Dzięki partii aktualnie i od lat rządzącej przywykamy powoli do przekonania, że politycy z górnej półki, ci z PiS-u, i nie tylko oni, nie są nędzarzami. Upubliczniono niedawno Polakom stan posiadania (dochody) wybrańców narodu. Robią wrażenie.
Coraz bardziej umacniają w przeświadczeniu, przynajmniej tych nieco myślących, że do polityki idzie się zasadniczo (ew. również) dla wpływów i pieniędzy. Że, dla czynienia dobra publicznego to taka ściema przy okazji, aby naród głosował i wybrał. Nawet ci najbardziej ideowi przestają z czasem stronić od konfitur. Jasne, że nie wszyscy politycy grzeszą pazernością, jednako polityka, zwłaszcza ta długotrwała i niepodzielna zasadniczo jak aktualnie w Polsce, korumpuje, niestety. Zapewne to nie polski wynalazek, jednako w europejskiej demokracji, do której rzekomo należymy, aspekt ten winien podlegać skutecznej kontroli, hamującej finansowe apetyty i zapędy parlamentarnych wybrańców i rządowych nominantów. Ale kto będzie kontrolował Kaczyńskiego i jego polityczną sitwę ?!
Mając przewagę w sejmie, poukładali wszystko w taki sposób, aby zapewnić sobie nietykalność prawną i polityczną. Np. zapisali w prawie, że w czasie pandemii koronawirusa urzędnicy państwa zwolnieni są: .. od odpowiedzialność za podjęte decyzje. To jakieś kuriozum, za którym można skryć każdy przekręt władzy. Przykłady cudownie znikającej grubej kasy już się pojawiają, i nikt za to nie odpowiada – maseczki i respiratory. Rodzą zasadne podejrzenia pod adresem władzy. Do beznadziejnie smutnych wniosków dochodzę obserwując rozpanoszoną prywatę i bezwstydny ciąg na kasę polityków Prawa i Sprawiedliwości, przyssanych od pięciu lat do cycka z publicznym groszem. Nie zamierzają puścić. Póki co, nie ma siły, aby ktoś im tego skutecznie zabronił. Łamią prawo ?? Skądże !! Wszystko jest legal artis. Ci, co pomstują na kasową niesprawiedliwość, grymaszą i zrzędzą, mogą im naskoczyć. Co najwyżej są w stanie się wkurzać buszując po Internecie na stronach z ujawnionymi dochodami polityków. Są tam prawdziwi rekordziści.
Jakkolwiek nie wyłącznie od Kaczyńskiego, ci od prezesa robią wrażenie szczególne, bo aktualnie i od paru lat przy korycie, jak zwykł to nazywać naród. Warto poczytać. Taki np. Zbigniew Ziobro, minister i prokurator w jednym – nie tylko on – tłucze kasę i nadyma majętność własną z godnym podziwu i pozazdroszczenia rozmachem. I niech kto spróbuje powiedzieć, że mu się nie należy. Ziobro jest żywą personifikacją zła nagrodzonego, nie tylko kasą, również rozległością przypisanych jego urzędowi uprawnień, które zaprzągł skutecznie dla prywaty m. innymi. . Zresztą, są lepsi od niego w mnożeniu kasy własnej. Przy politykach obławiają się kumple i familianci na licznych posadach zależnych od Państwa i samorządów. Pierwszy z brzegu przykład: media ostatnio donoszą, że lokalny działacz partii Kaczyńskiego, chyba z Ostrołęki lub okolic, rozwalił skutecznie w kolizji drogowej służbowy samochód należący do żony. Miał zakaz prowadzenia pojazdów. Właścicielka służbowego auta, żona sprawcy, pani Katarzyna, jest – trzeba trafu, gdyż to zapewne zdolna kobieta – wiceprezesem zarządu Energa Elektrownie Ostrołęka SA. Nie czepiam się: każdy może być wpływowym działaczem partii rządzącej, rozwalić prowadzony bez uprawnień samochód, przy tym mieć małżonkę na wypasionym stanowisku w spółce skarbu państwa. Dotąd takie wypasy przynależały wyłącznie, jak nieustannie obwieszcza propagandowa młócka, do (tfu!) komunistów. Ten przykład, jeden z mnogich w sieci wzajemnych powiązań i partyjnych zależności w Prawie i Sprawiedliwości, ukazuje patologię władzy, w której z elegancją hipopotama tapla się PiS. Tak oto rodzi się, rozrasta i krzepnie rządowy, kumpelski i familijny układ żywotnie i dożywotnio zainteresowanych rządami nominatów Prawa i Sprawiedliwości. Wszak, należy im się !! Dopisuje się do tego krąg kolejny, równie krzepki i rozległy, zadawalający się tym, co łaskawie spadnie z pańskiego stołu, pod postacią 500 plus i innych socjałów. To ostanie da się po ludzku zrozumieć, gdyż dla wielu beneficjentów są to kwoty spore, nie bez znaczenia dla domowych budżetów. Nie zmienia to faktu, że głosujący na partię Kaczyńskiego pogrążają się w myślowym letargu. Kochają Dudę i Morawieckiego, nie mówiąc o prezesie. Wcale zapewne niemała grupa miłośników Prawa i Sprawiedliwości nie ma zamiaru splamić się pracą, Po co, skoro Państwo daje. Tak trzymać. Jesteśmy na finansowej prostej typu „greckiego”. Jeśli do tego dodać wiszącą nad Polską prezydencką recydywę z Dudy, to już jakieś szaleństwo. Pozostaje tylko sprawą czasu, kiedy pogrążymy się w gospodarczej zapaści i UE będzie musiała wyciągać nas z tego bagna. Media zwane publicznymi, z TVP i jej odnogami na czele, mącą we łbach skutecznie. Doprawdy, coraz trudniej zrozumieć, jak coś takiego jest możliwe w demokratycznym, i chcącym uchodzić za wzorzec kultury rozmaitej i nieskończonej, państwie. Poczucie osobistej bezsilności wobec tego co dzieje się w polskiej polityce – wobec Dudowego zagrożenia zwłaszcza – próbuje rekompensować sobie, między innymi, zapisem jak wyżej. Uspokoić się jednak jakoś nie mogę. Niech to szlag trafi.