Widać Koalicja Obywatelska pogodziła się z wygraną PiS w październikowych wyborach parlamentarnych. Zamiast tworzenia szerokiej koalicji anty PiSowskiej, która miała szansę odsunąć PiS od władzy, wybrała ona strategię tworzenia własnego, przyszłego, zapewne opozycyjnego klubu parlamentarnego.
Na pewno na wybór takiej decyzji wpłynęła postawa PSL. Ludowcy jako pierwsi pogodzili się z kolejną wygraną PiS. I zaczęli pozycjonować się jako ewentualny, przyszły koalicjant partii pana prezesa Kaczyńskiego.
Mają już ludowcy tradycje współpracy z nim. W 1989 roku to Jarosław Kaczyński rozbił sejmową koalicję PZPR- ZSL- SD, co umożliwiło powstanie rządu Tadeusza Mazowieckiego.
Strategię tworzenia Koalicji Obywatelskiej ale bez lewicy propagandziści KO tłumacza wolą swych członków. „Dołów partyjnych”, czyli regionalnych działaczy.
Oni mieli licznie i usilnie protestować przeciwko koalicji z lewicą. Zwłaszcza z SLD. Oni mieli protestować przeciwko wspólnym listom z takimi działaczami SLD jak Joanna Senyszyn, Marek Dyduch czy Jerzy Jaskiernia.
Przez ostatnie lata słyszałem z ust liderów obecnej Koalicji Obywatelskiej, że dalsze rządy PiS to kres polskiej demokracji parlamentarno- gabinetowej. Koniec „państwa prawa”. Ustanowienie w Polsce dyktatury podobnej do istniejącej już na Węgrzech.
A teraz okazuje się, że obywatele z Koalicji Obywatelskiej wolą likwidację „państwa prawa”, wolą „Budapeszt w Warszawie” od współpracy z SLD i innymi partiami lewicowymi.
Chociaż SLD jest ugrupowaniem proeuropejskim, jest ugrupowaniem które nigdy nie psuło demokratycznego systemu.
Okazuje się jednak, że aktyw Koalicji Obywatelskiej woli Antoniego Macierewicza, Beatę Mazurek i Ryszarda Terleckiego od Joanny Senyszyn, Marka Dyducha i Jerzego Jaskierni.
Cóż mamy wolny kraj. Oni mają wolny wybór.
Tak to liderzy KO i PSL nie pozostawili liderom lewicy wyboru.
Teraz liderzy lewicy muszą stworzyć jedną, maksymalnie pojemną lewicową listę wyborczą.
Będzie to możliwe, jeśli liczni liderzy licznych, niestety niekiedy nielicznych, ugrupowań nie pohamują swoich ambicji na rzecz wspólnego interesu lewicy polskiej. Czyli powrotu lewicy do parlamentu.
Lewica polska musi być obecna w polskim Sejmie i Senacie, bo bez niej Sejm i Senat są nieme.
Zatem wszyscy lewicowcy w Polsce łączcie się !
Mamy swoje, podobne programy.
Mamy aktywistów kompetentnych do pracy w Sejmie i Senacie.
Zapomnijmy o dawnych sporach i urazach!
Stwórzmy jedną lewicową listę!
Dość hamletyzowania, dość mazgajenia!
Do pracy, towarzysze!