8 listopada 2024

loader

Hekatomba na budowach aren mundialu 2022 w Katarze

Wybór Kataru na organizatora piłkarskich mistrzostw świata w 2022 roku od początku wzbudza kontrowersje. Najnowszą wywołał brytyjski dziennik „The Guardian” podając, że na budowach stadionów w tym kraju od 2010 roku straciło życie ponad 6,5 tysiąca robotników sprowadzonych z Azji Południowej.

Wedle ustaleń dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez reporterów „Guardiana” od grudnia 2010 roku co tydzień w Katarze ginie na budowach sportowych obiektów średnio 12 robotników, sprowadzonych do Kataru z Indii, Nepalu, Pakistanu, Bangladeszu i Sri Lanki. W tych wyliczeniach brytyjski dziennik powołuje się na oficjalne dane publikowane niechętnie przez katarskie władze. W rzeczywistości liczba robotników zmarłych podczas budowy stadionów i sportowej infrastruktury może być znaczne wyższa. Powodem są przede wszystkim bardzo ciężkie warunki pracy. Pracodawcy nagminnie oszczędzają na odpowiednich zabezpieczeniach, zwłaszcza dla pracujących na wysokościach.
Te informacje uzyskane od robotników potwierdza m.in. reportaż niemieckiej telewizji WDR z czerwca 2019 roku, w którym dziennikarz tej stacji nagrał ukrytą kamerą makabryczne warunki, w jakich mieszkali pracownicy firmy Design Maintenance, podwykonawcy przy budowie stadionu Al Thumama w Dosze, który ma pomieścić 40 tysięcy widzów. Pochodzący z Nepalu robotnicy gnieździli się w małych pokojach, byli fatalnie żywieni, a jedna łazienka z sanitariatem przypadała na 200 osób. Nie mogli porzucić pracy, bo odebrano im paszporty zaraz po przyjeździe, a poza tym pracodawca płacił im pensje z dużym opóźnieniem. Wybuchy niezadowolenia czy próby protestów tłumili brutalnie pilnujący porządku ochroniarze, często z użyciem przemocy. Steve Cockburn, dyrektor sekcji sprawiedliwości ekonomicznej i społecznej Amnesty International w swoim raporcie opisał, że powszechnym procederem katarskich inwestorów jest nadużywanie tzw. systemu kafala, który uzależnia sprowadzonych z zagranicy robotników do pracodawcy przypisanym do firmy sprowadzającej pozwoleniem na pracę. System kafala stawia pracowników w asymetrycznej relacji w stosunku do pracodawcy. „Gdyby przez te 10 lat FIFA wykorzystała swoje wpływy i zmusiła władze Kataru do przeprowadzenia reform w systemie zatrudniania cudzoziemców, nie byłoby tylu ofiar i tylu opowieści robotników o doznanych przez nich przez te lata cierpieniach. Ale do rozpoczęcia mistrzostw zostało już tylko 22 miesiące, a większość obiektów jest już albo skończona, albo na ukończeniu” – podkreśla Cockburn.
Z ustaleń wynika jednak, że za możliwość wyjazdu do zarobkowej pracy w Katarze azjatyccy robotnicy muszą płacić po kilka tysięcy dolarów pośrednikom. W Katmandu stawka wynosi 2-4 tys. dolarów amerykańskich, a mimo to w minionej dekadzie z tego kraju na katarskie budowy wyjeżdżało rocznie nawet 120 tys. Nepalczyków, którzy przysyłając rodzinom zarobione za granicą pieniądze zwiększyli PKB Nepalu o 25 procent. System pozwoleń kafala pod naciskiem międzynarodowej opinii publicznej zniesiono w Katarze dopiero pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Podwyższono też robotnikom minimalną pensję do 1 tys. rialów (ok. 1 tys. zł), a pracownicy mogą dzisiaj zmienić pracodawcę w ramach jednego zezwolenia na pracę.
Reforma systemu kafala nie poprawiła jednak warunków bezpieczeństwa na budowach. „Dwóch pracowników zmarło na stadionie na moich oczach. Gdy odmówiliśmy pracy, nasi przełożeni zmusili nas do groźbami do powrotu” – opowiadał przed kamerą stacji WDR Nagendra Yadav, jeden z nepalskich robotników. Katarskie władze śmiertelne ofiary wypadków na budowach często zaliczają jako „zmarłych z przyczyn naturalnych”. „The Guardian” wyliczył, że 69 procent zgonów jakie miały w ostatnich latach miejsce w zbiorowiskach robotników z Indii, Bangladeszu i Nepalu miała jako przyczynę podawane „niewydolność oddechową” lub „atak serca”.
W połowie marca 2020 r. katarskie władze spędziły tysiące robotników do izolowanych obozów pod pretekstem przeprowadzania testów na koronawirusa. Amnesty International określiło warunki panujące w tych odizolowanych enklawach jako „nieludzkie”. Ludzie zostali w nich stłoczeni na małych przestrzeniach, a jako wyżywienie na cały dzień dostawali po kawałku chleba i butelkę wody. Wielu pracowników odesłano do ich krajów, a że robiono to w atmosferze pandemicznego zagrożenia, zwykle „zapominano” wypłacić tym ludziom wynagrodzenia, a często nawet nie pozwalano zabrać im osobistych rzeczy.
Z danych wynika, że do pracy w przy budowie piłkarskich aren w Katarze zgłosiły się dwa miliony pracowników z niemal całego świata. Oficjalnie „tylko” 37 z nich zginęło przy pracy przy stadionach, inni stracili życie z „innych przyczyn”. Ale licznik zgonów nie zatrzymuje się. Największym niebezpieczeństwem dla życia pracowników jest słońce. Za dnia temperatury w Katarze są nie do wytrzymania, więc wielu decyduje się na pracę w nocy lub wcześnie rano. Przy złej widoczności łatwo o błąd, zwłaszcza przy pracach na wysokości. Ale wśród przyczyn zgonów odnotowanych wśród zagranicznych robotników wymienia się też wypadki drogowe (12 procent) i samobójstwa (7 procent). Współczynnik zgonów na COVID-19 pozostaje w Katarze stosunkowo niski. Problem stanowi jednak klasyfikacja zgonów, ich dokumentacja i przejrzystość, bo władze Kataru ociągają się z uporządkowaniem tej kwestii i twierdzi, że liczba zgonów jest proporcjonalna do wielkości siły roboczej imigrantów. „Wskaźnik śmiertelności w tych społecznościach mieści się w oczekiwanym zakresie dla wielkości i demografii populacji. Jednak każde stracone życie jest tragedią i nie szczędzimy wysiłków, by zapobiec każdej śmierci w naszym kraju. Wszyscy obywatele i cudzoziemcy mają dostęp do bezpłatnej opieki zdrowotnej na najwyższym poziomie, a w ciągu ostatniej dekady nastąpił stały spadek wskaźnika umieralności wśród przyjezdnych pracowników w związku z reformami BHP w systemie pracy” – zapewnił rzecznik katarskiego rządu.
Komitet organizacyjny mundialu w Katarze, a także działacze FIFA, głęboko ubolewają nad śmiertelnymi ofiarami budowy piłkarskich aren i niezmiennie na pytanie o te sprawy odpowiadają mniej więcej tak: „Bardzo żałujemy wszystkich tych tragedii. Zbadaliśmy każdy incydent, aby upewnić się, że wyciągnięto wnioski. Zawsze zachowywaliśmy przejrzystość w tej kwestii, ale też kwestionowaliśmy niedokładne wyliczenia dotyczące liczby pracowników, którzy zginęli przy naszych projektach”.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Liga Mistrzów UEFA: Bayern i PSG praktycznie już w ćwierćfinale

Następny

„Zbrodnicze bandy podziemia” – przewrotnie „wyklęte” cz. I

Zostaw komentarz