Z nowym przewodniczącym Rady Naczelnej PPS Wociechem Koniecznym rozmawia Przemysław Prekiel.
W połowie marca zmieniły się władze PPS. To tylko zmiana pokoleniowa?
W rzeczywistości zmiana władz to dłuższy proces. Od Kongresu poprzez pierwsze posiedzenie Rady Naczelnej, ukonstytuowanie się władz, rejestrację w sądzie… Na pewno dokonała się zmiana pokoleniowa, chociaż istotniejsza pewnie jest zmiana mentalna. Wiek nie jest tak istotny, ważne jest podejście do polityki, do postrzegania siebie jako jej części. Polskiej Partii Socjalistycznej potrzeba wyjścia do ludzi, większej aktywności, uczestnictwa w codziennym życiu politycznym m.in. w wyborach. Do tego potrzeba działaczy chcących się zaangażować, poświęcić czas, co w dzisiejszym świecie, jeśli nie jest się zawodowym politykiem jest coraz trudniejsze. Krótko mówiąc – mniej mówienia, pisania, więcej pracy. Nie oznacza to odrzucenia dotychczasowego dorobku Partii, ludzi którzy pracowali aby przetrwała i kontynuowała swoją misję. Ale teraz musimy wszyscy ruszyć do przodu, rozwijać się, rozbudowywać struktury, pozyskiwać nowych członków i sympatyków. Podstawy, dorobek, tradycje mamy doskonałe, najlepsze nie tylko na lewicy. To, plus nowa energia w działaniu, nowe otwarcie na różne środowiska, powinno skutkować sukcesem.
Komu jest dziś potrzebna PPS?
Niewątpliwie żyjemy dzisiaj szybko, chcemy prostego, jasnego przekazu. Szybkiej identyfikacji. Polska Partia Socjalistyczna musi się do tego dostosować. Mamy wiele partii, organizacji lewicowych. Każda dba o swoją tożsamość, chce się uwiarygodnić programem, wykreować liderów, dotrzeć ze swoją nazwą i ideałami do jak największej części społeczeństwa. My części tej pracy nie musimy wykonywać, chciałbym, aby nasz program był dla ludzi lewicy, bo to im jesteśmy potrzebni, intuicyjny. Wszyscy bowiem wywodzimy się z jednego kamienia, z tego kamienia na Placu Grzybowskim.
Polska lewica potrzebuje partii, która nie zawiedzie, będzie nie tylko sercem, ale również rozumem i całym ciałem po lewej stronie. Wiadomo, polityka wymaga kompromisów, czasem jest grą kompromisów. Ale istnieją granice, których my nigdy nie przekroczymy – bo po prostu nie możemy, bo jesteśmy to winni całym pokoleniom tych, którzy byli przed nami jak i dzisiejszym zwolennikom lewicy.
Kapitalizm w Polsce wymaga korekty czy rewolucji?
Rewolucja to wielkie, może nawet niebezpieczne słowo. Żyjemy tu i teraz, mamy takie a nie inne problemy. Czas wielkich rewolucji przeminął. Dokonują się inne rewolucje – informatyczna, technologiczna, przemiany wewnątrz społeczeństw, zmiany podejścia do roli jednostek w społeczeństwie.
Naszą rolą jest ciągle dbanie o człowieka, o wartości humanistyczne, etyczne, aby uczynić ten zmieniający się świat lepszym, przyjaznym, pełnym wolności i sprawiedliwości społecznej. Nie dokonamy tego drogą rewolucji, bo musielibyśmy ich wywołać kilka, albo nawet kilkanaście. Kapitalizm też się zmienia, chociaż nie na lepsze. W Polsce musimy teraz dbać o to, by nie utracić tego, co udało się wywalczyć – wolności, demokracji, praworządności, udziału w wielkiej europejskiej rodzinie narodów.
Mamy wiele do zrobienia, musimy być czujni na co dzień, zanim zdążymy przygotować rewolucje, świat nas przegoni i pojawią się już nowe cele
czy zagrożenia.
Jednocześnie przyznam, że nie wierzę w samoistną czy dobrowolną korektę kapitalizmu. Musimy więc ciągle wywierać presję, w innym razie wyjdą demony o których istnieniu mogliśmy już zapomnieć. A nic nie jest dane raz na zawsze.
Towarzysz Przewodniczący jest lekarzem i dyrektorem jednego z częstochowskich szpitali. Służba zdrowia będzie oczkiem w głowie dla PPS?
Dla mnie na pewno. Dla PPS będzie jednym z ważnych punktów programu. Ochrona zdrowia powinna być na sztandarach lewicy, jest to sfera bliska ludziom, zarówno pacjentom jak i pracownikom. Z punktu widzenia politycznego jest też dla nas dobrym polem do działania. Osobiście dziwię się dość małemu zaangażowaniu różnych partii lewicowych w rozwiązywaniu problemów w tym zakresie, czy choćby temu, że nie przedstawiamy społeczeństwu jasnego programu poprawy jakości ochrony zdrowia w Polsce. Jest to dziedzina zaniedbana przez wszystkie rządy, obecnie ze złymi perspektywami.
Trzeba się zmierzyć z tym problemem, pomysły prawicy są śmieszne lub żadne, czasem groźne – jak na przykład zamiary liberałów chcących wszystko sprywatyzować i w ten sposób zrzucić odpowiedzialność państwa za zdrowie Polaków. Gdy lewica przedstawi spójny, realny plan naprawy ochrony zdrowia i zacznie go skutecznie wprowadzać w życie dostanie premię od społeczeństwa.
Mówiłem o tym na Kongresie Lewicy ponad dwa lata temu i odniosłem wrażenie, że nie jest to temat ,,nośny”, albo że nikt nie wierzy, że można tutaj odnieść sukces. A można, choć to wymaga ogromnej pracy, konsekwencji i pieniędzy.
Jesteście otwarci na współpracę z SLD i Razem? Pytam, bowiem PPS nie startuje w wyborach do PE. Dziwna decyzja.
Musimy w tym miejscu wrócić do pierwszego pytania… Poprzednie władze PPS nie podjęły decyzji co do udziału w wyborach do Europarlamentu. Wynikało to również z przyczyn, nazwijmy to, obiektywnych – przesunięcia daty Kongresu, więc naszych wewnętrznych spraw organizacyjnych. W kwietniu Rada Naczelna PPS podjęła decyzję o wsparciu kandydatów do Parlamentu Europejskiego startujących z list Lewicy Razem i tych kandydatów, którzy zostali zarekomendowani przez SLD na listę Koalicji Europejskiej. Po prostu będziemy wspierać tych, którzy prezentują socjalistyczną wrażliwość i jesteśmy przekonani o ich trwałych, lewicowych przekonaniach.
W poszczególnych województwach wygląda to różnie, ja jestem z Częstochowy, w Województwie Śląskim wspieramy Marka Balta, krajowego wiceprzewodniczącego SLD. Myślimy o jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu, mamy zamiar czynnie w nich uczestniczyć, przygotowujemy się do tego.
Możemy współpracować ze wszystkimi, z którymi znajdziemy wspólnotę programową. Mamy nadzieję, że tym razem powstanie jedna, lewicowa lista do Sejmu co będzie czytelnym sygnałem dla wyborców i pozwoli na zaistnienie tak potrzebnej lewicy w parlamencie. Osobną sprawą są wybory do Senatu. Ze względu na specyfikę okręgów jednomandatowych można tutaj pomyśleć o szerszej, prodemokratycznej koalicji.
Jak towarzysz chce przywrócić blask PPS? O tej partii słyszymy głównie w kontekście historycznym.
To prawda. Nasza historia jest piękna. Czerpiemy z niej, jak już wcześniej wspomniałem wszyscy się z niej wywodzimy. Czasem również powoduje nieporozumienia, zwłaszcza w kontaktach z młodszym pokoleniem – przykładowo słowo ,,towarzysz”, wywodzące się z ponad stuletniej tradycji, towarzyszami byli Daszyński, Piłsudski, Limanowski, Pużak, dziś brzmi anachronicznie, nawet dla niektórych dziwnie. To jednak właśnie nasza tożsamość, z której nie możemy i nie chcemy rezygnować.
W Europie działają partie o tradycjach jeszcze dłuższych niż nasza, do dziś zachowują swoje historyczne nazwy, np SPD obchodziła w 2013 roku 150 rocznicę powstania… A sposób na przywrócenie blasku to praca, rozbudowa struktur i lewicowa wiarygodność. Tutaj koła
nie wymyślimy.