Na całym świecie tysiące ludzi umiera każdego dnia z powodu zarażenia wirusem Covid-19, ale jedynym chyba krajem na świecie, w którym nikt się tym nie przejmuje, jest Białoruś.
Prezydent tego kraju, Aleksandr Łukaszenka, najpierw pozwolił sobie na kilka wygłoszony publicznie opinii lekceważących zagrożenie koronowirusem, pod koniec marca ostentacyjnie zagrał w amatorskim turnieju hokeja na lodzie w Mińsku, który kazał swoim współpracownikom zorganizować. „Nie widzę żadnego wirusa. Sport, a zwłaszcza hokej, to najlepsze lekarstwo przeciwwirusowe” – stwierdził żartobliwie Łukaszenka. Turniej wygrał rzecz jasna jego drużyna, w której występował z numerem 01 na koszulce. W zagranicznych mediach pojawiły się nawet starannie wyselekcjonowane zdjęcia z tej imprezy, ale nawet na nich widać, że obecni na trybunach widzowie siedzą blisko siebie i nie maja na twarzach masek, a na rękach gumowych rękawiczek. W Europie takich obrazków nigdzie się już nie zobaczy, bo tylko na Białorusi nie wprowadzono jeszcze zakazów organizowania imprez sportowych. To jedyny kraj na naszym kontynencie, w którym rozgrywane są mecze ligowe w piłce nożnej czy hokeju na lodzie.
Covid-19 jest już jednak w tym kraju obecny, chociaż wedle oficjalnych danych w niewielkim zakresie, bo do minionej niedzieli na Białorusi potwierdzono 94 przypadki zachorowania na koronawirusa. Władze w Mińsku nie zdecydowały się jednak na wprowadzenie wzorem innych krajów kwarantanny, zakazu imprez masowych, zamknięcia szkół i granic. Nie wszystkim Białorusinom podoba się taka swoboda w czasach zarazy. Co ciekawe, jako pierwsi przeciwko przychodzeniu na mecze zaprotestowali kibice Niemna Grodno, którzy wystosowali apel do władz o zawieszenie ligowych rozgrywek. „Wiemy, że ktoś nas okłamuje. Ze względu na trudną sytuację epidemiczną w kraju przestajemy odwiedzać mecze domowe i wyjazdowe. Wzywamy wszystkie ruchy kibicowskie na Białorusi – zostańmy w domach i zmniejszmy ryzyko związane z rozprzestrzenianiem się koronawirusa”. Ktoś posłucha tego apelu?