12 lipca 2024

loader

Euro 2020/21: Początek turnieju w cieniu dramatu

W miniony piątek na Stadionie Olimpijskim w Rzymie odbyła się ceremonia otwarcia finałów mistrzostw Europy. A potem reprezentacja Włoch w spotkaniu inauguracyjnym pokonał Turcję 3:0. Wyczekiwana przez kibiców impreza zaczęła się więc efektownie. Niestety, już następnego dnia w Kopenhadze w meczu Danii z Finlandią doszło do dramatycznych wydarzeń.

Zdaniem większości futbolowych ekspertów największym faworytem turnieju Euro 2020/21 jest reprezentacja Francji, ale w piątkowy wieczór na Stadio Olimpico w Rzymie zespół Italii mógł zasiać w ich umysłach ziarno zwątpienia. Prowadzona przez trenera Roberto Manciniego ekipa squadra azzurra w efektownym stylu rozbiła mocną drużynę Turcji 3:0, odnosząc dziewiąte zwycięstwo z rzędu i notując 28 mecz bez porażki. Włoscy piłkarze oddali w tym meczu 24 strzały na bramkę rywali, w tym osiem celnych), mieli w posiadaniu piłkę przez 64 procent czasu gry, wymienili między sobą 616 podań przy 87 procentach celności. Innymi słowy robili na boisku co chcieli przez 90 minut. Gole strzelili Ciro Immobile i Lorenzo Insigne, a jeden padł po strzele samobójczym.
Przed spotkaniem Mancini obiecał włoskim kibicom piłkarski spektakl i słowa dotrzymał. Jego podopieczni pokazali kawał naprawdę świetnego futbolu i dali tym sygnał, że także ich trzeba traktować jak faworytów mistrzostw. Włosi mają na koncie tylko jeden triumf w europejskim czempionacie, wywalczony w 1969 roku. Potem jeszcze dwukrotnie docierali do finału – w 2000 roku przegrali z Francuzami, a w 2012 z Hiszpanami. Wygląda na to, że także w tej edycji te trzy zespoły będą nadawać ton rywalizacji. „Italia wróciła i jest naprawdę piękna” – komentują media w Hiszpanii, bo Mancini, który wcześniej pracował we Włoszech, Anglii, Turcji i Rosji, pomysł na grę reprezentacji Włoch w znacznej mierze oparł jednak na hiszpańskich wzorcach.
Sami Hiszpanie mają jednak w tej chwili większy ból głowy, bo trener Luis Enrique przed poniedziałkowym meczem ze Szwecją nie mógł normalnie pracować z kadrą z powodu zakażeń koronawirusem. Podobny problem mieli też Szwedzi, więc dopiero po spotkaniu w Sewilli będzie można coś więcej powiedzieć o aktualnych możliwościach tych zespołów. A na ile wiarygodne są opinie ekspertów o sile reprezentacji Francji, przekonamy się we wtorek po jej meczu z zespołem Niemiec.
Wiadomo już natomiast to, że swoje trzy grosze do rozgrywki potentatów wtrąci drużyna Belgii, która w sobotę na stadionie Kriestowskij w Petersburgu na oczach ponad 24 tysięcy widzów bez większego trudu rozbiła 3:0 ekipę Rosji, potwierdzając tym zwycięstwem, że nie bez powodu znajduje się na pierwszym miejscu rankingu FIFA. Dwa gole dla belgijskiej drużyny strzelił napastnik Interu Mediolan Romelu Lukaku, a trzecią dorzucił obrońca Borussii Dortmund Thomas Meunier. Wygrana dała Belgom prowadzenie w grupie B, lecz w sobotę wieczorem uwagę świata przykuwały dramatyczne wydarzenia dziejące się w drugim meczu tej grupy – Danii z Finlandią. Spotkanie rozpoczęło się o 18:00 na stadionie Parken w Kopenhadze, na którego trybunach zasiadło ponad 15 tysięcy widzów. Murowanym faworytem tego meczu byli Duńczycy, z którymi Finowie wcześniej w 60 meczach wygrywali tylko 11 razy. Największą piłkarską gwiazdą na boisku był kolega Lukaku z formacji ofensywnej Interu Mediolan, 29-letni Christian Eriksen. W 43. minucie meczu duński piłkarz bez kontaktu z przeciwnikiem nagle upadł na murawę boiska. Natychmiast udzielono mu pomocy, ale szybko się okazało, że piłkarz stracił przytomność, nie wykazuje funkcji życiowych i wymaga reanimacji. Pozostali piłkarze reprezentacji Danii utworzyli kordon i zasłonili przed kamerami telewizyjnymi leżącego na murawie kolegę, a potem eskortowali tak ratowników wynoszących Eriksona na noszach ze stadionu. Mecz został przerwany i obie drużyny zeszły do szatni. Spiker na stadionie poprosił jednak obecnych na stadionie kibiców, by nie opuszczali obiektu do czasu ogłoszenia oficjalnego komunikatu.
W oficjalnym komunikacie UEFA przekazała, że stan piłkarza został ustabilizowany. „Po nagłym wypadku z udziałem duńskiego gracza Christiana Eriksena, odbyło się spotkanie kryzysowe z obiema drużynami i sędziami tego meczu, po którym postanowiono wznowić zawody o 20:30”.
Spotkanie wznowiono, ale Duńczycy chyba nie mieli głowy do grania w piłkę, bo chociaż na boisku uzyskali wręcz miażdżąca przewagę na drużyną Finlandii, to przegrali sensacyjnie 0:1. Mieli doskonałą okazję na wyrównanie, bo sędzia podyktował na ich korzyść rzut karny, lecz Pierre-Emile Hoejbjerg dosłownie kopnął piłkę w ręce fińskiego bramkarza. Porażka reprezentacji Danii to pierwsze wielka sensacja tegorocznych mistrzostw Europy, ale wypada mieć nadzieję, że kolejne nie będą miały już tak dramatycznych okoliczności.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Terminarz i wyniki Euro 2020/21

Zostaw komentarz