2 października 2024

loader

Jaki zawód sprawia zawód?

fot. Unsplash

SW Research robi doroczne badania (na reprezentatywnej próbie 1021 Polaków w wieku 16–80 lat) prestiżu zawodów. Na ich podstawie ustala ranking profesji. Można zaryzykować hipotezę, że ranking odzwierciedla z jednej strony „społeczną ważność zawodu” dla badanych, z drugiej przeciętną ocenę wykonywanej przez „profesjonalistów” pracy. Rozbicie rankingu dla tych dwóch różnych kryteriów byłoby bardzo ciekawe, ale na razie możemy dyskutować tylko o tym, co mamy. Lista rankingowa objęła 38 kategorii zawodów/profesji.

Początek rankingu to raczej lista najważniejszych potrzeb społecznych, które są realizowane przez przedstawicieli wskazanych zawodów. Mamy tu strażaka, ratownika medycznego, pielęgniarkę, lekarza profesora i farmaceutę (podaję jak w badaniu, proszę nie strzelać z feminatywów do referenta).
To zawody ratownicze. Ratujące zdrowie i życie. Profesor o bliżej nieokreślonej profesji często jest lekarzem specjalistą i nie zawsze prawdziwym profesorem. Dostać się do profesora specjalisty to prawdziwe szczęście w nieszczęściu, jakim jest choroba wymagająca takiej wizyty. Szanujemy profesorów specjalistów, doceniamy, gdy ich potrzebujemy, drżymy, czy dostaniemy się do nich w terminie. Już od czasów Kochanowskiego troszczymy się o szlachetne zdrowie. A przynajmniej troszczą się ci, którzy je utracili.

Na drugim końcu skali ulokowano influencera, który to zawód dostarcza badanym najwięcej zawodów. Co ciekawe, o włos wyprzedzili go youtuber i polityk. W głębokim, a może raczej płytkim poważaniu ma influencera 12,9% badanych w wieku od 16 do 80 lat, a youtubera – 13,4%. Jak sądzę (brak danych), prestiż tych zawodów docenili jedynie najmłodsi respondenci. Nieco więcej, bo 14,3% respondentów, darzy uznaniem pracę polityków. Co nie powinno jakoś bardzo dziwić, bo wielu polityków udaje influencerów, a kto wie, czy z ktoś influencerów nie zostanie politykiem. Przeglądając listy kandydatów, można sądzić, że wielu się stara.

Starają się nie dla prestiżu, bo jest na podobnym poziomie, więc chyba dla pieniędzy. Polityków o ponad 1,5% przeganiają posłowie na Sejm. Trudno zrozumieć to rozróżnienie, choć obserwując wielu posłów, zdaję sobie sprawę, że na pewno nie uprawiają polityki – to znaczy, nie interesuje ich interes publiczny. To kim są ci politycy i czym się zajmują, skoro społeczeństwo ocenia ich gorzej niż posłów (i pewnie posłanki)?

Wyraźnie, bo o całe 4%, nad posłem góruje prestiżem minister. Pewnie dlatego, że coś może, choć może nie zawsze chce. Co ciekawe, nieco większy prestiż przyznano radnemu gminy, który na pewno może o wiele mniej niż minister. Ale – tak sobie myślę – częściej chce. Wiadomość ta powinna poprawiać nastroje radnych, szczególnie gdy czują się bezradni. Może diety mają dużo mniejsze, ale prestiż, na zagrodzie, równy ministrowi.

Jeszcze trochę wyżej, choć nadal w dziesiątce najgorzej ocenianych zawodów, mamy grupę o podobnym charakterze pracy: pracownika call center, rekrutera (HR-owca), księdza i coacha. Ksiądz znowu spadł o kilka pozycji, a warto pamiętać, że badania robiono przed słynnymi już wydarzeniami na plebanii w Dąbrowie Górniczej.

Nieco wyżej, bliżej środka rankingu, uplasował się dziennikarz. Ten zawód również systematycznie traci prestiż, a w tegorocznym rankingu został wyprzedzony przez robotnika niewykwalifikowanego. Jeśli zaś będziemy mieć w pamięci, że często mianem dziennikarza określa się dostarczyciela treści do portali o przeróżnym poziomie, to aktualne miejsce tej profesji w rankingu przestaje dziwić. Tuż przed robotnikiem niewykwalifikowanym ulokowano policjanta. Cóż tu więcej mówić, tzn. pisać.

I jeszcze ciekawostka: jednym z niewielu zawodów, które doceniono bardziej niż w ubiegłym roku, jest pracownik sprzątający. Wyprzedził między innymi oficera wojska. Nasuwają mi się różne domysły, ale zostawię was, drodzy czytelnicy, z własnymi.

Na zakończenie dodam trochę pozytywów. Pierwszą dziesiątkę docenianych zawodów zamyka szewc, którzy prawie że zamienił się miejscami z nauczycielem. To trochę nieładnie z jego strony, bo nauczycielom poza resztkami prestiżu już prawie nic nie zostało. Szewc ma przynajmniej kopyto i może go użyć.

Nie wiemy, czy jeśli wybory coś zmienią, to wpłyną na ranking prestiżu. Na pewno mogą wpłynąć na ocenę posłów i ministrów. Jako wyborcy też możemy na to wpłynąć. Zostało nam jeszcze parę tygodni na ocenę, o ile ktoś nie podjął dotąd ostatecznej decyzji. A jeśli nawet, to można uzyskać dodatkowe argumenty na jej poparcie lub być może argumenty za jej zmianą.

Z aktualnym posłami sprawa jest dosyć łatwa. Wystarczy wejść na stronę Sejmu i sprawdzić aktywność posłanki lub posła. Zobaczyć, czym się zajmowali, z jakim zaangażowaniem i z jakim skutkiem. Można napisać mejla do posła lub posłanki, by zobaczyć, czy po drugiej stronie ktoś odbiera. Raz na cztery lata obywatele mogą powiedzieć: sprawdzam. I zanim wrzuci się głos do czarnej skrzynki, warto wcześniej sprawdzić kandydata, kandydatkę. Nie tylko dla prestiżu.

(ranking i raport z badania na stronie portalsamorządowy.pl)

I pamiętajmy. Zeżrą na robaki, jeśli nie pójdziemy do urn.

Adam Jaśkow

Poprzedni

Xi Jinping spotkał się z przewodniczącym Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego

Następny

Tuszowanie afery wizowej