Opublikowane w miniony piątek w Dzienniku Ustaw rozporządzenie Rady Ministrów zezwala od 19 czerwca na obecność kibiców na meczach piłkarskich, lecz jedynie w ograniczonej liczbie, nie więcej niż 25 procent pojemności trybun.
Tak więc premier Mateusz Morawiecki spełnił prośbę prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, pojawił się jednak problem, bo pandemia koronawirusa w Polsce nie słabnie, a nawet wręcz odwrotnie. Po wprowadzeniu zmian w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 29 maja 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz. U. poz. 964, 966, 991 i 1006), jeden z punktów stanowi: „Na stadionach i boiskach w zakresie organizacji współzawodnictwa sportowego seniorów w rozgrywkach prowadzonych przez polski związek sportowy w drugiej i trzeciej klasie rozgrywkowej oraz Pucharze Polski lub ligę zawodową działającą w najwyższej klasie rozgrywkowej w sporcie piłka nożna oraz na stadionach oraz przy wykorzystaniu infrastruktury zewnętrznej do uprawiania sportów motorowych w zakresie organizacji współzawodnictwa sportowego w rozgrywkach prowadzonych przez polski związek sportowy w drugiej klasie rozgrywkowej oraz przez ligę zawodową działającą w najwyższej klasie rozgrywkowej w sporcie żużlowym organizacja współzawodnictwa sportowego odbywała się tak, aby udostępniono publiczności co czwarte miejsce na widowni, w rzędach naprzemiennie, z tym że nie więcej niż 25 procent liczby miejsc przewidzianych dla publiczności”.
Sekretarz generalny PZPN Maciej Sawicki przyznał jednak publicznie, że federacja monitoruje sytuację w kraju związaną z pandemią i nie wyklucza, że w niektórych regionach kraju udostępnienie trybun dla kibiców może zostać odłożone w czasie. „Widzimy, że w niektórych regionach kraju może być problem, żeby to rozporządzenie weszło w życie już od 19 czerwca. Wydaje mi się więc, że finalne wdrożenie tego planu będzie bardzo zróżnicowane, jeśli chodzi o województwa i będzie zależało również od władz lokalnych. Bezpieczeństwo widzów jest dla nas najważniejsze” – stwierdził Sawicki.
Na szczęście chodzenie na mecze nie jest obowiązkowe i nikt nie musi narażać swojego zdrowia, jeśli tego nie chce. Ewentualne pretensje w razie zakażenia można będzie kierować na Berdyczów.