18.11.2015 Warszawa Sejm Expose premier Beaty Szydlo n/z fot.Witold Rozbicki/REPORTER
Media nie tak dawno rozpisywały się o chorobie Prezesa. Fakt, jakiś czas nie było widać Prezesa w mediach i w publicznych wystąpieniach, no a co ważne nie był też na oddaniu do użytku, czyli odsłonięciu pomnika jego skądinąd słynnego brata.
Domysły, co do rodzaju choroby były różne, ale przeważał domysł choroby kolana, choć nie było żadnego oficjalnego komunikatu co do choroby i jej rodzaju. Cóż w pewnym wieku kolana i inne stawy bolą, szczególnie tym, co to w latach młodych nie żłopali mleka. Tak czy siak, choroba była, był szpital, było wyjście ze szpitala, co wścibskie, a nieprzychylne Prezesowi media wyniuchały, a teraz to chyba jakaś rehabilitacja czy inna rekonwalescencja trwa, choć oficjalnie nic nie wiadomo. Też nie wiadomo, czy już po tej chorobie, czy jest jakieś zwolnienie lekarskie i w ogóle, wszystko tajne jakieś. A sprawa chyba była poważna, bo i zaczęto w niektórych kręgach na wszelki wypadek, dzielić skórę na niedźwiedziu, czyli typować następcę Prezesa wśród potencjalnych kandydatów, co było dość zabawne w swej wymowie.
Cóż Prezes, nie Prezes,
jak każdemu trzeba życzyć zdrowia, czy też powrotu do zdrowia i tyle. Ale co innego w tym jest istotne.
Bo to nie wiadomo, a przynajmniej dla ogółu, co to za choroba, czy pacjent to pracownik, który to opłaca wszystkie składki i ubezpieczenia, czy może to emeryt, który prawie nic nie płaci, czy też tzw. poseł etatowy, czy kim tam jeszcze jest. Nie mówiąc już o takich drobiazgach, czy był u lekarza pierwszego kontaktu, czy dostał skierowanie na leczenia, no i czy czekał w kolejce do lekarzy, w kolejce do szpitala, nie mówiąc o takich tam duperelach jak to, jak się do tego szpitala udał; piechotą, tramwajem, taxi, czy limuzyną rządową, no a jeśli tak, to dlaczego?
Lekarz politycznego kontaktu
No, a co najistotniejsze w tym wszystkim, to w jakim to szpitalu pacjent był, czy to był szpital normalny dla ludu pracującego miast i wsi, czy w szpitalu dla wybranych, z czym to ta opcja podobno związkowa, a teraz nam panująca tak walczyła zaciekle z tzw. komuną?
Kabaret
Tak czy owak, wszystko to razem nadaje się do mistrzowskiego przedstawienia, przez mistrzów prześmiewców, satyryków, jak ten który, nomen omen, prezentował właśnie „Cie choroba”, ale już takich dzisiaj nie ma, nie licząc kilku błaznów przy dworze. Co ciekawe, od pewnego czasu, tak w zasadzie to dzisiaj nie ma u nas czasopism satyrycznych. Nie ma, bo teraz, po zmianach i dobrej zmianie, to życie stało się satyrą. Cie choroba.