8 listopada 2024

loader

Kubica znów na czele

Belgijska ekipa WRT z Robertem Kubicą w składzie jest jak na razie niepokonana w rywalizacji European Le Mans Series. W minioną niedzielę wygrała drugi z tegorocznych wyścigów, rozegrany na torze Red Bull Ring w Spielbergu.

Według prognoz pogody cały niedzielne zmagania w European Le Mans Series miały się odbyć w deszczu, ale podczas startu na Red Bull Ringu nie padało i wyścig wystartował na suchym torze. W ekipie WRT jako pierwszy za kierownicą samochodu zasiadł Chińczyk Yifei Ye. Nie poszło mu najlepiej i szybko zaczął spadać na dalsze pozycje i w pewnym momencie zajmował nawet dziewiątą lokatę. Opanował jednak sytuację i po kilku kolejnych okrążeniach odrobił straty i wrócił do czołówki, oddając auto w ręce zmieniającego go Roberta Kubicy na drugiej pozycji.
Polski kierowca na suchym torze ścigał się tylko przez kilkanaście minut, bo nadciągnęły ciemne chmury i lunął obfity deszcz. Zawodnicy szybko zjeżdżali do alei serwisowej na zmianę opon, a po zmianie ogumienia na bardziej przystosowanego do jazdy w deszczu Kubica dał popis skutecznej jazdy i utrzymywał świetne tempo w tych trudnych warunkach. Ale sporą część swojego przejazdu spędził za samochodem bezpieczeństwa. Na niespełna godzinę przed końcem wyścigu Polaka za kierownicą prototypowego auta ekipy WRT zmienił Szwajcar Louis Deletraz. W tym momencie belgijski zespół o zwycięstwo walczył już z teamem G-Drive Racing (Rusinow, Colapinto, de Vries).
Rywale zjechali na pit-stop w końcówce wyścigu, tuż przed Deletrazem. Szwajcar przez kilka okrążeń nękał prowadzącego w stawce Franco Colapinto, a przeprowadzenie skutecznego manewru wyprzedzania utrudniali mu dublowani kierowcy. Ostatecznie jednak kierowca WRT dopiął swego i zdołał minąć metę na pierwszej pozycji. Tym samym ekipa WRT wygrała drugi wyścig ELMS z rzędu, chociaż jej kierownictwo nie stawiało przed kierowcami swojego zespołu takiego celu. Szef WRT Vincent Vossenie po wyścigu był szczerze zaskoczony znakomitą jazdą tercetu Ye – Kubica – Deletraz.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Pierwsza Polka z szansą na olimpijski medal w trapie

Następny

Tenis: Najpierw French Open, a zaraz potem Wimbledon

Zostaw komentarz