2 grudnia 2024

loader

Rekordowy transfer Krzysztofa Piątka

W zespole Genoi Krzysztof Piątek grał z numerem 9, a AC Milan wybrał dla siebie numer 19

Rok temu o tej porze Krzysztof Piątek zaczynał z zespołem Cracovii przygotowania do rundy wiosennej Lotto Ekstraklasy. Dzisiaj jest bohaterem rekordowego transferu w historii polskiego futbolu. W środę przeszedł z Genoi do AC Milan za 35 mln euro.

Transferowa saga Krzysztofa Piątka trwała kilka tygodni. Pozyskany latem przez Genoę z Cracovii za cztery miliony euro 23-letni napastnik przez pół roku zrobił w Serie A taką furorę, że chrapkę na jego pozyskanie miał nawet wielki Real Madryt. Ostatecznie polski piłkarz wylądował w AC Milan, też wielkie firmie o uznanej marce, chociaż w ostatnich latach mocno podupadłej. Mediolańczycy bardzo jednak chcą się z tego marazmu wyrwać i uznali, że młody polski snajper, który przez pół roku w 21 meczach rozegranych w barwach Genoi strzelił 19 goli, z czego w Serie A 13, może im w tym pomóc. Piątek w środę 23 stycznia przybył do centrum treningowego AC Milan, gdzie przeszedł pomyślnie testy medyczne, a następnie parafował kontrakt obowiązujący do końca czerwca 2023 roku.

Mediolański klub zapłacił za niego 35 mln euro plus tzw. bonusy za osiągnięcia, które mogą przynieść klubowi z Genui kolejne pięć milionów euro. W sumie zatem Piątek może kosztować nawet 40 mln euro, ale już bazowe 35 milionów jest nowym transferowym rekordem w naszym futbolu.

Lewy jest wciąż najdroższy

Oczywiście formalnym, bo de facto wciąż najdroższym polskim piłkarzem jest Robert Lewandowski. Pamiętajmy, że Bayern Monachium oferował za niego Borussii Dortmund prawie 100 mln euro, ale jak wiadomo działacze dortmundzkiego klubu nie zgodzili się na transfer i zmusili „Lewego” do wypełnienia kontraktu, w efekcie czego rok później przeszedł od do bawarskiego potentata za darmo. Jeszcze więcej gotów był zapłacić za Lewandowskiego Real Madryt, ale z kolei działaczy Bayernu nie skusiła nawet kwota 140 mln euro. Wartość rynkowa kapitana reprezentacji Polski, choć skończył niedawno 30 lat, szacowana jest obecnie na poziomie 75-85 milionów euro. Biorąc jednak pod uwagę transfery dokonane, to od środy numerem 1 pod względem kwoty jest Krzysztof Piątek, który zepchnął na druga pozycję dotychczasowego lidera, Arkadiusza Milika, za którego SSC Napoli zapłaciło Ajaksowi Amsterdam 32 mln euro.

Przejście Piątka do Milanu to najważniejsze wydarzenie w lidze włoskiej w zimowym oknie transferowym. Polak znalazł się w czołówce najdroższych piłkarzy w historii „Rossonerich”, z czego zapewne ucieszył się właściciel Cracovii Janusz Filipiak, bo do czterech milionów jakie krakowski klub zarobił latem ubiegłego roku na jego transferze do Genoi, dostanie za niego kolejne dwa miliony euro, bo w umowie transferowej miał zagwarantowane pięć procent od kolejnej transakcji. Wątpliwe by sternik „Pasów” spodziewał się tak szybkiego zastrzyku dodatkowej gotówki, za to trener tego zespołu Michał Probierz ma teraz powody do chwały, bo żegnając odchodzącego Piątka publicznie stwierdził, że następny transfer tego gracza będzie kosztował kupujących 35-40 mln euro. Jak widać przewidział trafnie, chociaż zapewne i on nie sądził, że do kolejnego transferu Piątka dojdzie tak szybko.

Nie chciał numeru 9

W zespole Geniu Piątek występował z numerem 9, jak Robert Lewandowski w Bayernie Monachium. Podpisując 4,5-letni kontrakt z AC Milan mógł zażyczyć sobie „9” na koszulkach. Ale ktoś mu to odradził i nie była to chyba zła rada. „Dziewiątkę” w mediolańskiej drużynie nosił kiedyś legendarny snajper Filippo Inzaghi. Po nim każdemu napastnikowi, który wybierał ten numer, szło jak po grudzie. Sparzyli się na nim tak wybitni przecie gracze, jak Brazylijczyk Alexandre Pato, Hiszpan Fernando Torres czy ostatnio Argentyńczyk Gonzalo Higuain. Piłkarze, którzy po Inzaghim grali z „9”, a było ich do tej pory ośmiu, strzelili łącznie w Serie A zaledwie 25 goli.
Niewykluczone, że Piątek przełamałby klątwę ciążącą na tym numerze, ale widać polski napastnik jest przesądny, bo na wszelki wypadek poprosił o przydzielenie mu numeru „19”. I z takim będzie teraz hasał po boiskach Serie A. Czy nadal tak skutecznie jak robił to w barwach Genoi?

Gotowy do wyzwań

W czwartek odbyła sie oficjalna prezentacja Piątka w nowym klubie. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej towarzyszyli mu Paolo Maldini i Leonardo, dwaj legendarni gracze „Rossonerich”, a dzisiaj dyrektorzy klubu. Piątek trzymał fason. „Od dziecka byłem fanem AC Milan, marzyłem żeby tu trafić, ale nigdy nie myślałem, że będę mógł w nim zagrać. To niesamowite uczucie, zwłaszcza gdy uświadamiam sobie, że obok mnie siedzi Paolo Maldini, legenda klubu. Wierzę, że stanę się ważną częścią zespołu, codziennie na to ciężko pracuję i jestem gotowy na to wyzwanie. W moim życiu pod jednym względem nic się nie zmieniło, nadal chcę strzelać gole” – powiedział Piątek. Miejmy nadzieję, że będzie to robił.

 

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Heynen ma problem

Następny

Niby dużo, a wciąż brak

Zostaw komentarz