To był żywiołowy protest młodego pokolenia przeciw dominującej formie kapitalizmu i wojnie w Indochinach.
Annus mirabilis – łacińskie określenie odnoszące się do roku, w którym nastąpiło wiele ważnych, a nawet wyjątkowych – godnych szczególnego upamiętnienia – wydarzeń zyskało na popularności dopiero w XVII stuleciu. Upowszechnili je angielski dramaturg Thomas Dekker i nadworny poeta dynastii Stuartów John Dryden. Ten ostatni podawał jako przykład rok 1666, gdy doszło do wielkiego pożaru Londynu, który miała zażegnać cudowna boska interwencja. Wtedy też flota angielska w dniu św. Jakuba rozbiła flotę holenderską, Izaak Newton zaś dokonał swoich wielkich odkryć, m.in. prawa grawitacji. Wreszcie zapis roku 1666 zawiera wszystkie liczby rzymskie w malejącym porządku: MDCLXVI.
Z czasem pojęcie to ulegało stopniowej dewaluacji. Coraz częściej zdarzało się coś nadzwyczajnego w różnych częściach kuli ziemskiej. Ale po II wojnie światowej nie było aż tak wielu lat obfitujących w wydarzenia lub procesy o wielkiej wadze dla dziesiątek, a nawet setek milionów ludzi.
Takim był np. rok 1989, gdy rozpoczęły się transformacje ustrojowe w Europie Środkowo-Wschodniej, które zaowocowały również zjednoczeniem Niemiec i końcem „zimnej wojny”, a przyczyniły się także do późniejszego rozpadu ZSRR. Ponadto miały miejsce tragiczne wydarzenia na placu Niebiańskiego Spokoju w stolicy Chin.
W tej liczbie bez wątpienia znajdują się też wydarzenia równo sprzed półwiecza – głównie w Europie (zwłaszcza we Francji i Republice Federalnej Niemiec), ale też w Stanach Zjednoczonych i Meksyku. Zostały one dziś trochę zapomniane i zabrakło m.in. więcej takich inicjatyw jak trwający obecnie przegląd filmów fabularnych
„Rok protestu 1968 w kinie europejskim”, aby przywołać tylko tę jedną, nader wartościową.
Sens i odmiany protestu
Mimo istnienia obszernej literatury przedmiotu nie ma pełnej zgody co do ujęcia tej kwestii. Daniel Cohn-Bendit (nazywany Dany le Rouge, Czerwony Dany) – jeden z liderów ruchu studenckiego, a później eurodeputowany zarówno z ramienia francuskich, jak i niemieckich Zielonych – w syntetycznym tekście „Nieuchwytne dziedzictwo roku 1968”, będącym wstępem do polskiego wydania książki „Maj ’68. Rewolta”, pisał: „Rok ’68 zmienił przede wszystkim tradycyjną kulturę, ciasny moralizm i zasady hierarchicznej władzy.
Odmienił życie społeczne, style życia, język, seks itd. Po to, aby stworzyć nową formę rebelii, ruch – mimo swej skali – trzymał się z dala od przemocy.
(…) Bunt był formą politycznej ekspresji, ale jego celem nie była władza polityczna jako taka. Egzystencjalne jądro tej rewolty uczyniło ją wręcz nieprzekładalną na język polityki. Pragnienie wolności, które niosło ruch, z konieczności wymyka się archaicznym stylom myślenia”. Pasowało to idealnie do przypadku Francji, ale niekoniecznie do wszystkich innych przypadków.
Zawirowania polityczne owego roku w naszej części Europy miały nieco inny charakter niż na zachodzie kontynentu, nie mówiąc o Ameryce Północnej. Tam był to żywiołowy protest głównie młodego pokolenia, szczególnie studentów, przeciw dominującej formie kapitalizmu, z silnym pierwiastkiem antywojennym. Wydarzenia marcowe 1968 r. w Polsce, których rocznicę tak niedawno w sposób godny obchodziliśmy nad Wisłą, potępiając szczególnie ewidentnie haniebną kampanię antysemicką, były w dużym stopniu pochodną wewnętrznych rozgrywek w kierownictwie PZPR. Z kolei o wiele bardziej burzliwe i dramatyczne procesy w Czechosłowacji, określane od stycznia 1968 r. – od momentu wyboru Alexandra Dubčeka na przywódcę partii komunistycznej – mianem Praskiej Wiosny, były głównie efektem tego, że ani Czesi, ani Słowacy nie mieli swojego antydogmatycznego Października ’56. Domagano się więc elementarnej liberalizacji politycznej.
Tekst ukazał się pierwotnie w tygodniku „Przegląd”. Publikujemy jego fragmenty dzięki uprzejmości autora. Całość do przeczytania w najnowszym „Przeglądzie”.