na ucieczkę od codziennych problemów mężczyzn (13 proc. pytanych) niż kobiet (5 proc.) i – co niepokojące – osób w wieku między 25 a 34 rokiem życia (14 proc.)” – wskazał Rogowski. Jak podsumował, to osoby, które wyprowadzają się na swoje i zakładają rodziny, „a aktualna sytuacja gospodarcza nie ułatwia im przejścia tego i tak trudnego okresu”.
pwr/pap