8 listopada 2024

loader

Piąta porażka Cracovii

Zespół Cracovii przegrał w lidze z rzędu pięć meczów i praktycznie stracił już szanse na zdobycie mistrzostwa Polski

Pierwsza kolejka po restarcie rozgrywek obfitowała w gole. Piłkarze strzelili ich 24, co daje niezłą średnią trzech trafień na jedno spotkanie (średnia w sezonie to 2,54). Niestety, polscy piłkarze zdobyli tylko 10 bramek. Największymi niespodziankami były porażki u siebie zespołów Cracovii, Pogoni i Wisły Płock.

Ekipa lidera, Legii Warszawa, zdobyła tylko jedną bramkę, ale pokonując Lecha w Poznaniu 1:0 zaliczyła 17 wygrane spotkanie w tym sezonie. Stołeczny zespół utrzymał osiem punktów przewagi nad drugim Piastem Gliwice i ma już pewność, że w najgorszym przypadku rundę zasadniczą zakończy na drugim miejscu, ale jeśli wygra następny mecz (na wyjeździe z Wisłą Kraków), dowiezie prowadzenie do końca. Bardzo bliski zagwarantowania sobie miejsca w grupie mistrzowskiej jest też obrońca mistrzowskiego tytułu Piast Gliwice. W miniony weekend z zespołów zajmujących miejsca 2-6, tylko gliwiczanie nie stracili dystansu do prowadzącej Legii. Definitywnie szansę na awans do czołowej ósemki utraciły natomiast trzy ostatnie drużyny w stawce, czyli ŁKS Łódź, Arka Gdynia i Korona Kielce.

Szósty hat-trick w sezonie

Pierwszy raz od 27 października w ekstraklasie odnotowano hat-tricka, ale to już szóste takie osiągnięcie w bieżącym sezonie. Jego autorem został Flavio Paixao. Dzięki temu portugalski piłkarz wyśrubował dwa należące do niego rekordy – w liczbie goli strzelonych w naszej lidze przez obcokrajowców (78) oraz goli strzelonych przez gracza Lechii Gdańsk (54). Dzięki trzem trafieniom w spotkaniu z Arką Paixao powiększył swój bramkowy dorobek w obecnych rozgrywkach do 13 i do lidera klasyfikacji strzelców, grającego w Lechu Poznań Duńczyka Christiana Gytkjaera traci już tylko dwa gole. Taka samą stratę ma hiszpański napastnik Piasta Jorge Felix, który również w ten weekend poprawił swoje konto bramkowe. Paixao jest najstarszym autorem hat-tricka (35 lat 8 miesięcy 1 dzień) w ekstraklasie od czasów Marcina Robaka, który dokonując tego wyczynu w październiku 2018 roku miał dokładnie 35 lat 10 miesięcy i 2 dni.
Naszą nadzieję na lepszą przyszłość, czyli większy wkład polskich piłkarzy w strzeleckie popisy zespołów ekstraklasy (teraz są autorami 42 procent trafień), są gole dwóch nastoletnich zawodników – występującego w Zagłębiu Lubin Bartosza Białka, który w spotkaniu z Pogonią Szczecin zaliczył swoje szóste trafienie w tym sezonie, a miał tergo dnia 18 lat 6 miesięcy i 18 dni. Napastnik „Miedziowych” jest najskuteczniejszy wśród graczy ekstraklasy urodzonych w XXI wieku. Ale w 27. kolejce trafienie zaliczył piłkarz jeszcze młodszy od niego, bo urodzony 23 lipca 2002 Dawid Kocyła z Wisły Płock.

Cracovia weryfikuje cele

Zespół „Pasów” zaczął ten rok z przytupem, wygrywając dwa pierwsze mecze (z Arką na wyjeździe 1:0 i u siebie z Lechem 2:1), nic więc dziwnego, że zespół prowadzony przez Michała Probierza zaczęto wymieniać jako kandydata do zdobycia mistrzostwa. Na ten laur kibice tego krakowskiego klubu czekają już 72 lata. W poprzednim sezonie zespół wystartował fatalnie i długo pętał się w ogonie tabeli, ale finisz miał świetny, co pozwoliło mu zająć na koniec czwartą lokatę i popróbować sił w europejskich pucharach. W obecnych rozgrywkach Cracovia najniżej w stawce była na 11. pozycji, ale rok kończyła w ścisłej czołówce i rundę wiosenna zaczęła obiecująco. Niestety, sen o potędze 22 lutego przerwał brutalnie obrońca tytułu Piast Gliwice, pokonując u siebie „Pasy” 1:0. Od tego momentu ekipa Probierza zaczęła zbierać baty. Do przerwy spowodowanej wybuchem pandemii koronawirusa przegrała trzy kolejne spotkania – na wyjeździe 1:2 z Legią, u siebie w derbach Krakowa z Wisłą 0:2 i ponownie na wyjeździe 2:3 z Górnikiem Zabrze. Trzymiesięczna przerwa w rozgrywkach niewiele zmieniła. W niedzielę Cracovia przegrała 0:1 z Jagiellonią Białystok i obsunęła się w tabeli ekstraklasy na czwartą lokatę, ale nad zajmującą ósme miejsce białostocką drużyną ma jedynie dwa punkty przewagi, tylko jeden więcej od siódmej Pogoni i szóstej Lechii, a tyle samo co piąty Lech (42).
Nic dziwnego, że trener Probierz, który lubi prężyć muskuły i zwykle nawet w przypadku porażek niechętnie przyznaje się do własnych błędów, po wpadce z Jagiellonią nie krył przygnębienia. „Patrzę tak z boku i się zastanawiam, czy ja jestem jeszcze w stanie nauczyć tych piłkarzy czegoś więcej, jeszcze ich zmotywować? Na ten temat będę rozmawiał z profesorem Januszem Filipiakiem” – zapowiedział.
Słowa Probierza zostały odebrane jako zapowiedź dymisji, więc zaraz w poniedziałek prezes klubu Janusz Filipiak musiał wkroczyć do akcji i zapewnić, że nie ma tematu zmiany trenera w Cracovii. Wstrząs jednak był i niewykluczone, że podziała na zespół mobilizująco. Na mistrzowski tytuł, który ekipa „Pasów” po raz wywalczyła w 1948 roku, szans już jednak nie ma praktycznie żadnych, ale wciąż jeszcze może powalczyć o miejsce na podium, co i tak byłoby wielkim sukcesem, bo jeszcze za rządów Filipiaka trwającymi od 2004 roku tak wysoko w tabeli rozgrywek nie kończyła. A za trenerskiej kadencji Probierza Cracovia zajmowała dziewiąte i czwarte miejsce, zatem progres wynikowy może utrzymać. Chyba, że przeszkodzi mu w tym PZPN. W miniony wtorek rzecznik dyscyplinarny związku Adam Gilarski przedstawił Cracovii zarzut korupcji dotyczący kilkunastu meczów w sezonie 2003/2004. Cracovia grozi kara w postaci ujemnych punktów oraz kara finansowa.

Burzliwe derby Trójmiasta

Najbardziej ekscytujące widowisko w 27. kolejce stworzyli piłkarze Lechii i Arki. Do przerwy nic si nie działo i do szatni zespoły schodziły przy wyniku 0:0. Kanonadę zaczął w 50. minucie Paixao trafiając z rzutu karnego dla Lechii, potem dwa gole strzelili gdynianie – Marko Vejinović z karnego i Jarosław Kubicki po strzale samobójczym, następnie na 2:2 wyrównał Paixao, lecz w 82. minucie na 3:2 ponownie z karnego podwyższył Vejinović. Końcówka meczu należała jednak do gospodarz. Na 3:3 w 87. minucie wyrównał Łukasz Zwoliński, a zwycięskiego gola na 4:3 z „jedenastki” zdobył Paixao.
Poza stadionem też było gorąco. Policja miała sporo pracy z utrzymaniem porządku w lokalach, gdzie przed telewizorami gromadzili się fani obi zespołów. Zatrzymano trzy osoby – jedną za napaść na funkcjonariuszy, a dwie za posiadanie narkotyków. Ponadto funkcjonariusze interweniowali w przypadkach odpalania środków pirotechnicznych, spożywania alkoholu w miejscach publicznych, zakłócanie porządku, nieobyczajnych zachowań czy łamania zakazów związanych z pandemią koronawirusa.
Co ciekawe, mimo porażki, która znacznie zmniejsza szanse Arki na uniknięcie degradacji, prezydent Gdyni ogłosił, że miasto znów będzie wspierać finansowo klub.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Złoty But dla Lewego?

Następny

Liga na 12 zespołów

Zostaw komentarz