10 grudnia 2024

loader

Pandemia? Jaka pandemia?

Szczepić się chcemy albo nie, ale do ogródków – i nie tylko – ruszyliśmy tłumnie. Rządowa zasada „DDM” – dezyfencja, dystans, maseczka – nie miała szans z „PPM” – piwem, pizzą i muzyką.

Nowy Rok był w 2021 r. dwa razy. Pierwszy, styczniowy, z fajerwerkami i nadziejami, ale jednak domowy i przez to skromniejszy. 15 i 16 maja nadrobiły stratę. Społeczeństwo tak tęskniło za normalnością, że wyległo na popularne rozrywkowe ulice swoich miast w środku nocy z piątku na sobotę, zalewając przygotowane na historyczny moment restauracyjne ogródki. Dystans? Wiadomo, niemożliwy, wręcz niepożądany. Maski? Wielu obywateli wyrzuciło je jeszcze kilka dni wcześniej.

Warszawskie bulwary, łódzka Piotrkowska, Rynek Główny i inne historyczne place Krakowa, Rynek wrocławski czy Mariacka w Katowicach – wszędzie od północy strumieniami lały się ulubione napoje, a przed ogródkami, gdzie można też coś zjeść, stały kolejki.

Kogo tam nie było!

Studenci, którzy rozpoczęli naukę w tym roku akademickim, licząc na świetną zabawę w większych miastach, a dopiero teraz spotkali na żywo kolegów i koleżanki. Młodzież, która nie miała jak z przytupem odświętować osiemnastki czy matury. Pary z aplikacji, którym dotąd przepadały randki na mieście. Umęczone zdalnym nauczaniem rodziny z dziećmi i stęsknieni do rozrywek dorośli. A nawet policja. Żeby wypatrywać pijanych i awanturujących się, bo przecież nie egzekwować przepisy o ustawieniu stolików. Ale zgromadzenie było ludyczne, nie polityczne, więc zamiast wszczynać awantury, pluralistyczny tłum na Mariackiej tańczył pod gołym niebem jeszcze po trzeciej nad ranem. Dosłownie, jedna z knajp wystawiła nie tylko kraftowe piwo, ale też DJ-a.

A potem była Noc Muzeów

Impreza kulturalna, z roku na rok coraz bardziej modna, a do tego darmowa. Można było połączyć przyjemne z pożytecznym. Kto zabroni najpierw stanąć w długiej kolejce na wystawę, a potem ruszyć do knajpy? Kolejki były wszędzie, bo w odróżnieniu od ogródków muzea chciały zachować powagę, maski i dystans. Nawet jeśli zwiedzający, jak się zdarzyło w Gliwicach, chwilę wcześniej dosłownie stali jeden na drugim, obserwując wyczyny rekonstruktorów historycznych z czasów III powstania śląskiego.

(Nie) szczepimy się

Pierwszy dzień (chwilowej?) wolności świętowali i zaszczepieni, i antyszczepionkowcy, i ozdrowieńcy, i tacy, co zaszczepić się dopiero chcą. Nie da się w nieskończoność oczekiwać od ludzi, którzy pamiętają inne życie, że będą wiecznie siedzieć w domach. Tym bardziej, że „Polak potrafi”.
16 maja zaszczepionych dwiema dawkami było 11 proc. społeczeństwa. Jedną – mniej niż 1/3. Mniej więcej tyle samo, co ludzi odpowiadających w kwietniowych sondażach, że nie zaszczepią się za żadne skarby.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

W Wrocławiu kibole Śląska napadli na żużlowca Sparty

Następny

W czym libki mają rację?

Zostaw komentarz