9 grudnia 2024

loader

Unia oddała dwóch wychowanków

Wychowankowie mistrza Polski Unii Leszno Dominik Kubera i Bartosz Smektała, uznawani za czołowych żużlowców młodego pokolenia, zmienili barwy klubowe. 21-letni Kubera podpisał kontrakt z Motorem Lublin, a 22-letni Smektała z Włókniarzem Częstochowa.

Kubera i Smektała mimo młodego wieku mogą pochwalić się pokaźną kolekcją trofeów. Obaj mają w dorobku po pięć mistrzowskich tytułów wywalczonych w PGE Ekstralidze z Unią Leszno, a Smektała jeszcze dodatkowo ma na koncie srebrny medal wywalczony z „Bykami” w 2014 roku w swoim debiutanckim sezonie w żużlowej ekstraklasie, w którym wystartował jako szesnastolatek. Kubera ma w dorobku dwa medale, srebrny i brązowy Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów, a Smektała w tej kategorii wiekowej wywalczył złoty i dwa srebrne krążki, a na krajowym podwórku wygrał wszystkie juniorskie turnieje i klasyfikacje. Miniony sezon PGE Ekstraligi dla Smektały był pierwszym w roli seniora, a dla Kubery ostatnim w roli młodzieżowca. Obaj swoimi zdobyczami punktowymi w lidze (średnia biegowa powyżej 1,8 pkt) mieścili się w czołowej dwudziestce zawodników.
Skoro byli tacy dobrzy, dlaczego Unia nie zatrzymała tak obiecujących zawodników w swoich szeregach? Powodem jest przepis o obowiązku posiadania w zespole zawodnika do lat 24 na pozycji seniorskiej, który spowodował, że wartość utalentowanych i skutecznie jeżdżących młodych polskich zawodników na rynku transferowym gwałtownie wzrosła. Klubu z Leszna po prostu nie było stać na utrzymanie w zespole Kubery i Smektały na warunkach finansowych, jakie oferowali im w nowym sezonie ligowi konkurenci. Prezes leszczyńskich „Byków” Piotr Rusiecki z ciężkim sercem musiał więc oddać dwóch wychowanków – Kuberę do Motoru, gdzie dołączy m.in. do Grigorija Łaguty, Mikkela Michelsena, Jarosława Hampela i Wiktora Lamparta, a prawdopodobnie także Mateusza Cierniaka i Krzysztofa Buczkowskiego, a Smektałę do zespołu Włókniarza Częstochowa, w którym będzie partnerem takich żużlowych tuzów, jak Szwed Fredrik Lindgren i Duńczyk Leon Madsen.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Bobby Charlton gaśnie

Zostaw komentarz