Z trójki reprezentantów Polski w grze pojedynczej, do drugiej rundy wielkoszlemowego Australian Open awansowała jedynie Iga Świątek, która w dwóch setach wyeliminowała Holenderkę Arantxę Rus. Nie popisali się natomiast obaj nasi singliści – Hubert Hurkacz odpadł po porażce ze Szwedem Mikaelem Ymerem, a Kamila Majchrzaka z turnieju wykosił Serb Miomir Kecmanović.
Rozstawiona w turnieju z numerem 15. Świątek w pierwszej rundzie trafiła na Holenderkę Arantxę Rus, którą w trwającym 76 minut pojedynku pokonała 6:1, 6:3. Tym samym polska tenisistka zrewanżowała się sklasyfikowanej obecnie na 77. pozycji rywalce za ubiegłoroczną porażkę w pierwszej rundzie turnieju WTA w Rzymie, który poprzedzał wielkoszlemowy French Open zakończony jak wszyscy pamiętamy wielkim triumfem Świątek. Warszawianka zaczęła mecz z impetem i po 12 minutach prowadziła już 3:0, a cał partię po 32 minutach wygrała 6:1. W drugim secie Holenderka była skuteczna tylko na początku i ostatecznie przegrał 3:6.
Przed rokiem warszawianka na kortach w Melbourne odpadła w 1/8 finału. W US Open dotarła do trzeciej rundy, a w turnieju French Open sięgnęła po historyczny dla polskiego tenisa tytuł. Co ciekawe, w imprezach pod szyldem WTA nie odnotowała tak dobrych rezultatów jak w Wielkim Szlemie. „Nie wiem, dlaczego lepiej mi idzie w turniejach wielkoszlemowych. Może to kwestia przygotowań, może to po prostu idealny dla mnie czas na grę? Ale moim celem jest dobrze wypadać w każdym turnieju. Na razie jednak jest tak, chociaż nie powinno, że bardziej sprężam się w Wielkim Szlemie, bo mam w głowie zakodowane, że są to najważniejsze zawody w sezonie” – podsumowała Świątek na pomeczowej konferencji prasowej.
Dorwać Camilę Giorgi
Warszawianka została przed tegorocznym turniejem na kortach Melbourne Park zaliczona do grona faworytek, głównie jednak dlatego, że ma na koncie wielkoszlemowy tytuł. Ale tenisowi eksperci do najpoważniejszych kandydatek do zwycięstwa zaliczają Australijkę Ashleigh Barty (liderka rankingu WTA w pierwszej rundzie rozgromiła reprezentantkę Czarnogóry Dankę Kovinić 6:0, 6:0), Amerykankę Serenę Williams, Japonkę Naomi Osakę, Hiszpankę Garbine Muguruzę i Rumunkę Simonę Halep, ale duże szanse na triumf dają też Ukraince Jelinie Switolinie i broniącej tytułu Amerykance Sofii Kenin.
Na razie jednak Iga Świątek ma na głowie pojedynek w II rundzie z Camilą Giorgi. To znacznie bardziej wymagająca rywalka od Rus, bo 29-letnia włoska tenisistka, chociaż w tej chwili w wyniku regresu formy zajmuje w rankingu WTA dopiero 79. lokatę, to ma wielkie doświadczenie i styl gry, który nie odpowiada naszej tenisistce. Giorgi uwielbia uderzać piłki z całą mocą, a jeśli ma swój dzień, to samymi serwisami potrafi doprowadzić do frustracji każdą tenisistką z Top 100 światowego rankingu. Warto przypomnieć, że piłka po jej podaniach często przekracza 200 km/h. Ma też jednak uzasadnioną opinię zawodniczki chimerycznej i nieobliczalnej, przez co trudno jest jej utrzymać wysoką dyspozycję czasem nawet w jednym meczu, a c o dopiero w turnieju czy całym sezonie. Niewiadomą jest też forma fizyczna włoskiej tenisistki. W poprzedzającym Australina Open turnieju w Melbourne musiała skreczować w pojedynku z Sofią Kenin z powodu kontuzji mięśnia przywodziciela, a w I rundzie wielkoszlemowej imprezy wyszła na mecz z reprezentantką Kazachstanu Jarosławą Szwiedową z bandażem na nodze. Nie przeszkodziło jej to jednak wygrać pewnie 6:3, 6:3. Świątek dobrze pamięta ostatnie spotkanie z Giorgi. „Nasz mecz z 2019 roku był dla mnie bardzo trudny, bo wtedy po raz pierwszy spotkałam się z rywalką, która potrafi tak mocno uderzać. Na szczęście od tego czasu poczyniłam postępy i jestem lepiej przygotowana. Mam jednak świadomość, że w środę czeka mnie trudny pojedynek, bo Camila potrafi grać na najwyższym poziomie” – przyznała szczerze Polka w jednym z wywiadów. Dla przypomnienia – dwa lata temu Świątek i Giorgi trafiły na siebie także w II rundzie Australian Open. Warszawianka przegrała wtedy gładko 2:6, 0:6, ale miała wtedy ledwie 17 lat i był to jej debiutancki występ w turnieju głównym Wielkiego Szlema. A od tego czasu w jej karierze wiele się przecież zmieniło.
Jeśli Świątek wyeliminuje Giorgi, to w trzeciej rundzie czeka ją pojedynek z Francuzką Fioną Fero lub reprezentantką Kazachstanu Jeleną Rybakiną, natomiast w IV rundzie może trafić na żądną rewanżu za French Open wiceliderkę rankingu WTA Simonę Halep.
„W Paryżu Iga zrobiła historyczny wynik, ale niech się nam nie wydaje, że Wielkie Szlemy wygrywa się codziennie. W tenisie nikt poza Sereną Williams, Federerem, Nadalem czy Djokoviciem nie startuje w nich z myślą, że je wygra. A wynik Igi w Australin Open sprzed roku, czwarta runda, zostanie z nią w rankingu WTA jeszcze przynajmniej przez rok. Jeśli w tym roku zajdzie dalej, to będzie duży bonus, ale jeśli jej się to nie uda, punkty i tak zachowa” – podkreślił trener 19-letniej warszawianki Piotr Sierzputowski.
Szwed okazał się lepszy
Na pierwszej rundzie swoją tegoroczną przygodę z Australian Open zakończyli natomiast obaj nasi reprezentanci w grze pojedynczej. O ile porażkę Kamila Majchrzaka z 21-letnim Serbem Miomirem Kecmanoviciem (ATP 42) 2:6, 4:6, 3:6 trudno uznać za sensację, bo piotrkowianin daleki jest od swojej najlepszej formy i zajmowane przez niego aktualnie 109. miejsce w rankingu tylko to potwierdza.
Zdecydowanie większym rozczarowaniem jest przegrana Huberta Hurkacza z dużo niżej notowanym 22-letnim Szwedem Mikaelem Ymerem 6:3, 3:6, 6:3, 5:7, 3:6. Sklasyfikowany obecnie na 30. pozycji w rankingu wrocławianin zdawał się być w wysokiej formie, co potwierdził w czasie styczniowych startów w USA i w rozegranym w Melbourne turnieju ATP 250, w którym doszedł do ćwierćfinału. Porażka z notowanym na 95. miejscu światowej listy szwedzkim tenisistą została uznana przez znawców tego sportu za sensację, bo Hurkacz przez Australian Open był wymieniany w gronie graczy zdolnych do zamieszania w zdominowanej przez weteranów czołówce. Z „mieszaniem” Polak będzie jednak musiał poczekać do następnych wielkoszlemowych turniejów.
Na pocieszenie został mu jeszcze udział w grze podwójnej. W deblowym turnieju Australian Open zagra w parze z Kanadyjczykiem Felixem Augerem-Aliassime, a ich przeciwnikami w I rundzie będą Brytyjczycy, bracia Ken i Neal Skupscy. W deblowej rywalizacji zobaczymy też Łukasza Kubota, który w tym sezonie będzie występował w parze z Holendrem Wesleyem Koolhofem. Kubot i Koolhof zostali rozstawieni w turnieju z numerem 4. i w I rundzie zmierzą się z Urugwajczykiem Arielem Beharem i Ekwadorczykiem Gonzalo Escobarem. Deblowe potyczki z udziałem Kubota i Hurkacza odbędą się w środę 10 lutego.