9 grudnia 2024

loader

Zjazd rodzinny faszyzującej prawicy

Nie opadł jeszcze kurz po prezentacji Polskiego Ładu. Bilboardy z dumną zapowiedzią pozyskania 770 mld euro wiszą już na ulicach miast. Jeśli była szansa w czasie pandemii przekonać wyborców PiS, że ich partia jednak nie jest dobrym i sprawnym gospodarzem na kryzysowe czasy, to już minęła.

Pieniądze mają nadejść lada chwila, szczepionki, na które czekało wielu obywateli, już nadeszły. Dopiero za jakiś czas zaczniemy się zastanawiać, gdzie ten europejski poziom życia, o którym wspomniano nam w klipie reklamowym Krajowego Planu Odbudowy. A może nawet nie zaczniemy, bo zdjęcie masek, wakacje i względna stabilność nam wystarczą?

Tymczasem dla PiS Plan Odbudowy i szczątkowa progresja podatkowa z Polskiego Ładu to środki, tak jak swojego rodzaju 500+. Cel leży gdzie indziej. Pisamo już o planie budowy nowego człowieka, wiernego Zjednoczonej Prawicy od narodzin (chrztu) aż po grób (i katolicki pogrzeb). I to nie wszystko. Nowy człowiek ma być jednym z rodziny nowych prawicowych Europejczyków. Wyborcy PiS cieszą się z nadchodzącej kolejnej poprawy swojego losu, opozycja liberalna w najgorszy możliwy sposób potwierdza, że najchętniej by tę poprawę zablokowała, a Jarosław Kaczyński spotyka się w Warszawie z szefem hiszpańskiego Vox i liderką Braci Włochów. Stawką jest Europa.

Na razie skrajna prawica chce być trzecią frakcją w Europarlamencie. Tyle jest w stanie osiągnąć, jeśli pozbiera rozrzuconych w różnych grupach nacjonalistów i prawoskrzydłowych z różnych „partii ludowych”.Zmienia język, nie chce być garstką oszołomów. Nie ma już eurosceptyków – są eurorealiści. Nie ma narodowców – są obrońcy suwerennego prawa do samostanowienia. Nie chodzi o podważanie praw człowieka, tylko o wprowadzanie do debaty publicznej tematu tradycyjnego modelu rodziny. Czy innej wizji polityki migracyjnej. Chociaż tutaj akurat postulaty skrajnej prawicy realizuje już z Brukseli z powodzeniem prawica „zwyczajna”.
Skrajnej prawicy też nie ma. Przynajmniej na użytek polskich mediów przyszła eurofrakcja została nazwana „centroprawicową”. Papier i internet wszystko zniesie. Także nazywanie „centrum” włoskiej prawicy, której politycy wzdychają za Mussolinim i odmawiają człowieczeństwa migrantom. Albo Hiszpanów z Vox, którzy państwo generała Franco najchętniej odtworzyliby jeden do jednego. Razem z tajną policją, więzieniami i wycinaniem przeciwników. Oto partnerzy PiS. Oto ideologiczne inspiracje Kaczyńskiego i jego ludzi. Warto o tym pamiętać zawsze, kiedy PiS nieoczekiwanie wrzuci do dyskusji jakiś prospołeczny postulat. Drobne korekty polskiego kapitalizmu peryferii mają tylko zniechęcić do protestowania, gdy potem zrobimy krok w stronę nie New Deal, a Estado Novo.

Oni potrafią zręcznie podmieniać znaczenie słów, by budować pozytywne skojarzenia. Sprzedawać katolicki autorytaryzm, pozbawiający kobiety praw i godności, jako godną szacunku tradycję. Tworzyć swoje media i uczelnie. Budować w białych rękawiczkach piekło dla wszystkich, którzy myślą inaczej. Rzucać pojęciem totalitaryzmu i nadmuchiwać narodowy balonik, by wybić ludziom z głowy lewicowe alternatywy, ale spokojnie rozmawiać z włoskimi faszystami i porozumiewać się, gdy trzeba, ponad granicami.

PiS pozbawił Polki jednego z praw, wydawałoby się, powszechnie w Europie akceptowanych, a potem śmiał się, widząc, jak Europa nic z tym nie robi. Przykrajał organy państwowe pod swoje potrzeby, a potem kpił z wezwań do opamiętania. Tym inspiruje prawicę taką jak VOX. Teraz ich celem jest Europa, która nawet nie będzie do niczego wzywała, bo wyrzuci do kosza konwencje przeciwko przemocy, skasuje prawa kobiet i mniejszości. Łudząc po drodze wizją stabilności i dobrobytu. Nie będzie chętnych, żeby za tym głosować? A dlaczego nie? Przed pandemią rozgoryczenie z powodu neoliberalnych porządków rosło na całym niemal kontynencie. Tyle tylko, że na same neoliberalne porządki nikt z faszyzującej rodziny ręki podnieść nie zamierza. Bo jedni, jak Vox, są szowinistami programowo wolnorynkowymi, a innym, jak PiS, na wielkie zmiany brakuje odwagi. Wzorowe chrześcijańskie rodziny, hołubione w propagandzie, nadal będą harować ponad siły. Ze związkami zawodowymi czy innymi wywrotowcami Europa Ojczyzn da sobie radę. Nakręcanie nagonek czy wymyślanie wrogów to rzecz, którą wszyscy uczestnicy spotkania w Warszawie mają opanowane śpiewająco.

Jeszcze możemy coś zrobić, żeby tak się nie stało. Zapomnieliśmy, jak zmienia się świat? Chcemy obudzić się, kiedy będzie za późno?

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

„Szturmem chcieli zdobyć niebo…” (cz. VII)

Następny

Wykopywanie kopalni

Zostaw komentarz