Zespół Warty Poznań brutalnie odarł fanów Legii Warszawa z nadziei na szybki powrót ich ulubieńców do ligowej elity. „Wojskowi” przegrali u siebie 0:1 i spadli na przedostatnie miejsce w tabeli. Porażkę na swoim stadionie ze Stalą Mielec poniosła Wisła Kraków, za co głową zapłacił słowacki trener Adrian Gula, którego w poniedziałek zastąpił Jerzy Brzęczek.
Przegrana z Wartą była już 14. ligową porażką zespołu Legii w tym sezonie. To najgorszy wynik „Wojskowych” w całej ich historii. Do tej pory ich rekord wynosił 13 przegranych meczów i został ustanowiony dwukrotnie – w sezonach 1936 i 1975/76. Warto przy tym wspomnieć, że Legia ze średnią zdobytych dotąd ligowych punktów (0,90) jest najgorszym zespołem z grona obrońców mistrzowskich tytułów w Europie. Najlepiej w tym gronie spisuje się Crvena Zvezda Belgrad ze średnią 2,59 pkt, zaś ostatnich w zestawieniu legionistów wyprzedzają mistrz Albanii Teuta Durres i mistrz Kosowa FC Prisztina, ale te dwa zespoły mają przynajmniej średnią powyżej jednego punktu.
Wypada też odnotować sukces „Warciarzy”, bo wygrali z Legią na jej boisku po raz pierwszy od czasów przedwojennych. Ostatni raz dokonali tej sztuki 23 sierpnia 1936 roku, w sezonie, w którym „Wojskowi” zaliczyli swój jedyny jak dotąd spadek z ekstraklasy. Warta była wówczas czołową drużyna w kraju i pokonała Legię na jej stadionie aż 5:1. Ale nie była to najwyższa porażka legionistów z tym poznańskim zespołem w dziejach. Wyżej przegrali z nim w 1927 roku, bo aż 1:8. Ale istotniejsza jest przegrana z 1936 roku, bo potem na kolejną wiktorię na Łazienkowskiej „Warciarze” musieli czekać 86 lat. Miejmy nadzieję, że więcej analogii z rozgrywkami ligowymi w 1936 roku nie będzie, a trzeba pamiętać, że wtedy „Wojskowi” spadli z hukiem do niżej ligi, a potem klub został rozwiązany i reaktywowano go dopiero po wojnie. Dzisiaj Legia jest klubem prywatnym, którego właścicielem jest Dariusz Mioduski, więc raczej do powtórki z historii i ponownego rozwiązania klubu nie dojdzie, co najwyżej dojdą nowi akcjonariusze lub dojdzie do zmian właścicielskich.
Porażka z Wartą jest o tyle zaskakująca, że jest pierwszą w tym roku poniesioną przez legionistów. Wcześniej wygrali wszystkie sparingi, a rundę wiosenną zaczęli od wyjazdowego zwycięstwa 3:1 z Zagłębiem Lubin. Co prawda trener Legii Aleksandar Vuković dawał do zrozumienia, że jego drużynie w tym spotkaniu po prostu dopisało szczęście, bo tak naprawdę oddała w nim tylko dwa strzały na bramkę po w miarę składnych akcjach. Reszta to był przypadek lub błędy przeciwników.
Wygląda na to, że trener Warty Dawid Szulczek uważnie przeanalizował przebieg tej potyczki i wyciągnął odpowiednie wnioski, bo w niedzielę jego piłkarze bez problemu rozbijali nieskładne ataki legionistów, a sami raz po raz szarżowali na bramkę strzeżoną przez Artura Boruca. W 23. minucie Dawid Szymonowicz pokonał 40-letniego golkipera, a 52 minut później obaj panowie zafundowali kibicom show w polu karnym Legii – Szymonowicz zastąpił drogę usiłującemu wykopnąć piłkę Borucowi, ten chwycił go za głowę i mocno odepchnął, a obdarzony aktorskim talentem piłkarz Warty dramatycznie pokulał się po trawie. Sędziujący spotkanie Łukasz Kuźma z Białegostoku obejrzał powtórkę tej sytuacji na monitorze VAR i nie miał wątpliwości – pokazał Borucowi czerwoną kartkę i jeszcze podyktował „jedenastkę” dla poznańskiego zespołu. Wykonujący ją Słowak Adam Zrelak nie zdzierżył jednak wybuchu niczym nieskrępowanej wrogości ze strony fanów stołecznej drużyny i spudłował, ale legionistom to i tak w niczym nie pomogło, bowiem do ostatniego gwizdka nie zdołali przeprowadzić na tyle składnej akcji, żeby dało się ją zakończyć choćby wyrównującym golem. „Nie oszukujmy się – to było słabe, bardzo słabe spotkanie w naszym wykonaniu. A wynik to odzwierciedla. Walczymy o utrzymanie i nasza świadomość tego faktu teraz jest jeszcze większa. O ile ktoś do niedawna łudził się, że jest inaczej, to po meczu z Wartą chyba już nie ma żadnych wątpliwości. Wszyscy musimy oswoić się z tą sytuacją” – przyznał szczerze Vuković, który chyba stracił nadzieję, że właściciel klubu zechce z nim przedłużyć kontrakt.
Legia przegrała 14. mecz w tym sezonie w fatalnym stylu, ulegając przy tym nie zespołowi z czołówki, tylko z dołu tabeli. A w lutym ekipę Vukocicia czekają jeszcze dwie potyczki z drużynami zagrożonymi spadkiem – w 22. kolejce na wyjeździe z dzierżącym „czerwoną latarnię” w tabeli Bruk-Betem Nieciecza, zaś w 23. kolejce u siebie z Wisłą Kraków. W krakowskim klubie w miniony poniedziałek doszło do zmiany trenera. Po porażce u siebie ze Stala Mielec 46-letni słowacki szkoleniowiec Adrian Gula został zwolniony, a jego miejsce zajął były selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek. „Miejsce w tabeli oraz dorobek punktowy nie napawają optymizmem. Przed trenerem został postawiony jasny cel – ma utrzymać zespół w ekstraklasie. Podpisaliśmy na razie kontrakt do końca sezonu, ale cieszymy się, że poprowadzenia naszej drużyny podjął się szkoleniowiec takiego kalibru. Uważam, że to bardzo dobry wybór” – powiedział podczas prezentacji medialnej prezes Wisły Dawid Błaszczykowski, brat współwłaściciela klubu Jakuba Błaszczykowskiego, a zatem także siostrzeniec Brzęczka. „Kwestie mojego powiązania rodzinnego z Jakubem i Dawidem są dla mnie bardzo ważne. Oglądałem na bieżąco mecze Wisły i dużo o zespole rozmawialiśmy przy okazji naszych spotkań” – przyznał Brzęczek. W jego sztabie szkoleniowym trenerem przygotowania fizycznego będzie Leszek Dyja, a asystentem Radosław Sobolewski, który w Wiśle był już asystentem pierwszego trenera, a ostatnio samodzielnie prowadził Wisłę Płock, lecz od kwietnia ubiegłego roku pozostawał bez pracy.
Zespół „Białej Gwiazdy” zaczął rundę wiosenną od dwóch porażek – na wyjeździe z Rakowem Częstochowa 0:2 i w miniony weekend u siebie z mielecką Stalą 0:1. Brzęczek, mimom swoich rodzinnych koneksji z szefami klubu, nie dostanie z dnia na dzień tuzina nowych piłkarzy, więc będzie musiał sklecić zespół z tych graczy, których dostał w spadku po Adrianie Guli i Peterze Hyballi. Podjął się ryzyka, bo zajmujący 13. lokatę wiślacy mają już cztery punkty straty do 12. Śląska Wrocław, a tylko jedno „oczko” przewagi nad pierwszym w tercecie trzech spadkowiczów Zagłębiem Lubin, za którym z 18. pkt plasuje się Legia, mająca jeszcze w zapasie zaległe spotkanie z Bruk-Betem. Tak więc trzeba przyjąć, że w tej chwili w strefie spadkowej znajduje się sześć zespołów, a wśród nich są: Legia, 15-krotny mistrz Polski, mająca 13 mistrzowskich tytułów na koncie Wisła Kraków oraz mające w dorobku po dwa mistrzostwa Polski Zagłębie Lubin i Warta Poznań. Dokonania Górnika Łączna i Bruk-Betu Nieciecza na tle tego kwartetu prezentują się mizernie, co jednak nie znaczy, że te dwa zespoły należy z góry skazywać na degradację. A gdyby nawet, to wciąż pozostaje do obsadzenia jeszcze miejsce trzeciego spadkowicza. A reszta stawki z całą pewnością zrobi teraz wszystko, żeby tej nieszczęsnej szóstce outsiderów odjechać na bezpieczną odległość.