Konwencja Sojuszu Lewicy Demokratycznej przyniosła nowe nadzieje i nowe plany. Szeroka koalicja w eurowyborach wydaje się pomysłem ryzykownym, ale raczej nieodzownym w obliczu ofensywy PiS.
Relacja na żywo.
Konwencja SLD zaczyna się. Iść razem, w szerokiej koalicji, czy osobno. Oto jest pytanie. Opcja lewica razem, ale chyba nie z „Razem”, raczej ma mniej zwolenników. Czy pójście w szerokiej koalicji centrolewicowej nie spowoduje utraty tożsamości SLD? Za to dzisiaj nie ma odpowiedzi. To będzie rok wielkich wyzwań i niewiadomych rozstrzygnięć. Do tej pory przeważają głosy na szeroką koalicją.
Leszek Miller powiedział, że znalezienie się na liście koalicyjnej nie oznacza zdobycia mandatu. Jestem posłuszny woli partii i nie wystartuje do wyborów z innej listy bez woli mojej macierzystej partii. „Jestem za szeroką koalicją” – powiedział były premier i szef SLD
Po burzliwej dyskusji przyjęto uchwałę o przystąpieniu SLD do szerokiej koalicji wyborczej w wyborach do europarlamentu. nie podjęto decyzji w jakiej formule wystartuje SLD w wyborach do sejmu i senatu.
Wróciłem
z Konwencji SLD. Konwencja była spokojna, prawie nudna, choć decyzja o przystąpieniu do Koalicji Europejskiej to zupełnie nowa droga, na którą wkracza SLD. Wchodzimy do wielkiej koalicji, która wystawi wspólną listę do Europarlamentu. Za przystąpieniem do koalicji głosowała zdecydowana większość delegatów. Ja także. Entuzjazmu jednak nie było, raczej zrozumienie trudnej sytuacji opozycji i w tym SLD także. Delegaci obawiali się, czy aby nie zostaniemy oszukani przy układaniu list? Czy nie utracimy swojej tożsamości, nie roztopimy się w masie różnych nurtów politycznych? Co się stanie, jak ta koalicja nie zda egzaminu? Jak potem wystartować w wyborach parlamentarnych?
Nikt nie jest w stanie dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie. Należy założyć, że w koalicji znajdą się ludzie dobrej woli, ale to tylko założenie. W naszej polityce oszustwa i niedotrzymywanie obietnic są dość powszechne. Pójście samodzielne do Eurowyborów lub z mniejszymi partiami na lewicy także nie daje gwarancji na sukces. Ostatnie wybory samorządowe nie były sukcesem, ani dla SLD, ani innych ugrupowań na lewicy. Trzeba spróbować nowego rozdania. Polityk prawicy stanie ramie w ramie z przedstawicielem lewicy, by przeciwstawić się innej prawicy. SLD, pewnie także ludowcy, i prawica, bo PO to prawica, staną w jednym szeregu. Różne rodzaje wojska w jednej armii walczące o jeden cel. Po batalii każdy rodzaj politycznego wojska wraca do swoich koszar i stoi na straży interesów swoich wyborców. Tak to ma wyglądać.
Konwencja ograniczyła zawarcie sojuszu tylko do Eurowyborów. Nie rozciągnięto sojuszu na wybory parlamentarne, bo to zdecydowanie za wcześnie. Oczywiście pojawiły się głosy – anonimowe- że to koniec SLD, że żenada, itp. Dlaczego jednak wyrażanie prawie wyłącznie anonimowo i to głównie w nieżyczliwych SLD mediach. Anonimowe dlatego, że pewnie wymyślone przez dziennikarzy. Znam ten sposób urabiania opinii. Tzw. anonimowy działacz to najczęściej postać wymyślona przez dziennikarzy. Obawa jest. Ja też nie mam pewności czy to był dobry ruch. Z drugiej strony mam już dosyć tych kilku procent poparcia i udawania, że jesteśmy potęgą. Jesteśmy, jacy jesteśmy i widzę, że powyżej pewnego poziomu nie możemy się wybić, choć SLD to partia ludzi mądrych i doświadczonych. Widocznie to nie jest dzisiaj w wielkiej cenie. Trzeba poszukiwać nowych rozwiązań.
We Wrocławiu
SLD poszedł do wyborów samorządowych w koalicji z ugrupowaniem prezydenta Dutkiewicza. Ja także zostałem radnym. SLD i ja także nie straciłem swojej tożsamości, a radni reprezentują interesy lewicy w Radzie Miejskiej. Skoro udało się w koalicji samorządowej to trzeba próbować na szerszym polu. Oczywiście chciałbym, by SLD było samodzielną potęgą, ale dzisiaj tak nie jest.