Autobiograficzny wywiad Werblana przypomina raz jeszcze, jak ważne jest utrwalenie pamięci pokolenia, które Polskę Ludową budowało.
Dwa lata po ukazaniu się rewelacyjnego zapisu rozmów Roberta Walenciaka z Karolem Modzelewskim i Andrzejem Werblanem („Polska Ludowa” ISKRY 2017) to wielce zasłużone wydawnictwo obdarowało nas autobiograficznym wywiadem-rzeką przeprowadzonym przez tego samego rozmówcę z Andrzejem Werblanem („Polska Ludowa. Postsciptum”, ISKRY 2019). Po tym jak w 2013 roku ISKRY wydały autobiografię Karola Modzelewskiego („Zajeździmy kobyłę historii”, ISKRY 2013) otrzymaliśmy więc trzecią część tryptyku znakomicie przedstawiającego powikłane losy dwóch nurtów lewicy w powojennej Polsce. W czasach, gdy oficjalna propaganda i wysługujący się jej historycy spod znaku IPN prześcigają się w prymitywnym potępianiu całego dorobku Polski Ludowej, takie inicjatywy wydawnicze są szczególnie cenne.
Autobiograficzny wywiad Werblana przypomina raz jeszcze, jak ważne jest utrwalenie pamięci pokolenia, które Polskę Ludową budowało. Jego książka ukazała się niemal dokładnie na 95. urodziny autora – ostatniego żyjącego członka historycznego Komitetu Centralnego PZPR z października 1956 roku. Socjologowie od dawna podkreślają znaczenie tak zwanej „historii oralnej” odczytywanej nie tyle z dokumentów, co z relacji uczestników i świadków wydarzeń. Wiedza tego typu nie może zastąpić kwerendy archiwalnej, ale jest jej bardzo ważnym uzupełnieniem.
Bezcenne relacje
Jest tak z dwóch powodów – obu bardzo wyraźnie zarysowanych w książce Werblana. Po pierwsze: relacje uczestników dostarczają wiedzy o faktach, których śladu nie znajdziemy w archiwach. Werblan opowiada Walenciakowi o ważnych rozmowach, które nigdy nie znalazły odzwierciedlenia w dokumentach. W żadnym dokumencie nie ma na przykład śladu tego, że to reprymenda otrzymana bezpośrednio od Breżniewa w 1976 roku spowodowała, iż Edward Gierek porzucił myśl o ponownej podwyżce cen, zarzuconej w wyniku protestu robotniczego w czerwcu 1976 roku. Takich informacji jest w tej książce mnóstwo.
Drugim powodem, dla którego relacje osobiste są tak cenne, jest to, że pozwalają one uchwycić sposób myślenia autorów wydarzeń. Pod tym względem książka Werblana jest wprost bezcenna, gdyż bardzo uczciwie i wnikliwie przedstawia racje, dla których on i wielu ludzi bliskich mu ideowo zaangażowało się po stronie Polski Ludowej i nie zmieniło swego stanowiska mimo, że wichry historii wystawiały ich na ciężkie próby.
Zatrzymam się na tym aspekcie, gdyż wydaje mi się on w książce najważniejszy. Odpowiadając na pytanie Roberta Walenciaka autor tak podsumowuje swoją drogę życiową: „Mam poczucie – mówi – że służyłem dobrej sprawie. Polska Ludowa okazała się jedynym realnie możliwym dostosowaniem polskiego bytu państwowego do skutków największej z wojen. Wygrać jej nie mogła, mogła w niej zginąć lub zaadaptować do wyniku, w sumie korzystnego. …Historia naukowa jest z natury sprawiedliwa, zatem wcześniej czy później również w kwestii oceny PRL wszystko postawi na właściwe miejsce” (s. 380).
Zwycięstwo realistów
Jest to klucz do zrozumienia drogi życiowej nie tylko Andrzeja Werblana, lecz także bardzo wielu ludzi z jego i, jak w moim wypadku, nieco młodszego) pokolenia, których wybór polityczny nie dokonał się w wyniku olśnienia ideologicznego wizją komunistycznej Arkadii, lecz w konsekwencji trzeźwego namysłu nad sytuacją, w jakiej jako naród znaleźliśmy się po II wojnie światowej. Politolodzy i historycy od dawna wskazują na znaczenie, jakie w historii Polski (od czasu Wielkiej Wojny Północnej (1700-1721) odgrywał podział na „realistów” i „idealistów”, by przypomnieć ważną dla tej problematyki książkę Adama Bromke (1928-2008) wydaną jeszcze w emigracyjnym okresie jego twórczości (w 1967 roku). Pierwsi kierowali się trzeźwą kalkulacją sił i możliwości, drudzy wiarą, że „chcieć to móc”. Historia Polski tego okresu to historia powtarzających się klęsk, u podstaw których leżała przegrana realistów starciu z idealistami, których hasła lepiej trafiały do emocji Polaków, ale w konsekwencji prowadziły do kolejnych katastrof: od konfederacji barskiej i spowodowanego przez nią pierwszego rozbioru aż po powstanie warszawskie.
Werblan opowiada – barwnie i z wielką znajomością zagadnienia – losy pierwszego pokolenia polskich realistów, któremu udało się tak pokierować losami Polski, że z bardzo trudnej sytuacji powojennej doszła ona do pełnej suwerenności w dobrych i bezpiecznych granicach. Tego sukcesu nie byłoby bez pokolenia, którego bardzo ciekawym przedstawicielem jest autor tej autobiografii.
Polska, socjalizm, kompromisy
Urodzony w inteligenckiej rodzinie na przedwojennych „kresach wschodnich”, w Tarnopolu, w czasie wojny zesłaniec syberyjski, potem żołnierz wojska, które szło do Polski u boku Armii Czerwonej, po wojnie działacz socjalistyczny, a następnie – aż do 1982 roku – działacz PZPR, kierownik wydziału, potem sekretarz KC. a krótko (w 1980 roku) nawet członek Biura Politycznego jest Werblan przykładem człowieka, którego do zaangażowania socjalistycznego skłoniła przed wszystkim trzeźwa ocena sytuacji, w jakiej jako naród znaleźliśmy się po wojnie. Mówiąc o swojej drodze powołuje się parokrotnie na Juliana Hochfelda (1911-1966) i na jego książkę „My socjaliści”(1946) noszącą znamienny podtytuł „ze stanowiska socjalistycznego realizmu”. Był to mój mistrz uniwersytecki i człowiek, któremu najwięcej zawdzięczam, gdy idzie o uformowanie się moich poglądów politycznych, więc te fragmenty książki czytałem ze szczególnym wzruszeniem. Tu bowiem widzę związek miedzy własną drogą polityczną a wzorami stworzonymi przez socjalistów z pierwszych lat Polski Ludowej.
Socjaliści – tacy jak Józef Cyrankiewicz, Oskar Lange, Stanisław Szwalbe, Julian Hochfeld, Jan Strzelecki – nie idealizowali powojennej sytuacji, ale dążyli do tego, by w takich warunkach, jakie istniały, realizować polską rację stanu, a zarazem wcielać w życie socjalistyczne ideały – na tyle, ile to było możliwe. Wymagało to kompromisów, często bardzo bolesnych. Relacja Werblana jest bezcenna dla zrozumienia tej postawy. Pozwala także zrozumieć, dlaczego ci „socjalistyczni realiści” okazali się znacznie bardziej odporni na kryzysy sumienia niż dawniejsi komuniści, dla których nierzadko odrzucenie stalinizmu powodowało utratę politycznej wiary.
Barwna narracja, trzeźwa ocena
Werblan do generacji przedwojennych komunistów ma stosunek raczej chłodny, gdyż dostrzega ich fanatyzm i serwilizm w stosunku do stalinowskiego ZSRR. Jest tu jednak bardzo ważny wyjątek – Władysław Gomułka. Werblan był bliskim współpracownikiem Gomułki, jego konsekwentnym zwolennikiem. a potem biografem. Boleśnie świadom dokonującej się autodestrukcji tego wybitnego przywódcy i krytycznie oceniający jego politykę w latach 1967-70 pozostał jednak obrońcą najważniejszych elementów linii politycznej Gomułki: zwiększania polskiej autonomii w ramach bloku socjalistycznego i stosunkowo liberalnej polityki wewnętrznej. Drugim przywódcą, którego autor wysoko ocenia, jest Wojciech Jaruzelski. Werblan broni decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego, choć krytycznie ocenia późniejszą politykę PRL jako marnującą szansę stworzoną przez decyzję z 13 grudnia.
Książkę czyta się świetnie, gdyż barwna narracja połączona jest ze zdumiewającym wręcz bogactwem faktów. Werblan, o ile wiem, nie prowadzi dziennika, ale z przyzwyczajenia zawodowego historyka starannie gromadzi dokumenty, a przede wszystkim dysponuje imponującą pamięcią. Zaś Robert Walenciak potrafi mądrze pokierować rozmową tak, by z tego bogactwa wiedzy historycznej wydobyć jak najwięcej. Tak więc powstała książka, której nikt poważnie interesujący się dziejami Polski Ludowej nie będzie mógł pominąć.
PS. Ta bardzo starannie opracowana książka nie uchroniła się jednak przed drobnymi błędami. W indeksie nazwisk Mieczysław Moczar figuruje jako Kazimierz, a Helena Wolińska staje się „Wolicką”.