Dlaczego z uporem maniaka biję na trwogę i głoszę tezę, że poprzednia (2015-2019) kadencja rządów PiS, to było „małe piwo” w porównaniu z kataklizmem, z pandemonium, które się rozpętają, o ile Duda wygra? Przecież wtedy też mieli perspektywę czterech lat bez wyborów parlamentarnych oraz pięć lat kadencji prezydenta z PiS? Otóż wtedy ten wariant ćwiczyli jednak mimo wszystko po raz pierwszy, dlatego choć rozpętali piekło, łamali konstytucję i inne prawa, zawłaszczali państwo, ale nie do końca byli pewni, jaka będzie reakcja społeczna, nawet w części własnego elektoratu, na finał. Do pewnego też stopnia zmuszeni byli liczyć się ze stanowiskiem instytucji europejskich, bo nie wiedzieli jak one będą w praktyce reagować, czy będą czy nie będą stanowcze. Słowem – mimo wszystko uwzględniali pewną liczbę niewiadomych i do pewnego stopnia się samoograniczali. Na rok przed wyborami prezydenckimi nieco (jak na ich standardy) wyhamowali, choć akurat epidemię wykorzystali do uruchomienia represji policyjnych. Jednak tym razem wygraną wyborczą (mimo kiksu z Senatem) w październiku 2019 i ewentualną wygraną Dudy potraktują jako polityczny certyfikat bezkarności. Obie te wyborcze wygrane uznają za totalną legitymizację wszelkich swoich praktyk, a też i reakcja instytucji europejskich okazała się „diabłem nie tak strasznym jako go malowano”. Co zatem im będzie kazało ograniczać się nawet w tak niewielkim stopniu jak do tej pory? W obozie władzy zapanuje nastrój „hulaj dusza, piekła nie ma” i we wszystkich dziedzinach życia rozpocznie się jazda już teraz zupełnie bandycka, bez skrupułów i bez trzymanki. Jestem na przykład pewien, że zabiorą się teraz za nieprzychylne im generalnie środowisko naukowe. I teraz będą się już jawnie mścić za takie sytuacje, jak przykład brak rekomendacji profesorskiej dla dudowego przybocznego, Zybertowicza Andrzeja. Wspomnicie moje słowa, choć bardzo chciałbym się mylić. Tylko przegrana Dudy może rozszczelnić pisowski system autorytarny. Zatem spotkajmy się w lokalach wyborczych i wybierzmy zmianę.
Jeśli Duda uszczelni system władzy PiS, to będzie to pierwszy w historii Polski przypadek, że Polacy po raz pierwszy z własnej, nieprzymuszonej woli wybiorą niewolę polityczną. Do tej pory mieliśmy trzy przypadki narzucenia Polsce niewoli politycznej, ale wynikało to z okoliczności zewnętrznych: rozbiory 1772-1795, klęska roku 1939 i oddanie Polski w Teheranie i Jałcie pod dominację stalinowskiego ZSRR.
Nie bez racji jest Maciej Gdula, gdy stwierdza, że katolicyzm jest „niebezpieczną ideologią”. Na pewno tak jest w przypadku Polski, gdzie rzeczywiście jest ona wyjątkowo antypatyczną, agresywną ideologią i to kładzie się cieniem na całości tutejszego życia, także wyborów politycznych. Katolicyzm w Polsce jest uniwersalną pałką na wszystkich myślących inaczej.
Do sądu został skierowany akt oskarżenia przeciwko kilku feministkom o „znieważenie uczuć religijnych”(art.196 k.k.). Chodzi o rozlepianie plakatów z wizerunkiem tzw. „tęczowej Matki Boskiej”. Jeśli wygra Duda, takich procesów będzie dużo więcej, nie tylko za plakaty. Rozpęta się atmosfera ideologicznych represji. Dlaczego PIS miałby się ograniczać, jeśli nie będzie instytucjonalnych bezpieczników wolności(ostatni – Rzecznik Praw Obywatelskich lada miesiąc kończy kadencję). Czarnki i Żalki poczują wiatr w żaglach, poczują bezkarność.
„W ostatnich wyborach parlamentarnych ponad połowa wyborców, ponad 10 mln osób, zagłosowała za ludźmi i za partiami, które sprzeciwiają się wartościom chrześcijańskim i społecznej nauce Kościoła. Za prawicą i wartościami chrześcijańskim opowiedziało się niespełna 8 milionów Polaków. Takiego wyboru dokonali „nowocześni” i liberalni Polacy-katolicy głosując na przeciwników religii, Boga i Kościoła” – lamentuje o. Stanisław M. Piętka, Prezes Narodowy MI (Militia Immaculata czyli Rycerstwa Niepokalanej). Bigos pozostawia te słowa bez komentarza.
Prezydent Białegostoku Truskolaski powiedział, że odsunięcie od władzy Dudy, to „ostatnia deska ratunku dla samorządów”. Ma rację. Obok terroru ideologicznego jaki PiS rozpęta m.in. przeciw prawom kobiet i prawu do swobodnej ekspresji światopoglądowej, rozpętana zostanie wojna totalna przeciw samorządom. Prawa i wolności obywatelskie oraz samorządność – tego PiS nienawidzi nade wszystko.
Bigos obserwuje bacznie kampanię prezydencką. Aktywność nie tylko kandydata Adriana, ale także Mateo, który kandydatem nie jest budzi podziw, z tym że problemem jest wskazanie kto bardziej kampanijnie aktywny jest, kto więcej obiecuje. Więcej, kto chce zostać pierwszym obywatelem… Ostatni rajd Mateo na ścianie wschodniej naszego kraju i rozdawanie milionowych promes zadziwionym włodarzom różnego szczebla wskazywałby, że Mateo w tym wyścigu jest lepszy, z drugiej strony tradycyjny już wiecowy wrzask Adriana połączony z kolejnymi obietnicami, w tym finansowymi powoduje, że może jednak on? Skołowany Bigos tygodniowy ostatecznie uznał, że Mateo wykonuje zadania ważne na rzecz Adriana, udając przy tym przed skołowaną publiką, że jest Adrianem. Czy PT Czytelnicy zauważyli, że gdy zdezorientowana publika wznosi okrzyki ”Mateusz, Mateusz”, jest upominana przez Mateo, krzyczącego inne miano? Tylko kto w czasach zarazy pilnuje interesów państwa? Kierowanie taką strukturą to nie w kij dmuchał, ale może sprawny Jacek albo profesor nie profesor Piotr albo Jadzia co nie słyszy, wspólnie i w porozumieniu dają radę? Pożyjemy, zobaczymy… tylko Polski szkoda.
Mateo premier, bankier, ekonomista, jest także uczniem Hipokratesa. I to jakim! Właśnie wezwał lud do udziału w II turze wyborów prezydenckich. Swoje wezwanie wyraźnie kieruje do seniorów, którzy z reguły mają choroby współistniejące, ale także oceniają sytuację przez pryzmat swoich niejednokroć przykrych doświadczeń z systemem opieki zdrowotnej. Lękających się o swoje zdrowie Mateo z ogniem przekonuje, że koronawirus został w naszym kraju pokonany, „nie trzeba się go bać”, „trzeba iść na wybory tłumnie”. Eksperci przeczą tezom Mateo, bo wirus jest wśród nas, jest groźny dla seniorów zwłaszcza, a końca pandemii nie widać. Ale co tam, Mateo wie lepiej. Ciekawe jak to nawoływanie się skończy, co będzie jeśli w grupie 60+ po 12 lipca liczba zachorowań i zgonów wzrośnie? Kto poniesie za to odpowiedzialność i jaką? I jak nazwać postawę Mateo?
Koncept Adriana, by wystąpić z „projektem” zmiany Konstytucji polegającym na wpisaniu do niej zakazu adopcji i przysposabiania dzieci przez pary jednopłciowe, poza tym że jest wrzutką wyborczą obliczoną głównie na pozyskanie wyborców Konfederacji, jest haniebny jako próba wprowadzenia do ustawy zasadniczej przepisu jawnie dyskryminującego określoną grupę obywateli, którzy nie są ani przestępcami ani nie są nielegalni.
W wyborczym skrócie: PiS z Adrianem wzniecili atmosferę pogromową: ataki na gejów w Krakowie, atak na posłankę opozycji Magdalenę Filiks, ataki na ludzi wywieszających banery z wizerunkiem Rafała Trzaskowskiego. Quo vadis PiS???