7 listopada 2024

loader

PKO Ekstraklasa: Lech kończy rok w roli lidera, a Legia outsidera

Lech Poznań zakończył rok na pozycji lidera z czterema punktami przewagi nad drugą w tabeli Pogonią Szczecin. Trzeci jest Raków Częstochowa, ale największą rewelacją jesiennej rundy był czwarty w stawce Radomiak Radom.

Nasza piłkarska ekstraklasa ma za sobą 17 meczów rundy jesiennej oraz rozegrane awansem dwie kolejki spotkań z wiosennej rundy rewanżowej. Lider rozgrywek, Lech Poznań, w ostatniej w tym roku ligowej kolejce nie walczył z Górnikiem Zabrze o utrzymanie pierwszej lokaty, bo to zapewniła mu już Warta, która dzień wcześniej urwała punkty Pogoni Szczecin (1:1). Ale poznaniacy mieli motywację do gry, bo zdobywając komplet punktów zyskaliby cztery „oczka” przewagi nad grupą pościgową, a to już sporo po więcej jak połówce sezonu. Zabrzanie ostatnio prezentowali jednak wysoką formę i w Poznaniu także nie zamierzali tanio sprzedać skóry. Drużyna trenera Macieja Skorży męczyła się więc niemiłosiernie i widać było, że na finiszu jesiennej rundy wielu graczom „Kolejorza” brakuje pary. Mimo to lechici zdołała wydrzeć rywalom zwycięstwo, a kończąc rok na pierwszym miejscu w tabeli dali swoim kibicom nadzieję na mistrzostwo Polski w roku jubileuszu stulecia klubu. Na swoim stadionie zespół Lecha był niepokonany – wygrał osiem meczów, a dwa zremisował. Zdobyli w nich 23 bramki, a stracili tylko trzy. Na wyjazdach było gorzej, ale i tak lechicie mają najlepszy bilans – w 19 meczach strzelili 37 goli (jedną bramkę mniej ma Raków Częstochowa), zaś stracili tylko 13 (pod tym względem na drugim miejscu są Pogoń i Radomiak – po 16).
Na pochwałę zasłużyły także dwa kolejne zespoły w tabeli, czyli Pogoń i Raków. Ich miejsca są potwierdzeniem wysokiej klasy, bo poprzedni sezon Raków zakończył na drugim miejscu, a Pogoń na trzecim. Dla przypomnienia – Lech zajął dopiero 11. lokatę, więc sukcesy w tym sezonie trzeba uznać za sukces trenera Skorży. Miejsce w czołówce utrzymała też Lechia Gdańsk, a jedynym zespołem który w tym sezonie z niej wypadł w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami, jest obrońca mistrzowskiego tytułu, czyli Legia Warszawa.
To, co się stało z ekipą legionistów w drugiej połowie tego roku, jest trudne do pojęcia. Wydawało się, że sedno problemu tkwi w pracy trenerów, ale chociaż Legia w rundzie jesiennej dwukrotnie zmieniła szkoleniowca, jakość gry zespołu to nie poprawiło. W ubiegłym tygodniu fanom „Wojskowych” zaświecił promyk nadziei na powrót do dawnej potęgi, gdy pod wodzą Aleksandra Vukovicia Legia rozgromiła Zagłębie Lubin 4:0. Efekt „nowej miotły” okazał się jednak jednorazowy, bo w niedzielę zespół Radomiaka sprowadził legionistów na powrót do parteru gromiąc ich na Łazienkowskiej 3:0. Legia przegrała więc już 13 z 18 rozegranych w ekstraklasie meczów (ma w zapasie zaległe spotkanie z ostatnim w tabeli Bruk-Betem Nieciecza) i zdobyła dotąd zaledwie 15 punktów. O obronie mistrzowskiego tytułu nie ma więc już mowy, a nawet już o tym myśleć nie wypada, skoro ekipie z Łazienkowskiej coraz bezczelniej w oczy zagląda widmo spadku z ekstraklasy.
Na domiar złego kolejne kary nakładane przez Komisję Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA (CEDB) uszczuplają zyski z niezłego w tym sezonie występu legionistów w europejskich pucharach. Do już wcześniejszych sankcji CEDB w tym tygodniu dołożyła kolejną, tym razem za mecz w 5. kolejce fazy grupowej Ligi Europy z angielskim Leicester City: 36 250 euro za użycie przez kibiców pirotechniki oraz 5000 euro za zakłócenie porządku na trybunach. A stołeczny klub ma jeszcze w perspektywie nieuchronną karę za wybryki kiboli w spotkaniu 6. kolejki ze Spartakiem Moskwa.
Na drugim biegunie nastrojów znalazł się pogromca mistrzów Polski z ostatniej niedzieli, czyli zespół beniaminka ekstraklasy Radomiaka Radom. To najskromniejszy z trzech mazowieckich klubów występujących obecnie w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale w tabeli jest najwyżej, bo na zimową przerwę udaje się na czwartym miejscu, mając za sobą piękną serię 11 meczów ze strzelonym golem, tylko dwie porażki oraz dziewięć zwycięstw i osiem remisów, co przełożyło się na zdobycie 35 punktów – tyle samo ma Raków, o dwa więcej Pogoń i sześć więcej ma Lech. Ciekawe, że właściciel Legii Dariusz Mioduski, który szuka nowego trenera dla swojej drużyny po całym świecie, nie dostrzegł wcześniej, że w niedalekim Radomiu na tytana w tym fachu wyrósł Dariusz Banasik, którego zespół w tym sezonie ograł legionistów dwukrotnie – gdy ich trenerem był Czesław Michniewicz Radomiak wygrał z nimi siebie 3:1, a teraz na Łazienkowskiej dobił sponiewierał ich jeszcze dotkliwiej, bo zwyciężył 3:0. Czy ktoś przed sezonem mógł przypuszczać, ze w starciach z Legią radomianie zdobędą sześć punktów i uzyskają bilans bramkowy 6:1? A wypada wspomnieć, że w 18. kolejce na swoim boisku Radomiaka pokonał też Lecha Poznań (2:1).
Na uznanie zasłużyła też drużyna Stali Mielec, która pod wodzą Adama Majewskiego zakończyła rok na ósmym miejscu, chociaż przed sezonem eksperci wieszczyli mielczanom pewny spadek. Tymczasem na przekór kłopotom organizacyjnym w klubie zespół Stali ma już 12 punktów przewagi nad strefą spadkową. Spokojne święta będzie miał też trener Wisły Płock Maciej Bartoszek, bo jego zespół przezimuje na wysokim szóstym miejscu, mając 14 punktów przewagi nad strefą spadkową.
Niepewny utrzymania swojej posady może być natomiast trener Śląska Wrocław Jacek Magiera, bo w końcówce sezonu jego zespół mocno zapikował w dół. Karuzela trenerskich zmian ruszyła jeszcze w sierpniu i kręciła do ostatniej kolejki.Pierwsza zmiany na ławce trenerskiej dokonała Lechia Gdańsk, rozwiązując umowę z Piotrem Stokowcem. Jego miejsce zajął Tomasz Kaczmarek, który jak na razie radzi sobie bardzo dobrze. Stokowiec długo na bezrobociu nie posiedział, bo od nowego roku poprowadzi Zagłębie Lubin, w miejsce zwolnionego w przededniu ostatniej tegorocznej ligowej kolejki Dariusza Żurawia.
Zmiana okazała się bezsensowna, bo zespół „Miedziowych” pod wodzą tymczasowego szkoleniowca, Pawła Karmelity, przegrał na wyjeździe z Górnikiem Łęczna 1:2. Zmiana trenera nic nie dała też Bruk-Betowi Nieciecza, bo zespół prowadzony przez Waldemara Piątka zagrał w Krakowie z Wisłą równie słabo jak za rządów Mariusza Lewandowskiego i po porażce 0:3 ugrzązł już chyba na dobre na ostatnim miejscu w tabeli. Zmiana szkoleniowca nic nie dała też Warcie Poznań, bo zespół prowadzony przez 31-letniego Dawida Szulczyka na razie gra gorzej niż grał pod okiem poprzedniego trenera, Piotra Tworka. Na ławce trenerskiej zmiany dokonała też Cracovia, zastępując po czterech latach Michała Probierza Jackiem Zielińskim.
PKO Ekstraklasa wznowi rozgrywki w pierwszy weekend lutego przyszłego roku, a zakończy je 22 maja.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

List od przyjaciół

Następny

Wyniki 19. kolejki PKO Ekstraklasy