W 40. rocznicę stanu wojennego prezentujemy nieznaną historię pewnego rysunku
Z jednej strony generał Jaruzelski z rzecznikiem rządu Urbanem. Z drugiej wąsaty kot przypominający Wałęsą, turoń-Kuroń i Lis z Gwiazdą. Osoby – symbole ówczesnej władzy oraz podziemnej opozycji solidarnościowej. Taki rysunek nie miał prawa ukazać się w stanie wojennym, w oficjalnie wydawanej prasie. Ale się ukazał. I zrobiła się niezła szopka.
Szopka noworoczna
To miała być satyryczna szopka na Boże Narodzenie. Dowcipne wiersze dziennikarza, zilustrowane rysunkami nastoletniego młodzieńca. Materiał zamówił do publikacji Kurier Lubelski, najpopularniejsza wtedy gazeta codzienna w Lublinie.
Niedługo potem wszystko było gotowe. Teksty pisał Kazimierz Pawełek, późniejszy senator. Zilustrował je Szczepan Sadurski, późniejszy zdobywca Złotej Szpilki, autor tysięcy rysunków, które publikowała (nie tylko polska) prasa. Dodajmy, obecny rysownik Trybuny.
Gdy wszystko było gotowe, poproszono młodego rysownika, aby dorysował winietę tytułową z napisem „Szopka noworoczna”. Nazajutrz doniósł dodatkowy rysunek do redakcji, materiały zamakietowano i puszczono do druku. Gdy nakład Kuriera Lubelskiego był już w kioskach, odkryto co tak naprawdę kryje się za postaciami z winiety Szopki.
Skandal z karykaturą
W stanie wojennym jakiekolwiek informacje na temat działaczy opozycji solidarnościowej, były na cenzurowanym – w sensie dosłownym. Urzędnicy – cenzorzy solidnie dbali aby nic, co niedozwolone, nie ukazało się w druku. Jednak tym razem cenzor zaspał. Nikt nie wnikał dokładnie, co jest na obrazku. Gdyby w porę to wyłapano, nie zaczęłaby się lokalna burza polityczna.
Pewne nie dowiemy się nigdy, co działo się wtedy w urzędzie cenzury, ale w redakcji do dziś niektórzy wspominają tamte wydarzenia. Jak wieść niesie, czołowe kierownictwo Kuriera Lubelskiego żegnało się z pracą. Gorąco zrobiło się też w lubelskim Komitecie Wojewódzkim PZPR.
Nie był to również dobry czas dla młodego karykaturzysty. Wróżono mu wilczym biletem (dyscyplinarnym usunięciem z liceum). Doradzano, aby podobne rysunki dobrze ukrył lub zniszczył, bo w każdej chwili czeka go wizyta panów ze Służby Bezpieczeństwa.
Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Za to rysunek ktoś podrzucił na biurko samemu Jaruzelskiemu. Tak przynajmniej twierdził informator autora tekstu szopki, dziennikarza Kazimierza Pawełka, który kilka lat później, już na spokojnie, opisał wszystko w książce.
Rysunki w biuletynie Solidarności
Zanim zilustrował szopkę dla Kuriera Lubelskiego, nastoletni Sadurski na krótko przed stanem wojennym, zanosił swoje rysunki do redakcji biuletyn NSZZ Solidarność Regionu Środkowowschodniego, gdzie je drukowano. Oczywiście bez nazwiska. Tym bardziej, że redakcja była niemal po sąsiedzku, blisko Bramy Krakowskiej – architektonicznego symbolu Lublina.
Można pisać, że kariera Sadurskiego jako satyryka, zaczęła się od skandalu politycznego. Dziś, gdy pytają go, czy nie boi się rysować Kaczyńskiego i jego prawicową świtę usadowioną u szczytów władzy, odpowiada: – Skoro wtedy się nie bałem…
Satyra stanu wojennego
Rysunki satyryczne Szczepana Sadurskiego powstałe w stanie wojennym, można obecnie oglądać w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. Są częścią ekspozycji stałej, od samego początku działania tej placówki. Nie ma wśród nich opisanego wyżej rysunku. Trafił jednak na wystawę w Warszawie, organizowaną przez Muzeum Karykatury. Jest ogólnodostępna, można ja oglądać do 31 grudnia w Galerii W-Z przy schodach ruchomych Trasy W-Z (ul. Krakowskie Przedmieście 85).