5 grudnia 2024

loader

Rządzić będzie trudniej

– Widać, że pan prezes Kaczyński jest zafrasowany, bo rządzić będzie trudniej – mówi dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z Justyną Koć (wiadomo.co). – Widać to chociażby po tym, że konfitury oddano w ręce premiera Sasina, który jest ewidentnie człowiekiem prezesa Kaczyńskiego, a ten, kto ma spółki Skarbu Państwa – czytaj: posady, pieniądze – ten może nagradzać, ale może i karać przecież. To zostało zrobione bez ogródek i dla wszystkich jest chyba bardzo czytelne.

JUSTYNA KOĆ: Poznaliśmy skład rządu na konferencji premiera w siedzibie partii przy Nowogrodzkiej. Wielkich niespodzianek nie ma, rząd kontynuacji, jak powiedział sam prezes.

EWA PIETRZYK-ZIENIEWICZ: Nie zgodziłabym się z tym stwierdzeniem. Rząd kontynuacji – to prawda, ale warto po pierwsze podkreślić miejsce, gdzie został przedstawiony. Już nawet nikt nie udaje, że takie rzeczy dzieją się w parlamencie czy w KPRM, tylko w siedzibie partii. Tam zapadają wszystkie realne decyzje i tam się to ogłasza. To pierwsza zdarta zasłona.
Po drugie widać, że pan prezes Kaczyński jest zafrasowany, bo rządzić będzie trudniej. Obie partie koalicyjne mają więcej szabel poselskich w tym rozdaniu, a sam PiS ma mniejszą przewagę w parlamencie, niż miał. Prezes zdaje sobie z tego sprawę i widać to chociażby po tym, że konfitury oddano w ręce premiera Sasina, który jest ewidentnie człowiekiem prezesa Kaczyńskiego, a ten, kto ma spółki Skarbu Państwa – czytaj: posady, pieniądze – ten może nagradzać, ale może i karać przecież. To zostało zrobione bez żadnych ogródek i dla wszystkich jest chyba bardzo czytelne. Pan wicepremier Gowin ma z czego się cieszyć, pozostał wicepremierem.
Pani Emilewicz zyskała nowe kompetencje, i będzie miała nowe kompetencje i będzie miała sporo do powiedzenia w rządzie, a wiadomo, że nie zawsze była z tych grzecznych.
Co do drugiej partii koalicyjnej, to wielki nieobecny – Zbigniew Ziobro wicepremierostwa nie dostał, co może dziwić ze względów chociażby wizerunkowych. Koalicjanci, tym bardziej, że mają więcej posłów, zazwyczaj wicepremierami zostają. Być może Zbigniew Ziobro nie chciał nim zostać i to tak dalece nie chciał, że od dwóch miesięcy nie przychodził na posiedzenia rządu. Ta przyjaźń męska, szorstka między panami jeszcze raz się mocno uwidoczniła.

Powstało też nowe ministerstwo ds. klimatu.

To pokazuje, że PiS przygotowuje się na kłopoty z UE, jeśli chodzi o sprawy klimatyczne i ochronę środowiska.
Minister Czaputowicz został na stanowisku ministra spraw zagranicznych, ale zabrano mu kompetencje dotyczące spraw związanych z UE. Dlaczego?
Być może pod wodzą tego ministra MSZ chciał się zbytnio emancypować. Na pewno łatwiej będzie kontrolować pana Czaputowicza, jak i pana Szymańskiego, jeśli będą musieli współpracować. Szymański otrzymał spore kompetencje, ale bez tego, co donoszą służby dyplomatyczne pana Czaputowicza, będzie mu trudniej poruszać się na salonach Europy.

Dużo dzieje się też po stronie opozycji. Zarząd PO zdecydował, że odbędą się prawybory. To dobry pomysł?

Nie chcę tego opisywać w takich kategoriach. To na pewno decyzja opóźniająca jeszcze wprowadzenie kandydatury lidera, który stanie do boju z prezydentem Dudą w sytuacji, kiedy i tak nie ma wyraźnego lidera.

Żaden z kandydatów nie jest wystarczająco rozpoznawalny, zwłaszcza w tzw. terenie, we wsiach i miasteczkach, zatem już by trzeba te tereny z kandydatem oswajać, a my ciągle nie wiemy, kim będzie kandydat. Opozycja opóźnia ważkie decyzje, co nie rokuje dobrze przyszłej elekcji, zwłaszcza że pan prezydent Duda już jeździ i zyskuje głosy.

Tomasz Grodzki zostanie marszałkiem Senatu, to wynik kompromisu wszystkich klubów opozycyjnych. Dobry znak dla wyborców opozycji?

Gdyby się w tej sprawie nie dogadali, to daliby elektoratowi sygnał, że są niepoważni.

Inna sprawa, że pan senator Grodzki odmówił przyjęcia resortu zdrowia, którym był kuszony. Z drugiej strony – po prostu zachował się jak rozsądny człowiek, który odmówił siedzenia na bombie. To dobrze rokuje, ale jednak nie jest to znany polityk, to nie jest senator z ogromnym autorytetem. Oczywiście być może.będzie, ale – mówiąc wprost – to nie jest Borusewicz, ani Marek Borowski. Ktoś z ewidentnymi kompetencjami i predyspozycjami osobistymi.

Szymon Hołownia ma być kandydatem obywatelskim na prezydenta. Czy to możliwy scenariusz, czy powinniśmy rozpatrywać to w kategorii żartu?

Żyjemy w kraju, gdzie kiedyś proponowano, aby na prezydenta startował Tomasz Lis czy Jolanta Kwaśniewska. Na razie jeszcze daleko do tej elekcji, bo i głosy trzeba by zebrać, i sztab, i mieć pieniądze, i to niemałe. Przyznam, że tę kandydaturę traktuję raczej w kategoriach żartu.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Bo jak nie my to kto

Następny

Lula wyszedł na wolność i atakuje

Zostaw komentarz