1 sierpnia Polacy nie tylko w stolicy, obchodzili rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Spory o jego sens i ocenę będą toczyły się jeszcze długo. Miało trwać tydzień,a nie ponad dwa miesiące. Zginął kwiat młodzieży i generalnie ok. 180 tys. cywilów. Po upadku Powstania wypędzono pół miliona ludzi,a lewobrzeżna Warszawa została niemal zrównana z ziemią.
Tego dnia oficjalną wizytę składał w Polsce szef dyplomacji Niemiec, dość młody polityk (53 l.),socjaldemokrata Heiko Maas. Wspominam o wieku ponieważ przez długi czas toczyły się dyskusje o tym-czy wraz z odchodzeniem nad Renem pokolenia, które pamięta II wojnę światową młodsi politycy będą kontynuowali linię kanclerza Willy Brandta,który 7 grudnia 1970 r. ukląkł przed pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie, prosił o wybaczenie i zainicjował długi oraz trudny proces pojednania obu naszych społeczeństw.
Moim zdaniem Heiko Maas we właściwy sposób.idzie drogą Brandta. Akcentował mocno odpowiedzialność państwa niemieckiego za zbrodnie i okrucieństwa oraz jasno stwierdził,że jest mu wstyd „za to, co Niemcy wyrządzili Polsce”.
W trakcie spotkania z młodzieżą w Muzeum Powstania Warszawskiego użył ładnej formuły,iż dla Niemców „to wielkie szczęście,że możemy żyć z Polakami jako równi partnerzy w zjednoczonej Europie”. Opowiedział się ponadto za tym,by wreszcie w RFN powstało miejsce pamięci ofiar wojny i okupacji w Polsce,które stanowiłoby znaczący gest pojednania.
Szereg razy,m.in. w Sejmie, mówiłem o istotnej triadzie występującej w tego rodzaju sytuacjach:”POROZUMIENIE- POJEDNANIE-WYBACZENIE”. To skomplikowane i długotrwałe procesy, na ogół nie poddające się schematycznym ujęciom. Porozumienie generalnie w stosunkach polsko-niemieckich mamy już za sobą,co nie znaczy,że występować już nie mogą znaczące różnice zdań w niektórych kwestiach (vide Nord-Stream 2,czy reparacje).Berlin jest dla Warszawy głównym partnerem gospodarczym (obroty ponad 110 mld. euro) i jednym z kluczowych partnerów politycznych. Proces pojednania jest bardzo zaawansowany, zaś co do wybaczenia to nie ma jednoznacznych jego mierników,ale z pewnością w miarę upływu czasu ono też postępuje.
Polacy słusznie szczycą się tym,że nie mieliśmy nigdy swojego Quislinga.(trochę już zapomniany polityk norweski kolaborujący z Hitlerem, który w 1940 r. ogłosił się premierem). Stąd trudno pojąć zapowiedź objęcia patronatem przez prezydenta Dudę uroczystości 75. rocznicy utworzenia Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych – blisko współdziałającej z Wehrmachtem. PAD idzie więc fałszywym śladem obecnego premiera,który półtora roku temu,w trakcie pobytu w Monachium, składał kwiaty na grobach żołnierzy tej Brygady. Z pewnością dziwią się temu wielce nie tylko żyjący jeszcze powstańcy, ale także sami Niemcy.