7 listopada 2024

loader

Liga Mistrzów CEV: Lider PlusLigi lepszy o potentata Serie A

W ćwierćfinałowym starciu siatkarzy Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z włoskim potentatem Cucine Lube Civitanova własne boisko nie było żadnym atutem. Polski zespół na wyjeździe wygrał 3:1, ale w minioną środę u siebie przegrał 0:3 (22:25, 24:26, 24:26) i o awansie do półfinału musiał rozstrzygnąć tzw. złoty set. A w nim kędzierzynianie nagle znów zaczęli grać jak z nut i po zaciętej walce wygrali na przewagi 16:14, przechodząc do następnej rundy rozgrywek.

Przed tygodniem zespół z Kędzierzyna-Koźla potwierdził słowa swojego prezesa, Sebastiana Świderskiego, który przed pierwszą potyczką ćwierćfinałową z Cucine Luba Cvitanova przekonywał w mediach, iż dzisiaj liga włoska ma zdecydowanie mniejszą przewagę nad polską niż miała jeszcze kilka lat temu. Siatkarze jego drużyny udowodnili to na boisku, rozgrywając jeden z najlepszych meczów w wydaniu polskich drużyn klubowych w ostatnich sezonach. Wygrana 3:1 na boisku utytułowanego rywala, który w Lidze Mistrzów de facto broni mistrzowskiego tytułu wywalczonego w 2019 roku, bo jak wiadomo w poprzednim sezonie te elitarne rozgrywki zostały przerwane z powodu wybuchu pandemii i europejska federacja siatkarska nie zdecydowała się na ich dokończenie. „Dokonaliśmy czegoś naprawdę wielkiego, wygraliśmy z najlepszą klubową drużyną w Europie i na świecie w ostatnich latach. Cieszymy się z tego zwycięstwa, lecz umiarkowanie, bo czeka nas jeszcze spotkanie rewanżowe. Gracze Cucine Lube jeszcze nie złożyli broni” – przekonywał atakujący ZAKSY Łukasz Kaczmarek.
Porażka z polskim zespołem spowodowała małe trzęsienie ziemi w Cucine Lube. Władze klub zdymisjonowały trenera Ferdinando de Giorgiego, zatrudniając w jego miejsce Gianlorenza Blenginiego, obecnego selekcjonera reprezentacji Włoch. Nowy szkoleniowiec dostał zadanie wywalczenia awansu do półfinału Ligi Mistrzów za wszelką cenę, bo szefów włoskiego klubu triumf w europejskich rozgrywkach pucharowych jest ważniejszy nawet od mistrzostwa kraju. „Nie mamy zbyt wiele czasu, musimy więc skupić się na wydobyciu jakości, jaką ten zespół już ma. Skupiamy się na tym, co sami możemy pokazać. To ryzykowne przedsięwzięcie, bo sprawę komplikuje wynik pierwszego meczu. A także, co tu udawać, także jakość jaką prezentuje obecnie ekipa ZAKSY” – nie krył trener Blengini tuż po objęciu posady w Cucine Lube.
Dla 51-letniego szkoleniowca to już drugie podejście do pracy w tym klubie. Wcześniej prowadził zespół w latach 2015-2017. Jego poprzednik, Ferdinando de Giorgi, dobrze znany też w Polsce, bo to były selekcjoner naszej reprezentacji (2017) , ale też trener ZAKSY (2015-2017) i niedoszły szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla (2018), w ostatnim czasie miał poważne problemy w relacjach z najlepszymi graczami zespołu. Jak utrzymują włoskie media, to właśnie z tego powodu drużyna Cucine Lube w lutym nie wygrała ani jednego meczu w lidze oraz w rozgrywkach pucharowych. W spotkaniu z ZAKSĄ de Giorgi zaognił jeszcze ten konflikt ściągając z boiska Joandry’ego Leala. Zdecydował się na to już po kilku nieudanych akcjach Kubańczyka z brazylijskim paszportem.
Trener Blengini miał mało czasu, ale nie zmarnował chyba nawet sekundy, bo po tygodniu od porażki do Kędzierzyna-Koźla przywiózł całkowicie odmieniony mentalnie zespół, w którym każdy gracz był wręcz nabuzowany żądzą rewanżu, a zwłaszcza kluczowi siatkarze w kadrze Cucine Lube Cvitanova – oprócz wspomnianego już Joandry Leala, także Osmany Juantorena, Luciano de Cecco i Robertlandy Simon.
Siatkarzom ZAKSY Kędzierzyn Koźle do awansu do półfinału Champions League wystarczyło wygrać dwa sety, ale w trzech kolejnych partiach nie potrafili znaleźć skutecznej recepty na walczących zaciekle rywali. W drugim secie prowadzili w końcówce 23:21, ale nie wykorzystali tej przewagi i przy wyniku 24:24 Kamil Semeniuk posłał piłkę na aut, a po chwili kapitalną zagrywką zwycięski punkt zdobyli gracze włoskiej drużyny. W trzecim secie gospodarze byli już pod presją i grali bardzo nerwowo. Przegrywali już 13:18, 17:20, ale w końcówce zdołali się sprężyć i wyszli na prowadzenie 24:23. Zmarnowali jednak piłkę setową, a potem przegrali trzy punkty z rzędu, seta 24:26, a mecz 0:3. O losach awansu miał więc rozstrzygnąć zawsze loteryjny „złoty set”. Walka w nim była równie wyrównana jak w trzech poprzednich. W dwóch sytuacjach gospodarze zostali skrzywdzeni przez sędziów, którzy nie zauważyli błędów rywali (cztery odbicia i dotknięcie piłki przy autowym ataku), ale trener ZAKSY Nikola Grbić nie poprosił o challenge. Przy stanie 13:13 Jakub Kochanowski świetnie zaserwował i gospodarze mieli piłkę meczową. Niestety, Kochanowski tym razem zepsuł zagrywkę, ale w następnej akcji Krzysztof Rejno zdobył punkt po ataku ze środka i ZAKSA miała kolejną piłkę meczową. Tym razem serwował Kaczmarek i po jego kapitalnym zagraniu kędzierzynianie zdobyli zwycięski punkt i odnieśli zwycięstwo.
Tym samy drużyna Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle poprawiła bilans starć polsko-włoskich. Do grudnia był on korzystniejszy dla zespołów z Półwyspu Apenińskiego, które wygrały 12 z 13 poprzednich meczów z polskimi drużynami. Oprócz ZAKSY do bilansu zwycięstw naszych siatkarzy dorzuciła się jeszcze ekipa Vervy Warszawa Orlen Paliwa, która pokonała Leo Shoes Modena. Kędzierzynianie awansując do półfinału Ligi Mistrzów powtórzyli swój wyczyn z sezonu 2017/2018. Wówczas zakończyli rozgrywki na czwartym miejscu. W tegorocznym półfinale ZAKSA zmierzy się lepszym zespołem z pary PGE Skra Bełchatów – Zenit Kazań (rozegrany w czwartek mecz zakończył się po zamknięciu wydania, ale w pierwszym spotkaniu, w Bełchatowie, rosyjska ekipa wygrała 3:1 i w rewanżu u siebie była murowanym faworytem).
Skoro już o polskich akcentach mowa, warto odnotować też zwycięski rewanż zespołu prowadzonego przez selekcjonera reprezentacji Polski Vitala Heynena. W pierwszym meczu ekipa belgijskiego szkoleniowca, w której występuje dwóch reprezentantów Polski, Wilfredo Leon i Maciej Muzaj, przegrała na wyjeździe sromotnie z drużyną Leo Shoes Modena 0:3, lecz w rewanżu lider włoskiej Serie A rozbił rywali 3:0, a potem w „złotym secie” zwyciężył pewnie 15:5. Leon zagrał w podstawowym składzie, a Muzaj pełnił rolę zmiennika.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Skoki narciarskie: Granerud nie powalczy z Żyłą

Zostaw komentarz