30 listopada 2024

loader

Nasi szaleją za oceanem

Kapitalny mecz w amerykańskiej Major Soccer League rozegrał w miniony weekend Kacper Przybyłko. Polski napastnik Philadelphia Union zdobył dwie bramki i zaliczył asystę w spotkaniu z D.C. United (4:1).

Przybyłko był bohaterem rozegranego w miniony weekend meczu MLS Philadelphia Union – D.C. United (4:1). 27-letni polski napastnik już po 16. minutach miał na koncie dwa trafienia. Najpierw pokonała bramkarz rywali wykorzystując dośrodkowanie z rzutu rożnego, a kilka minut później popisał się kapitalnym uderzeniem zza pola karnego. To nie był jednak koniec jego popisu, bo po przerwie zanotował jeszcze asystę przy trafieniu Brendena Aaronsona. Przybyłko grał do 64. minuty. w tym sezonie zdobył już cztery bramki. W tej ligowej kolejce MLS do siatki trafił również były napastnik Legii Warszawa Jarosław Niezgoda, który strzałem głową pokonał bramkarza zespołu Real Salt Lake, w zremisowanym przez jego Portland Timbers 4:4 spotkaniu. 25-letni Polak grał do 67. minuty, a jego gol był pierwszym strzelonym na stadionie jego obecnego klubu.
Bez bramki natomiast zakończył swój występ w barwach zespołu New England Revolution Adam Buksa. Powołany do kadry na wrześniowe mecze reprezentacji Polski były napastnik Pogoni Szczecin w spotkaniu z New York Red Bulls (1:1) przebywał na boisku do 73. minuty. O dziesięć minut dłużej w ekipie Chicago Fire zagrał inny z kadrowiczów powołanych przez Jerzego Brzęczka, Przemysław Frankowski. Jego drużyna przegrała na wyjeździe 1:3 z New York City FC. Całe spotkanie w bramce FC Cincinnati rozegrał były już reprezentant naszego kraju Przemysław Tytoń i jeszcze na dodatek zachował czyste konto w meczu z zespołem Columbus Crew (0:0).
Gwoli przypomnienia – tegoroczny sezon MLS został przerwany w marcu z powodu pandemii koronawirusa. W lipcu i sierpniu rozegrano finałowy turniej w izolowanych ośrodkach pod szyldem „MLS is Back”, który wygrała drużyna Jarosława Niezgody – Portland Timbers. Po jego zakończeniu niemal od razu rozpoczęły się rozgrywki nowego sezonu.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Legia słaba po Omonii

Następny

Janowski liderem pod dwóch rundach

Zostaw komentarz