8 listopada 2024

loader

Bayern zdetronizował Real Madryt

Triumf Bayernu Monachium w Lidze Mistrzów zaowocował awansem niemieckiego klubu na pozycję lidera klubowego rankingu UEFA. Bawarczycy wyprzedzili w zestawieniu dwa hiszpańskie zespoły – Real Madryt i FC Barcelona. Z polskich zespołów w czołowej setce znalazła się tylko Legia Warszawa, która została sklasyfikowana jednak na odległym 90. miejscu.

Odniesione w minioną niedzielę w Lizbonie zwycięstwo w finale Ligi Mistrzów w potyczce z Paris Saint-Germain (1:0) zapewniło Bayernowi nie tylko solidny przypływ gotówki (w sumie na udział w tej edycji mistrzowie Niemiec zarobili ponad 82 mln euro), ale też awans w klasyfikacji europejskich klubów. Ranking UEFA tworzony jest na podstawie wyników z ostatnich pięciu sezonów w europejskich pucharach. Każda drużyna otrzymuje dwa punkty za zwycięstwo oraz jeden punkt za remis. Z powodu pandemii koronawirusa zmieniono zasadę liczenia punktów za wyniki w Lidze Mistrzów. Zmiany w regulaminie regulowały zasady liczenia punktów za spotkaniach rozgrywanych bez rewanżów. zespoły, które odniosły w nich zwycięstwa w regulaminowym czasie gry lub dogrywce otrzymywały trzy punkty, dwa przyznawano za remis w dogrywce, a jeden punkt za porażkę w regulaminowym czasie gry lub w dogrywce. Przyznawano także dodatkowe punkty za awans do ćwierćfinału, półfinału oraz finału. Za kwalifikację do fazy grupowej Ligi Mistrzów UEFA nagradza czterema punktami bonusowymi, zaś za awans do rundy pucharowej daje pięć punktów bonusowych.
W poprzednim notowaniu po sezonie 2018/2019 Bayern zajmował trzecią lokatę, teraz z dorobkiem 136 punktów awansował na pierwsze miejsce przed Real Madryt (134 pkt) i Barcelonę (128 pkt). Kolejne lokaty w czołowej dziesiątce zestawienia zajęły: 4. Atletico Madryt (127 pkt), 5. Juventus Turyn (117 pkt), 6. Manchester City (116 pkt), 7. Paris Saint-Germain (113 pkt), 8. FC Sevilla (102 pkt), 9. Manchester United (100 pkt) i 10. FC Liverpool (99 pkt).
Daleko w tyle znalazło się także miejsce dla jednego z klubów PKO Ekstraklasy. W przeciągu ostatnich pięciu sezonów Legia Warszawa w ostatnich pięciu sezonach zdobyła w europejskich rozgrywkach zaledwie 17 punktów, co dało jej 90. pozycję w rankingu. To najwyżej z polskich klubów, bo kolejne ex aequo z dorobkiem 3,225 pkt sklasyfikowano na 299. miejscu. Są to: Piast Gliwice, Lechię Gdańsk, Cracovię, Jagiellonię Białystok, Górnik Zabrze, Arkę Gdynia, Zagłębie Lubin i Śląsk Wrocław.
Niemcy walczą o Lewego
Robert Lewandowski spełnił wreszcie swoje wielkie sportowe marzenie i do kolekcji swoich piłkarskich trofeów dołączył triumf w Lidze Mistrzów. Ma jednak jeszcze wielką szansę zgarnąć w tym roku drugi z wymarzonych laurów, czyli nagrodę dla piłkarza roku. Wiadomo już, że tytułu przyznawanego od 1956 roku przez „France Football” w tym roku nie dostanie, bo redakcja tego francuskiego tygodnika zrezygnowała z przyznawania „Złotej Piłki” w 2020 roku. I ostatnio potwierdziła, że zdania nie zmieni, chociaż jest z tego powodu powszechnie na całym świecie krytykowana. Ale plebiscyt „FF” to nie jedyne przecież wyróżnienie indywidualne w światowym futbolu. Nie mniejszą wartość i ciężar gatunkowy ma nagroda dla piłkarza roku przyznawana przez FIFA i wszystko wskazuje, że w tym roku dostanie ja właśnie Lewandowski. Takie przekonanie wyraził ostatnio m.in. prezydent Bayernu Monachium Herbert Hainer. „ Robert w pełni zasłużył na to, by zgarnąć nagrodę dla najlepszego piłkarza na świecie. Rozegrał znakomity sezon. Wygrał wszystko, a został najlepszym strzelcem w trzech rozgrywkach, w tym w Lidze Mistrzów, strzelił najwięcej goli w całym sezonie, a ponadto wykonał świetną robotę w finale z Paris Saint-Germain. Nie widzę nikogo, kto mógłby w tym roku odebrać Lewandowskiemu tytuł najlepszego piłkarza na świecie” – powiedział Hainer na łamach sportbild.bild.de.
Kapitan reprezentacji Polski został królem strzelców Bundesligi (34 gole), Pucharu Niemiec (sześć goli) i Ligi Mistrzów (15 goli), zatem w barwach Bayernu w minionym sezonie zdobył 55 bramek. Trudno zaprzeczyć, że są to mocne argumenty za przyznaniem mu nagrody „Piłkarza Roku FIFA”.
Utrzymać się na szczycie
Jeśli rzeczywiście „Lewy” ją dostanie, byłby to dopiero drugi wyłom w trwającej ponad dekadę dominacji Lionela Messiego i Cristiano Ronaldo, którzy w ostatnich latach zgarniali niemal wszystkie indywidualne wyróżnienia. W 2018 roku wszedł im w paradę Chorwat Luka Modrić, któremu trochę na wyrost przyznano tytuł Piłkarza Roku FIFA” i „Złotą Piłkę” po zdobyciu przez zespół Chorwacji wicemistrzostwa świata w Rosji. Teraz przed szansą przełamania hegemonii Argentyńczyka i Portugalczyka stoi Lewandowski, mocno wspierany tym razem przez Bayern Monachium i całą niemiecka Bundesligę, której dla celów marketingowych taka indywidualna nagroda dla występującego w niej piłkarza jest bardzo potrzebna.
Wymuszona przez pandemię nietypowa forma dokończenia rozgrywek w Lidze Mistrzów przyniosła sukces zespołom z niżej dotąd cenionych Bundesligi oraz Lique 1. W półfinale doszło przecież do dwóch potyczek niemiecko-francuskich, a wcześniej z rywalizacji odpadły zespoły hiszpańskie, włoskie i angielskie, wśród których byli też finaliści Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu, czyli Tottenham i FC Liverpool).
W tej chwili trudno przewidzieć, czy w obecnej edycji Champions League Bayern Monachium zdoła powtórzyć sukces. Cytowany już wyżej prezes klubu uważa, że tak. „To może być początek nowej ery Bayernu. W ostatnich latach odmłodziliśmy zespół w ściśle ukierunkowany sposób. Dokonaliśmy zmian po czasach Arjena Robbena i Francka Ribery’ego. Mamy młody, utalentowany zespół, w którym nie brakuje też doświadczonych i klasowych zawodników, jak Manuel Neuer, Thomas Mueller i Robert Lewandowski. To naprawdę dobra mieszkanka i co najważniejsze, jeszcze nie wypalona. Dlatego jestem dobrej myśli także jeśli chodzi o wyniki w nowym sezonie” – zapewnia Herbert Hainer.
Piłkarze Bayernu dostali wolne do 7 września, a do gry wrócą już 11 września, w meczu 1. rundy Pucharu Niemiec z FC Dueren. Potem podopieczni Hansiego Flicka zagrają z Schalke w meczu inaugurującym 1. kolejkę Bundesligi, zaś później czeka ich mecz z FC Sevilla o Superpuchar Europy.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Messi rozpoczął niebywałą zadymę w Barcelonie

Następny

Zieliński nadal będzie grał dla De Laurentiisa

Zostaw komentarz