Hubert Hurkacz coraz lepiej sobie radzi w tenisowej elicie
Hubert Hurkacz pokonał 6:2 3:6 6:4 Francuza Lucasa Pouille’a, tegorocznego półfinalistę Australian Open, i awansował do III rundy turnieju Indian Wells z pulą nagród 9,2 mln dolarów, w której we wtorek w nocy zmierzył się z Japończykiem Keiem Nishikorim. Te kwoty i te nazwiska dowodzą, że Polak zaczyna rywalizować w tenisowej pierwszej lidze.
W rankingu ATP Hurkacz przed turniejem w Indian Wells był sklasyfikowany na 67. pozycji, ale miał do obrony aż 81 punktów z ubiegłego sezonu za udane występy w dwóch chińskich challengerach – półfinał w Shenzhen i finał w Zhuhai. Występ w wielkim amerykańskim turnieju, jednym z najlepiej obsadzonych w sezonie, był więc dla Polaka sporym ryzykiem, bo dopiero awans do czwartej rundy, za który przyznawane jest 90 punktów rankingowych, nie groził spadkiem na światowej liście. Ale na drodze do tego etapu Hurkacza czekały potyczki z graczami z najwyższej półki.
W pierwszej rundzie nasz tenisista trafił na 29-letniego Amerykanina Donalda Younga, aktualnie 21. rakietę w Stanach Zjednoczonych, sklasyfikowanego w rankingu ATP na 206. miejscu, który do turnieju Indian Wells dostał się dzięki tzw. dzikiej karcie. Hurkacz pokonał go bez większego trudu 6:3, 6:3, ale w II rundzie czekało go starcie z przeciwnikiem znacznie bardziej wymagającym. Zajmujący obecnie 30. lokatę w rankingu ATP Francuz Lucas Pouille błysnął w tegorocznym wielkoszlemowych Australian Open, którego był jedną z rewelacji dochodząc aż do półfinału. Z tego też powodu starszy od Hurkacza o trzy lata rywal był faworytem pojedynku. Na korcie już tego jednak nie potwierdził, przegrywając z Polakiem 2:6, 6:3, 4:6. Dla Hurkacza był to życiowy sukces w turniejach rangi Masters 1000, bo wcześniej w żadnym nie udało mu się zakwalifikować do trzeciej rundy.
Po meczu Poullie komplementował polskiego tenisistę. „Znam go trochę, ponieważ dwa lata temu ćwiczyliśmy razem w Dubaju. To dobry zawodnik, już w zeszłym roku nie był zły. Rozegrał cztery sety z Cilicem w French Open, a ostatnio pokonał Nishikoriego, z którym zagra teraz w III rundzie Indian Wells. Wiedziałem, że mecz z nim będzie trudny, jak sądzę wie to także Nishikori. Sam jestem ciekawy jakim wynikiem skończy się ich pojedynek. Hurkacz ma warunki fizyczne i umiejętności pozwalające mu realnie myśleć o awansie do Top 10 światowej listy, ale czy się do niej dostanie, na razie trudno powiedzieć. Dla wszystkich dobrych graczy przecież nie starczy w niej miejsca” – powiedział Lucas Pouille.
Faworytem wtorkowej potyczki Nishikoriego z Hurkaczem (zakończyła się po zamknięciu wydania) był rzecz jasna sklasyfikowany obecnie na 7. miejscu rankingu ATP Japończyk, chociaż dwa tygodnie temu przegrał w Dubaju z polskim tenisistą w drugiej rundzie 5:7, 7:5, 2:6. Gdyby nasz tenisista ponownie pokonał Nishikoriego i awansował do IV rundy Indian Wells, otrzymałby za to 90 punktów i 91 205 dolarów. A w walce o ćwierćfinał zmierzyłby się ze zwycięzcą pojedynku między 10. w rankingu ATP Marina Cilicia i 24. Kanadyjczykiem Denisem Shapovalovem. A to już jest tenisowa pierwsza liga.