Odkąd Cristiano Ronaldo latem 2018 roku odszedł z Realu Madryt do Juventusu Turyn, jego pozycja mega gwiazdy światowego futbolu z roku na rok słabła. Nie tylko we Włoszech pojawiły się sugestie, że może powinien już przejść na piłkarską emeryturę. Ośmieszył je swoim pierwszym występem w turnieju Euro 2020/21.
W meczu Portugalia – Węgry na Puskas Arenie w Budapeszcie, wygranym przez obrońców mistrzowskiego tytułu 3:0, Cristiano Ronaldo strzelił dwa gole i z dorobkiem 11 bramek został liderem klasyfikacji strzelców mistrzostw Europy. Wcześniej dzielił ten splendor z Michelem Platinim, który w Euro ‚84 zdobył snajperską koronę zaliczając dziewięć trafień. Portugalski piłkarz na swój dorobek zapracował aż w pięciu turniejach. Tak na marginesie w liczbie startów w w finałach mistrzostw Europy jest absolutnym rekordzistą, bo nikt inny tyle razy co on nie rywalizował w europejskim czempionacie. I jeszcze w każdym z turniejów trafiał do siatki, co samo w sobie jest jego wyjątkowym osiągnięciem (dwie bramki zdobył w Euro 2004, jedną w Euro 2008 i po trzy w Euro 2012 i Euro 2016). Nikt inny nie trafił do siatki w więcej niż trzech turniejach finałowych.
Zepchnął w cień Michela Platiniego
Cristiano Ronaldo debiutował w mistrzostwach Europy w 2004 roku, w imprezie zorganizowanej w jego ojczystym kraju. Miał wtedy ledwie 18 lat, ale gospodarzom czempionatu w finale show skradła niedoceniana drużyna Grecji, która w finale pokonała Portugalczyków 1:0. Potem Cristiano Ronaldo wystąpił jeszcze w mistrzostwach w 2008 roku (Austria i Szwajcaria) i 2012 (Polska i Ukraina), ale pierwszy mistrzowski tytuł dla Portugalii zdobył dopiero w 2016 roku na turnieju we Francji. W tegorocznej edycji europejskiego czempionatu, rozgrywanego wyjątkowo w 11 krajach, Portugalia broni więc wywalczonego pięć lat temu trofeum.
Wysoka wygrana z Węgrami nie czyni wprawdzie ekipy trenera Fernando Santosa faworytem imprezy, tym bardziej, że ma w grupie jeszcze za przeciwników zespoły Francji i Niemiec, ale też pewnie nikt nie odważy się teraz kwestionować jej szans. Również dlatego, że 36-letni Cristiano Ronaldo sprawia wrażenie, jakby chciał w tym turnieju przypomnieć światu jakie miejsce zajmuje w futbolowej hierarchii.
Po spotkaniu podkreślał jednak skromnie, że najważniejsze było zwycięstwo. „To był bardzo trudny mecz, bo przeciwnik bardzo dobrze się bronił. Ostatecznie strzeliliśmy jednak trzy bramki, a ja jestem bardzo wdzięczny całemu zespołowi, że pomógł mi zdobyć dwie z nich. Istotne jest, żeby w taki turniej wejść z dobrym wynikiem. Nam się to udało i teraz musimy tylko kontynuować to, co udało się nam tutaj wypracować. Każde zwycięstwo cieszy i daje nam pewność siebie. Koncentrujemy się teraz na kolejnym meczu grupowym, z Niemcami, w którym znowu spróbujemy wygrać” – stwierdził po meczu gwiazdor portugalskiej reprezentacji.
Najstarszy strzelec mistrzostw
Strzelając dwa gole węgierskiej drużynie powiększył swój bramkowy dorobek w drużynie narodowej do 105. trafień w 174 występach. Lepszy od niego pod tym względem jest już tylko Irańczyk Ali Daei, który w latach 1993-2006 w 149 meczach zdobył 109 goli. Z czynnych piłkarzy poza Ronaldo najskuteczniejsi w piłce reprezentacyjnej są jego wielki konkurent do sławy Leo Messi, który w barwach Argentyny rozegrał 145 meczów i strzelił 73 gole, a kolejną lokatę zajmuje reprezentant Indii Sunil Chhetri (72 gole w 112 meczach). Czwarty w zestawieniu jest Robert Lewandowski, który w reprezentacji Polski rozegrał dotąd 120 spotkań i strzelił 66 goli, a tuż za nim plasuje się Brazylijczyk Neymar (65 goli w 105 występach).
Kończąc wątek rekordowych dokonań Cristiano Ronaldo warto podkreślić, że strzelając dwa gole Węgrom został ona najstarszym piłkarzem w historii mistrzostw Europy, który tego dokonał. Wcześniej najstarszym strzelcem był reprezentant RFN Bernd Hoelzenbein, który w 1976 roku pokonał bramkarza Czechosłowacji mając na karku 30 lat i 103 dni.
Ponadto te dwa trafienia powiększyły łączny dorobek strzelecki kapitana reprezentacji Portugalii w mistrzostwach naszego do 42 goli, wliczając kwalifikacje, co czyni rekordzistą. Drugi w tej klasyfikacji wszech czasów jest Szwed Zlatan Ibrahimović z 25. trafieniami.
Krezus wśród sportowców
Cristiano Ronaldo jest jednym z najlepiej opłacanych sportowców na świecie. W ostatnim rankingu magazynu „Forbes” zajął trzecią lokatę, za mistrzem mieszanych sztuk walki Conorem McGregor, który zarobił 180 mln dolarów oraz gwiazdorem FC Barcelona Leo Messim z rocznym przychodem w wysokości 130 mln USD. Portugalskiemu asowi Juventusu „Forbes” przypisał zarobki w wysokości 120 mln USD. W czołowej dziesiątce sportowych krezusów znalazł się jeszcze tylko jeden piłkarz, występujący w Paris Saint-Germain Brazylijczyk Neymar, którego roczne dochody wyceniono na 95 mln USD. Poza nim w Top 10 zestawienia znaleźli się: gracz futbolu amerykańskiego Dak Prescott (107,5 mln USD), koszykarz LeBron James (96,5 mln USD), tenisista Roger Federer (90 mln USD), kierowca Formuły 1 Lewis Hamilton (82 mln USD), gracz futbolu amerykańskiego Tom Brady (76 mln USD) i koszykarz Kevin Durant (75 mln USD). Najlepiej zarabiający obecnie polski sportowiec i piłkarz, Robert Lewandowski, z przychodami szacowanymi na 34 mln USD zajął w rankingu „Forbesa” odległą, 48. pozycję.
Wracając do portugalskiego piłkarza. Prognozy, że po nieudanym sezonie w Juventusie jego pozycja osłabła i nikt nie będzie mu już chciał płacić takiej bajońskiej gaży, jaką ma w obecnie (30 mln euro rocznie na rękę), po tych mistrzostwach Europy mogą okazać się chybione. Używany przez niego skrót CR7, łączący inicjały boiskowego przydomka i numeru na koszulce, to już powszechnie rozpoznawalna na świecie marka biznesowa.
CR7 to medialna potęga
Warto też podkreślić, że Cristiano Ronaldo ma też ponad sto milionów fanów obserwujących regularnie jego profil w mediach społecznościowych. Ma on więc duże możliwości wpływania na opinię publiczną, czego dowiódł, być może nawet nie chcąco, podczas konferencji prasowej przed meczem z Węgrami, gdy ostentacyjnie odstawił na bok ustawiona przed nim na stole butelkę coca-coli i na jej miejsce postawił butelkę z woda mineralną. Ten jego gest dezaprobaty niemal natychmiast wywołał spadek notowań akcji koncernu Coca-Cola na giełdzie. Hiszpański dziennik „Marca” podał, że akcje Coca-Coli na rynku europejskim na otwarciu turnieju wyceniane były na 56,1 dolarów za jedną, a po konferencji ekipy Portugalii ich cena szybko spadła do 55,2 dolarów. Spadek cen akcji o 1,6 procent spowodował, że wartość firmy wyceniana na 242 mld dolarów obniżyła się o cztery miliardy dolarów.
Człowiek posiadający taki wpływ na zachowania milionów ludzi to marketingowy skarb i Cristiano Ronaldo na pewno nie będzie nigdzie kopał piłki za stawkę akceptowaną przez innych piłkarzy. Pod tym względem portugalski gwiazdor się nie zmienia, ponieważ niezmiennie uważa, iż jest najlepszy na świecie. Ciekawe czy przekonają się jeszcze o tym Francuzi i Niemcy.