8 grudnia 2024

loader

Powikłane związki

Nie mam wątpliwości, że teatr żydowski jest częścią kultury polskiej” – pisała w niedawno wydanej fundamentalnej księdze o teatrze polskim i żydowskim „Polska Szulamis” profesor Anna Kuligowska-Korzeniewska.

Tym właśnie tomem studiów o teatrze polskim i żydowskim, opublikowanym przez Akademię Teatralną, potwierdza żywotność tych związków, choć obarczonych licznymi dowodami demonstrowanej niechęci albo obojętności. Ubolewał nad takim stanem relacji Tadeusz Żeleński-Boy, tak pisząc po obejrzeniu pokazywanego gościnnie w Warszawie (1928) spektaklu Trupy Wileńskiej „Baj nacht ijfn ałtn mar” („Nocą na starym rynku) Icchoka Pereca:
„Czy to ma jaki sens, aby żyjąc obok siebie tak mało wiedzieć o sobie, tak zupełnie się nie znać? Grywa się u nas sztuki z całego świata, często błahe i liche, a nie czynimy absolutnie nic dla poznania duszy narodu, z którym jest nam przeznaczone współżycie. Czy nie warto by w teatrach polskich pokazać paru reprezentatywnych utworów żydowskich? Bodaj tej „Nocy na starym rynku” posłuchałbym z wielką satysfakcją”.
Autorka podzielając opinię Boya, że to nie ma sensu „aby żyjąc obok siebie tak mało wiedzieć o sobie”, z pasją oddaje się od wielu lat badaniom związków polsko-żydowskich w teatrze, ustalaniem historii narodzin i rozwoju scen żydowskich, analizą utworów dramatycznych pisanych przez Żydów i Polaków, ukazujących wzajemne relacje i wielu innym szczegółowym badaniom historycznym. Jak widać, przez lata powstało niemało studiów autorki, które złożyły się na tę imponujących rozmiarów księgę (ponad 600 stron druku). W dodatku księgę bogato ilustrowaną zdjęciami aktorów, afiszów teatralnych, budynków, w których odbywały się spektakle.
Zgromadzone studia podzieliła Anna Kuligowska-Korzeniewska na cztery działy: „Przeszłość i teraźniejszość”, „Łódź”, „Zagłada”. „Po polsku”. Już same tytuły tych działów tematycznych określają ich zawartość. Pierwszy zawiera studia uporządkowane historycznie, drugi skupia się na ukochanej Łodzi pani profesor, trzeci opisuje dramatyczne dzieje teatru w getcie łódzkim i żydowskim, a na koniec autorka bada polskojęzyczne losy czołowych dramatów żydowskich.
Pierwsza część, zatytułowana „Przeszłość i teraźniejszość” to sekwencja szkiców poświęconych wybranym bohaterom sceny żydowskiej w Polsce, teatralnym relacjom polsko-żydowskim i najważniejszym instytucjom, w tym polskiemu Państwowemu Teatrowi Żydowskiemu. Szkic otwierający ten dział – „Teatr żydowski na ziemiach polskich (do roku 1939)” – to zwięzła prezentacja nienapisanej jeszcze historii polskiego teatru żydowskiego. Nie sposób przecenić zasług autorki, która zbiorem „Polska Szulamis” uczyniła znaczący krok w stronę powstania w przyszłości syntezy historycznej. Warto przypomnieć, że ma także wraz z prof. Małgorzatą Leyko na swoim koncie zbiór „Teatr żydowski w Polsce” (1998), opracowała też plon konferencji „Teatralna Jerozolima. Przeszłość i teraźniejszość” (2006), publikując zbiór referatów w książce pod tym tytułem. Zanim narodzi się synteza, to panorama dziejów teatru żydowskiego w Polsce do roku 1939 może taką funkcję spełniać.
Autorka przypomina z jakimi przeciwnościami musieli się zmagać pionierzy teatru żydowskiego. Po pierwsze, konfrontowali się z niechętnym stosunkiem ortodoksów żydowskich przeciwnych teatrowi w ogólności. Po drugie, narażeni byli na ataki purystów języków, dla których jidisz, nazywany żargonem nie miał prawa kulturalnego obywatelstwa, Po trzecie, zderzali się z polityką zaborcy, niechętnie zezwalającemu na występy teatralne w „żargonie” (często dla niepoznaki nazywanych żargonem „niemiecko-żydowskim” przez antreprenerów ubiegających się o zgodę na dawanie przedstawień w zaborze rosyjskim). Po czwarte wreszcie, borykali się z repertuarem, zwykle korygowanym „w dół” przez niewyrobioną publiczność i jej niewyszukany gust, a dobierając repertuar pod jej gust, narażali się na kpiny prasy, nieoszczędzającej wytwórców kiczu. Na koniec okazywało się, że interes nie wychodził, czasem dyrektorzy znikali z resztkami kasy, zostawiając swoich aktorów na lodzie albo wszyscy razem głodowali. Opisy tych zmagań przypominają bez mała akcję powieści przygodowych, pełnych zwrotów sytuacji, nieoczekiwanych zwycięstw i klęsk.
W jeszcze większym stopniu praca badaczki przypomina trud detektywa w studiach poświęconych narodzinom pierwszych przedstawień polskich, niemieckich i żydowskich w Łodzi. Wiele materiału źródłowego uległo zniszczeniu, cześć informacji pochodzi więc siłą rzeczy z drugiej ręki, z ocalałych okruchów, ze wspomnień albo marginalnych zapisów w dokumentach pochodzących z innych zupełnie miejscowości, czasem napomknięć w gazetach. Toteż po większości aktorów-pionierów, którzy próbowali swych sił w robotniczej Łodzi pozostało tylko nazwisko albo anonimowy ślad pobytu. Autorka sięgając po statystyki demograficzne i ekonomiczne z połowy XIX wieku, pokazuje, jak niezwykle niesprzyjająca teatrowi panowała tu sytuacja – przede wszystkim brakowało polskiej inteligencji, wśród mieszkańców początkowo dominowali Niemcy. Pierwsze pokazy kończyły się więc finansową klapą. Z czasem dopiero udawało się zaprezentować polskie przedstawienie, któremu frekwencję zapewniała w znacznej mierze publiczność żydowska. Badaczka, związana emocjonalnie z Łodzią, nie szczędziła wysiłku, aby wiarygodnie odtworzyć heroiczne dzieje narodzin teatru w ośrodku produkcji i handlu włókienniczego.
Szczególny charakter mają szkice poświęcone teatrowi żydowskiemu w czasach zagłady – autorka opisuje i analizuje spektakle za murami getta, w tym fenomen teatrów grających w języku polskim. Kluczem do rekonesansu po teatrach, rewiach i kabaretach getta warszawskiego są dramaty. Po pierwsze, Jerzego Jurandota „Miłość szuka mieszkania”, którą Jurandot wystawił w teatrze Femina (1942); była to pierwsza komedia „dzielnicowa”, o miłości za murami, utwór powstały w czasach zagłady i próbujący się tej zagładzie przeciwstawiać. Po drugie, dramaty Jacka Burasa („Gwiazda za murem”) i Henryka Grynberga („Kabaret po tamtej stronie”), już z perspektywy powojennej odtwarzające (nie bez patosu) emocje towarzyszące teatralnej twórczości w getcie.
Pora wyjaśnić tytuł zbioru studiów Anny Kuligowskiej-Korzeniewskiej. Kim jest owa Szulamis? W dodatku polska. Rzecz idzie o najpopularniejszą spośród 60 sztuk Abrahama Goldfadena – melodramat „Szulamis, córka jerozolimska” (1881), którego prapremiera miała miejsce w Odessie. To rodzaj operetki, której wątek został zaczerpnięty z biblijnej „Pieśni nad pieśniami” – historia miłosna tytułowej Szulamis i Absaloma, którzy poprzysięgli sobie wierność po grób. Mężczyzna jednak przysięgi nie dotrzymał, poślubił inną, ale dzieci z tego związku zginęły śmiercią tragiczną. Wtedy wiarołomny Absalom odnajduje Szulamis i dawni kochankowie biorą ślub pod palmami. Obok romantycznego wątku utwór zawierał zapowiedź syjonizmu, rozbudzał uczucia patriotyczne. Łączył malowniczość, egzotykę, melodramatyczne napięcie z ideą odrodzenia wspólnoty państwowej.
Kiedy Goldfaden zjechał do Warszawy, pokazywał swoją operetkę historyczną z ogromnym powodzeniem kilkadziesiąt razy. Nasilające się jednak zakazy używania „żargonu żydowskiego” zmusiły go do wyjazdu. Wtedy przyszedł czas na premierę w języku polskim (1887). Na widowni spotkała się publiczność żydowska, głównie inteligencja, i polska. Niektórzy badacze – jak zauważa autorka – uważają, że gdyby carski zakaz grania w jidisz utrzymał się dłużej (został zniesiony w roku 1905), powstałaby polskojęzyczna dramaturgia żydowska, publiczność żydowska bowiem już w teatrze zasmakowała. Tak czy owak, polska Szulamis (albo Sulamita) zrobiła furorę i kasę, co przy znanych kłopotach trup grających nieco ambitniejszy repertuar żydowski warte jest szczególnego odnotowania.
Autorka śledzi recepcję „polskiej „Szulamis”, tropiąc kolejne wystawienia i tournée. Co ciekawe, mimo wielkiego powodzenia sztuki (a może właśnie dlatego) nie zachował się ani jeden egzemplarz polskiego przekładu. Nie ulega przy tym wątpliwości, że ta historyczna operetka odegrała wielką rolę w zbliżaniu obu narodowości, wypełniających widownię: „Obie narodowości – konkludowała badaczka – zaspokajały dzięki „Szulamis” swoje potrzeby emocjonalne i estetyczne. Ten widowiskowy melodramat Goldfadena można uznać za idealny przykład teatru popularnego w końcu XIX wieku”.
W szkicach pomieszczonych w tomie „Polska Szulamis” znaleźć można wiele innych ciekawych wątków, m.in. zarys dziejów Państwowego Teatru Żydowskiego, dopełniony osobnymi tekstami o wybranych dramatach. Jedno jest pewne – autorka dotrzymała obietnicy wyrażonej we wstępie do swojej książki: „Redagując na nowo i uzupełniając rozprawy wyznaczyłam podstawowy cel tej książce: ukazanie złożonych stosunków polsko-żydowskich, dla których dramat i teatr były i są do dzisiaj czułym zwierciadłem”.

POLSKA SZULAMIS. Studia o teatrze polskim i żydowskim Anny Kuligowskiej-Korzeniewskiej, Akademia Teatralna im. Aleksandra Zelwerowicza, Warszawa 2018

Tomasz Miłkowski

Poprzedni

Bezpieczne przystanie mogą poczekać?

Następny

Księga Wyjścia (45)

Zostaw komentarz